I gdzie się podział ten stereotyp złego Araba? Przecież oni wszyscy tacy mili, uprzejmi, uśmiechnięci i otwarci. Tak przyjaźnie się do mnie zwracają. - myślisz sobie wchodząc po raz pierwszy na marokański bazar. Też tak kiedyś myślałam nawet widząc handlujących arabskich imigrantów w Europie. Niezależnie od narodowości, rasy i religii każda osoba czy to prywatnie gdy tego nie widzisz jest spoko czy też kawałem skurwysyna zawsze będzie robić pozytywne wrażenie kiedy w grę wchodzi sprzedanie ci czegoś. Klient jest ważny i trzeba o niego dbać. Trzeba zrobić dobry marketing, sprawić by zostawił jak najwięcej pieniędzy. Na szczęście na arabskim bazarze klient ma o wiele więcej do powiedzenia i jest to bardzo mile widziane. Zarówno on jak i sprzedawca jeśli tego chcą, mogą dojść do układu wygrany - wygrany.
Targowanie się to coś co można, a nawet trzeba robić. Nie tylko na arabskim bazarze ale i na polskim rynku miejskim. Sprzedawcy są zawsze otwarci na targowanie się. Mają swoje widełki w których mogą obniżać cenę a ta przypięta do towaru jest najwyższą z możliwych, za jaką kupi ten kto nie będzie wiedział, że ma prawo negocjować.
Gdy jesteśmy gdzieś na wakacjach np. w Maroku czy w Tunezji to przytłacza nas ilość pamiątek i wielu innych fajnych przedmiotów na straganach jakie możemy kupić np. komuś na prezent. Jednak ceny w miejscach turystycznych są zwykle wysokie. Więc jeśli nam coś się podoba to warto starać się kupić to taniej i nie dać się naciągnąć.
Zwykle tak jest, że kiedy podejdziesz do kramu wystarczy, że tylko popatrzysz na coś, dotkniesz czegoś a już zapraszają cię abyś zdecydowała się na zakup. Proponują dodatkowo inne rzeczy, których nie planowałaś kupić i nagle kupujesz. Chcą też ci dogodzić polecając rzeczy, które byłyby dobre dla Ciebie. Cały czas uśmiechają się i są mili. Jedni bardziej nachalni, jedni mniej. Nie lubimy nachalnych. Wolimy tych bardziej uprzejmych, choć oni też mają swoje sztuczki, lepsze niż nachalność aby cię skusić.