Nigdy nie mogłam pojąć jak można nie lubić podróży. Przecież jak śpiewała św. p. Kora – „podróżować jest bosko”. Jedziesz gdzieś w nieznane, poznajesz nowe miejsca, nowych ludzi, nowe kultury. Bawisz się, wypoczywasz, przeżywasz przygody i do tego się kształcisz. Podróże dają szczęście. „Świat jest książką, ci którzy nie podróżują czytają tylko jedną stronę” a ludzie raczej lubią czytać, chcą uchodzić za oczytanych i pragną poznać całą historię od deski do deski.
Mimo że jest to takie fajne są osoby, które twierdzą, że nie lubią podróży. Uważają że nie warto podróżować i że lepiej urlop spędzić w domu. Mam w swoim otoczeniu takich, których bardzo trudno jest namówić nawet na jednodniową wycieczkę a co dopiero na tygodniowy wyjazd. Można myśleć, że oni wiele tracą ale o dziwo… są szczęśliwi.
Mój mąż akurat należy do takich osób. Podróżuje rzadko a najchętniej nie podróżowałby wcale. Taką po prostu ma naturę. Jest domatorem i już. Niekiedy zazdroszczę podróżującym parom, które wspólnie prowadzą blogi relacjonując gdzie byli. Większość moich eskapad (nie licząc do jego rodzinnego miasta w innym kraju) odbyłam sama, gdyż nie oglądam się na innych. Gdy nie mogę znaleźć nikogo do towarzystwa to nie poddaję się i jadę sama.
Aby zrozumieć dlaczego ktoś taki nie chce podróżować postanowiłam zapoznać się z jego argumentami. Bardzo zdziwiłam się, bo wydają się one… całkiem sensowne. Wypisałam takich siedem.