Jak wiesz na czasie jest teraz powrót do natury. Dlatego myślałam sobie, że ci Marokańczycy to mają dobrze. Posiadają dostęp do tylu naturalnych i zdrowych roślin, ziół, olei. Prosto ze źródła. Sami je produkują, eksportują, sprzedają turystom, więc pewnie stosują na codzień i dzięki nim są zdrowi i szczęśliwi. Miałam taką nadzieję a jednak bardzo mnie czymś zaskoczyli. Przyglądając się z bliska pewnej marokańskiej rodzinie stwierdziłam, że wcale nie korzystają tak obficie z tych swoich skarbów natury.
Ciekawa jestem czy ten tekst włoży kij w mrowisko wobec obecnego trendu. Czy czasem nie dostanę po głowie, że niby jakieś pierdoły wypisuję. Wkurzę co po niektórych promujących zdrowy styl życia. Bo przecież wszystko, dosłownie wszystko czego nam potrzeba jest w naturze.
A może zastosujesz olejek arganowy? - proponuję Marokance kiedy trzeba czymś posmarować odparzoną pupcię niemowlęcia. Przecież pomaga na wszystkie poparzenia czy zapalenia skóry. Ma tyle witaminy E i wiele cennych składników. Jest naturalny i na pewno nie zaszkodzi. Ona na to, że... nie chce ryzykować, bo nie wie jak zadziała. Sięga po maść, którą lekarz polecił i na jej opakowaniu jest dokładnie opisane przeznaczenie, co znaczy, że jest dobra. Woli sprawdzone rozwiązania, bo przecież chodzi o to aby pomogło.