Jakoś nigdy specjalnie nie
ciągnęło mnie do świętowania Halloween. Te wszystkie dynie, czarownice i
przebieranie się i cukierek albo psikus trochę mnie irytuje. Nie są mi one do
niczego potrzebne. Powiem wprost – pogańskie tradycje, świętowanie śmierci i
ciemności zamiast życia i światła, moda z Ameryki, choć tak naprawdę z Irlandii. Zlinczujcie mnie! Jestem z rodziny katolickiej i dla mnie przełom
października i listopada to przede wszystkim Wszystkich Świętych i Zaduszki.
Bardzo lubię odwiedzać groby moich śp. dziadków i zapalać im znicze wspominając
ich a wieczorem gdy już ciemno opatulić się w zimowe ciuchy, włóczyć się po
cmentarzu wśród blasku tysięcy świateł i przeżywać ten nastrój. Mieszkanie na
emigracji sprawia, że od kilkunastu lat bardzo często mnie to omija i równolegle…
nie mam absolutnie ŻADNEJ ucieczki od Halloween. Dla Hiszpanów to bardzo ważne święto. Kochają je i hucznie celebrują. Myślę, że tak jest ponieważ
ten naród przebieranie się ma we krwi i w ramach Halloween mają do tego kolejną okazję.
Hiszpanie
uwielbiają zakładać na siebie wszelakie, fantazyjne stroje by pójść w nich na
imprezę. Potrafią w tym być naprawdę kreatywni. Oni mogliby zawsze chodzić w
przebraniu. Dlatego Halloween się tak dobrze tu przyjęło. Te wszystkie kukły i straszydła
zobaczymy wszędzie. Udekorowane są nimi wystawy sklepowe, restauracje a nawet
fitness cluby.
Od Halloween w Hiszpanii nie ma
ucieczki, ponieważ Twoi znajomi je hucznie obchodzą. Koledzy z kursów, czy
pracy ciągną cię na swoje imprezy. Miałam kiedyś znajomego, który miał urodziny
dokładnie 31 października. Czuł się szczęściarzem, że mógł je połączyć ze swoim
ukochanym Halloween. Ja zawsze miałam problem, bo nie przepadam za ciągłym
wymyślaniem za co mam się przebrać i wydawaniem kasy na te tandetne stroje,
maski, kosmetyki do malowania twarzy. Aczkolwiek parę razy mimo początkowego
oporu weszłam między wrony i przebrałam się za coś tam.
Chodzenia na takie imprezy, jeśli
nie masz ochoty możesz w zasadzie odmówić. Ale jeśli masz dzieci to od
Halloween nie uciekniesz tutaj nigdy. Impreza organizowana jest w przedszkolach i
szkołach. Dzieciaki się przebierają. Nawet jak rodzic specjalnie się tym nie
interesuje to dziecko będzie chciało się bawić. Kiedy mój synek podrośnie to już
wiem co mnie czeka, bo to nie rodzice lecz środowisko i koledzy mają na nie
największy wpływ. Będę musiała się z tym pogodzić.
Nie potrzebuję Halloween dla
siebie ale to nie znaczy, że świętowania odmawiam innym. Jeśli mają na to
ochotę i to lubią, to niech się bawią. Wiele cudzoziemców, co tu przyjeżdża też
się w to wkręca i pod względem obchodów Halloween stają się tacy sami jak
miejscowi.
Czasami zdarzy mi się przynieść
do domu jakiś haloweenowy symbol, mimo oświadczenia, że nie świętuję. Choćby
dynię. Wycięłam Pumpkin Head parę razy, tak po prostu z ciekawości albo by
zrobić komuś niespodziankę. Ty razem go nie wycinałam, bo ileż można, żmudna
robota, ręce całe w bąblach i bolą.
Jednak miałam okazję zobaczyć, że
są wciąż tacy, którzy mimo życia na emigracji znajdują sposób aby w tym całym
zgiełku obchodzić swoje święta. Właśnie ich emigracja jest tego powodem. Oni
organizują swoje tradycje, a Halloween niech się toczy obok.
Miałam w Granadzie bardzo dobrą
koleżankę Meksykankę. Wspominając ją, przypomnę też to ważne dla niej święto,
które zawsze obchodziła o tej porze.
Dzień Zmarłych.
Po hiszpańsku El Dia de los Muertos. Meksykańskie
święto czczące życie pozagrobowe zmarłych bliskich. Mimo, że mowa o śmierci,
jest ono radosne.
Meksykanie wieżą, że dusze
zmarłych 1 listopada na Wszystkich Świętych - dzieci i 2 listopada w Dzień
Zaduszny - dorosłych powracają na cmentarze podczas odwiedzin na grobach.
Jednak jeśli odwiedzenie grobu jest niemożliwe stawia się specjalne ołtarze w
domu, na które zaprasza się dusze zmarłych. Dla tej koleżanki emigracja była
powodem, by sobie taki ołtarz zbudować a na towarzyszącą mu imprezę zaprosić
znajomych.
Kiedy to zobaczyłam, zwłaszcza te
trupie czaszki, dziwne przedmioty i świece to pomyślałam sobie – alternatywa
dla Halloween. Choć koleżanka tego by tak nie nazwała. Dla niej to święto jest
czymś znacznie innym i jego symbole mają inne znaczenie.
Korzenie Dnia Zmarłych
obchodzonego w Ameryce Południowej i wśród imigrantów meksykańskich w USA
sięgają aż 3.000 lat, więc wywodzą się z czasów przed Kolumbem. Majowie i
Aztekowie czcili dusze zmarłych. Gromadzili liczne trofea wojenne, którymi były
głównie czaszki. Wystawiali je na pokaz podczas swych rytuałów symbolizujących
życie i śmierć.
Później przekształciło się to w
letni festiwal, który odbywał się 9 miesiąca według kalendarza Azteków. Czczono
dusze bliskich, którzy odeszli oraz bogini zwanej Królową Śmierci, żony władcy
Krainy Zmarłych. W XVI w. Hiszpańscy konkwistadorzy chcąc nawrócić miejscową
ludność na katolicyzm likwidowali pogańskie obrzędy. Przesunęli więc datę
letniego festiwalu na listopad aby połączyć z dniem Wszystkich Świętych.
Tak
więc powstało to pełne radości, zabawy, kolorów i symboli święto łączące
tradycje tubylców z obrzędami kościoła katolickiego.
Oczywiście oprócz Meksyku
wiele krajów Ameryki Łacińskiej, wiele plemion i wielu ludzi na emigracji
obchodzi je na swój sposób.
7 listopada 2003 r. obrzędy Dnia
Zmarłych zostały uznane Arcydziełem Ustnego i Niematerialnego dziedzictwa
Ludzkości. W 2008 r. wpisane na listę UNESCO, ponieważ święto to stanowi ważne
dziedzictwo kultury Meksyku, kultywuje zwyczaje mające długą historię, umacnia
i jednoczy społeczeństwo, oznacza miejsce jednostki w grupie i wpływa na jej
tożsamość.
Koleżanka była zawsze wierna tej
tradycji m.in. z tęsknoty za rodziną oraz pamięci o zmarłych bliskich. Ale
jednocześnie święto było dla niej radością czasu spędzonego z tutejszymi znajomymi,
którzy woleli ją niż Halloween. Chciała im pokazać swoją kulturę. Tak więc co
roku budowała w domu ten ołtarz pełen symboli. Przeznaczony właśnie dla
zmarłych jako zaproszenie ich na ucztę.
Meksykanka przedstawiła nam co taki ołtarz w Dniu Zmarłych powinien zawierać.
- Czaszki. Najbardziej charakterystycznym obiekte na ołtarzu są czaszki zwane las calaveritas. Zarówno figurki jak i rysunki i skecze o czaszkach.
- Rymowanki zwane calalaveritas literarias są to satyryczne wierszyki, w których spersonifikowana lub będąca kimś zza grobu śmierć żartuje sobie z ludzi żywych kpiąc z ich wad z ich wad. Kpiny dotyczą zwykle osób znanych np. polityków.
- Litografie spopularyzowanej w kulturze Meksyku postaci śmierci, którą wykonał karykaturzysta Jose Posada Guadelupe na przełomie XIX – XX w.
- Czaszki z cukru, amarantusu i czekolady doprawione tequilą sprzedawane na tą okazję w sklepach opatrzone na czole imionami zmarłych, albo i żywych jako żart. Następnie są one spożywane.
- Chleb umarłych. Reprezentuje eucharystię i został wprowadzony przez głoszących Ewanelię Hiszpanów. Jest to słodki chleb z anyżem, posypany cukrem, wypiekany w różnych kształtach. Może być prosty i okrągły jak zwykły chleb, a może mieć też kształt czaszki ozdobionej kośćmi ulepionymi z tego samego chleba.
- Kwiaty. To róże, słoneczniki, aksamitki wzniesione. To one mają przyciągać i prowadzić dusze zmarłych. Meksykanie dokładnie tak samo, jak dekorują nimi groby zmarłych, ta samo stawiają je na domowych ołtarzach.
- Żółty aksamitek wzniesiony jest symbolem blasku słońca, od którego wszystko na tym świecie się zaczęło. Wskazuje on kierunek duszom aby dotarły do swego prawdziwego domu. Każdy kwiat reprezentuje życie a dla zmarłego oznacza, że nadal ma swoje miejsce pośród żywych i nie został zapomniany przez rodzinę i przyjaciół.
- Jedzenie jako ofiary dla dusz mające je zaprosić na ucztę. Może to być ulubiona potrawa zmarłego, szklanka wody a nawet tequila. Wszystko to umieszcza się dookoła zdjęcia zmarłego.
- Portret, zdjęcie zmarłej osoby, sygnalizuje, że jego dusza przyjdzie w odwiedzimy tej nocy. Stawia się go najwyżej i w centralnym punkcie ołtarza Portret jest w zasadzie lustrem. Tak jak ci żywi widzą nim tylko jego, tak dusza widzi przez niego tych żywych.
- Obraz przedstawiający duszę w czyśćcu. Motywuje on do modlitwy za tą duszę oraz samą duszę aby jak najszybciej z czyśćca wyszła.
- 12 świeczek. Muszą być dobrane w pary, mieć kolor fioletowy (kolor żałoby), korony i woskowe kwiaty. Cztery świeczki na krzyżu przedstawiają cztery punkty kardynalne i dzięki nim dusza wie, gdzie ma iść.
- Krzyż. Oczywiście wprowadzony do tej tradycji przez hiszpańskich ewangelizatorów w celu włączenia do niej katechizmu. Krzyż znajduje się w centrum i na szczycie ołtarza z jednej strony obok portretu zmarłego a z drugiej jest sól, popiół, ziemia czy wapno w myśl słów „Pamiętaj, że prochem jesteś i w proch się obrócisz”.
- Dynia. A jednak. Jest jednak coś wspólnego z Halloween. Ale to dlatego, że dynia jest symbolem jesieni. Może też być potrawa z dyni co ma na ołtarzu uprzywilejowane miejsce. Dynia jest składnikiem tradycyjnej kuchni meksykańskiej. Je się ją oprócz kukurydzy, fasoli i chia. Przygotowuje się przed ołtarzem dania z dyni tzw dynia tachie (od nazwy pojemniki używanego do produkcji cukru zwanego tacho). Gotowana jest z przyprawami m.in. z cukrem i cynamonem, tymocytami, kawałkiem trzciny cukrowej. Obecnie najczęściej gotuje się nią w miodzie i brązowym cukrze.
- Kolorowe wycinanki z papieru zwane papel picado. To też jest tradycja meksykańska. Wycina się głównie figury czaszek i szkieletów. Dekoruje się nimi miejsce, w którym stoi ołtarz.
- Żólte owoce crataegus mexicana, jako element dekoracji ołtarza, ponieważ dusze zmarłych widzą kolor żółty
- Łuk z trzciny i kwiatów. Symbolizuje przejście do życia wiecznego w oczyszczaniu i porzucenia ziemskiego ciała
- Żywica z drzew tropikalnych zwana kopalem i kadzidło. Używane jeszcze za czasów przed Hiszpanami mające oczyścić energię środowiska i je uświęcić.
- Woda. Jest bardzo ważna, ponieważ odzwierciedla czystość duszy, odrodzenie życia w niebie, uprawy rozwijające się dzięki wodzie oraz ofiarę. Szklanka wody jest na ołtarzu po to, aby dusza zmarłego zaspokoiła swoje pragnienie spowodowane długą podróżą z zaświatów na ziemię by przybyć na tą uroczystość.
- Nie może zabraknąć tradycyjnego meksykańskiego jedzenia, które też jest dla…dusz. Umieszcza się ulubione potrawy zmarłego a także napoje alkoholowe, które najchętniej pil za życia. Najczęściej tequilę, piwo, spirytus.
Koleżanka będąc z dala od rodzinnego Meksyku nie zawsze była w stanie zdobyć wszystko co potrzeba np. owoce czy składniki do potraw. Ale postawiła na swoją kreatywność. Bo przecież każdy ołtarz jest inny i ma naprawdę duże pole do popisu. Wiele dekoracji wykonała sama oraz z pomocą znajomych np. wycinanki. Co roku wszystko wyglądało inaczej. Aczkolwiek miała w domu przedmioty, specjalnie na te okazje np. porcelanowe figurki czaszek.
Bardzo spodobał mi się zwyczaj,
który dodatkowo praktykowała. Było to puszczanie lampionów. Na lampionach
wypisuje się z słowa jakie chcemy skierować do zmarłych bliskich. Na naszym
spotkaniu tego również nie zabrakło. Na lampionie zostawiliśmy swoje podpisy,
rysunki i cokolwiek mieliśmy ochotę napisać dedykując nie tylko zmarłych ale i
żyjących. Potem puściliśmy nasze małe światełko do nieba.
To był taki sentymentalny czas w
gronie znajomych, którego nie zapomnę.
Dziś koleżanka ta już nie mieszka
w Granadzie. Przeprowadziła się, do… Polski gdzie znalazła swoje większe
szczęście niż w Hiszpanii. Ale cały czas jesteśmy w kontakcie i wspominamy
nasze wspólne spotkania i przeżycia. A ona na pewno organizuje teraz dla swoich
nowych polskich znajomych to samo co organizowałam nam.
Jak widać, każdy spędza ten
ostatni dzień listopada na swój sposób. Nie ma już koleżanki, nie ma
meksykańskiego Dnia Zmarłych. Nie ma też wieczornej wizyty na cmentarzu, bo
jestem z dala od Polski. Moja mama na pewno przesiedzi całą noc na robieniu stroików
na groby. Za oknem słychać krzyki i śmiechy dzieciaków. Pewnie idą z cukierkami
w swoich przebraniach. Na Facebooku też przebierańców pełno i co strój to oryginalniejszy
i straszniejszy. Ja spędzam ten wieczór w domu. Moje dziecko wcześnie zasnęło. Oprócz krzyków przebierańców strzelają też petrardami. Mam nadzieję, że mi małego nie obudzą. Więc piszę ten post by zdążyć przed północą. Co chwila zerkam do kuchni, bo na
gazie gotuje się pyszna zupa z dyni w rosole na kolację.
A Wy jak spędzacie przełom
października i listopada? Jakie tradycje są Wam najbliższe i jakie z tych świąt
podoba się Wam najbardziej?
Zdjęcia: Loli Torres Barron
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Disqus - Kuskus, czyli Zapraszam na Feedback ;)