W wyniku pandemii koronawirusa z miasta Wuhan w Chinach wszyscy
przekonaliśmy się jaki nasz ziemski blog jest mały. Wirus SARS-COV-2 rozprzestrzenia
się w zaskakującym tempie po wszystkich krajach świata. My mieszkamy w jednym z
najbardziej nim zakażonych - Hiszpanii. Śledzimy też co dzieje się w innych państwach
szczególnie w Polsce i w Maroko. Nie chcemy aby popełniały te same błędy co Włochy
i Hiszpania. Trudno uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.
Wciąż zdaje
mi się, że jutro rano się obudzę i okaże się, że to był tylko zły sen. Niestety
kolejny dzień z samego rana widzę sąsiadów na balkonach zamiast na ulicach i
nie spieszę się z odprowadzeniem dziecka do przedszkola. Staramy się zachować
spokój. Jednak obawy najbardziej się nasilają kiedy dowiadujesz się, że twoi
znajomi, z którymi miałaś wcześniej kontakt mają symptomy i trafiają do szpitala
z wynikiem pozytywnym.
Od tygodnia wszyscy jesteśmy na narodowej kwarantannie i mamy
zakaz wychodzenia z domu. Wyjątek stanowi dojazd do pracy i powrót, zrobienie
niezbędnych zakupów, spacer z psem, wizyta u lekarza, opieka nad starszymi i inne konieczne
sprawy. Moje miasto dotychczas ruchliwe i pełne ludzi zamarło. Ucichł gwar z
pobliskich kawiarni. W niedzielę nie słychać kościelnych dzwonów.