Któż z nas nie kocha pizzy? Ja
bardzo. Mogłabym ją jeść codziennie co dokładnie robiłam podczas pobytu we Włoszech. Można by powiedzieć, że pojechalismy tam dla pizzy. Po raz pierwszy dowiedziałam się o niej jako dziecko z kreskówki o Wojowniczych Żółwiach Ninja, których byłam wielką fanką. Ciekawe czy to właśnie dzięki tym
postaciom pizza tak bardzo podbiła świat. Nawet kraje, które mają swoją
tradycyjną, ugruntowaną kuchnię takie jak Maroko chętnie po nią sięgają. Zamawianie
pizzy do domu stało się wręcz magicznym momentem dla każdego. Gdy nie masz
pomysłu na obiad, nie chce ci się gotować albo po prostu masz na nią ochotę na
kolację. Żaden problem – telefon do pizzerii. Jednak ekonomicznie bardziej
opłaca się kupić mrożoną w supermarkecie. Albo zrobić samemu domową pizzę jeśli
kalkulując składniki wyjdzie, że się opłaca.
Marokanka, która gotuje dla
mojego bloga, cóż powiem wprost – teściowa od czasu do czasu sięga do przepisów
innych niż marokańskie. Tak jak ja wyszukuje je na filmikach w Internecie a potem
wciela w życie. W taki sposób nauczyła się np. robić sushi.
Ostatnio zaczęła przyrządzać nam pizzę, której też postanowiłam się sama nauczyć. Spisałam jej przepis,
który teraz trafia na blog. Zawsze gdy mam na nią ochotę plus dodatkowo czas,
biorę się za przygotowania.