wtorek, 25 kwietnia 2017

W podróży o zapachu mięty – wywiad z Anną (Malaiką) Kitzmüller

Zapraszam na wywiad z Anną (Malaiką) która dzieli swoje życie pomiędzy Austrią a Marokiem. Organizuje niezwykłe wyprawy jako Tinire Inspiration podczas których zaraża innych pasją poznawania geografii, historii i kultury tego kraju. Być może kojarzycie ją z „babskich wypraw do Maroka”, na które być może traficie w sieci szukając informacji o podróżach na pustynię, by spędzić czas wśród Nomadów i Berberów. Teraz realizuje swój projekt budowy obozowiska, w którym odbywać się będą warsztaty. Anna mogłaby gadać o Maroku w nieskończoność. Przez to wywiad z nią zmienił się w prawdziwą Marokopedię.


W podróży o zapachu mięty – wywiad z Anną (Malaiką) Kitzmüller
Zdjęcie: Paulina Shoota
Aniu, przedstaw się i powiedz co oznacza Twoje drugie imię?

Witam, Salam. Nazywam się Anna Kitzmüller a moje drugie marokańskie imię Malaika to ksywka. Nadali mi je Nomadzi i oznacza Anioł. Nie wiem czy mam duszę Anioła, czasem jestem zbyt energiczna, nakręcona, nie usiedzę w miejscu i gaduła straszna a jaka pyskata czasem :) Anioły mają dla mnie coś wspólnego z anielskim spokojem. No cóż, może w moim wypadku, nie chodzi o cechy charakteru, tylko bardziej o uczynki.

Z wykształcenia jestem pedagogiem terapeutycznym, szalona podróżniczka nie bojąca sie pająków i skorpionów. Ukończyłam Akademię dla przewodników turystycznych oraz szkołę tkactwa artystycznego i ceramiki. Jestem zakochana w prostym życiu i "Prostych" ludziach a prywatnie jestem mamą dwóch indywidualistów, którzy czasem stawiają cały moj świat na glowie :) Chciałabym też byś posiadaczką białego wielbłądka ale jeszcze nie udało mi się zrealizować tego marzenia.

środa, 19 kwietnia 2017

12 dowodów na to, że w Maroko jest bezpiecznie

Jechać czy nie jechać w podróż do Maroka? Czy warto zarezerwować wczasy już teraz? Co mnie tam może spotkać? Na co uważać? Czy mogę czuć się bezpiecznie? Takie pytania zadaje sobie wielu turystów. Także Wy często piszecie do mnie z tymi pytaniami. Wiem, że Maroko to magiczny kraj który Was pociąga i z pewnością oczaruje. Jednak w dobie niestabilności politycznej, ataków terrorystycznych, braku zaufania i wielu innych zagrożeń chcecie rozważnie podjąć decyzję gdzie warto jechać na wakacje.

12 dowodów na to, że w Maroku jest bezpiecznie

Zrozumiałe są obawy przed podróżą do krajów muzułmańskich. Bo przecież z wyznawcami islamu nigdy nic nie wiadomo. Nie każdego przekonują zapewnienia, że wielu jest pokojowych. Wśród nich też mogą ukrywać się terroryści ISIS i przestępcy. Bo to też Afryka i trzeci świat. Tam zawsze wybuchają wojny, zamachy, protesty i zbrodnie. Tam szerzy się przestępczość, handel narkotykami i bronią. Tam jest dyskryminacja kobiet, mniejszości i innych wyznań. Tam są epidemie, brak higieny, czystej wody i świeżej żywności oraz fatalne warunki do życia.

Sama przed wyjazdem na wakacje do Maroka dostawałam masę ostrzeżeń i wizji najgorszych z możliwych scenariuszy. Niestety, zamachy w Turcji, Tunezji czy Egipcie w ostatnich latach tylko potwierdziły obawy. Ponieważ wiele zależy od szczęścia czy pecha, to chcemy jak najbardziej uniknąć przypadkowego znalezienia się w centrum jakiejś tragedii. Co zatem robić by cieszyć się wakacjami Spędzić je w Polsce na działce? Najlepiej wogóle nie wychodzić z domu? A może wybierać inne alternatywne kierunki?

Ale jeśli chodzi o Maroko to w wielu rankingach bezpieczeństwa zupełnie odstaje od swoich sąsiadów, krajów o podobnej kulturze i wyznaniu. Gdyż wypada w nich nadzwyczaj... bardzo dobrze. 

środa, 12 kwietnia 2017

W podróży do sukcesu, czyli mój pierwszy dzień w Hiszpanii

Wyjechać i zamieszkać w Hiszpanii - serio, kiedyś to było dla mnie... wyznacznikiem sukcesu. Czyli czegoś trudnego i nieosiągalnego. Już nie raz musiałam opowiadać o tym jak ten "sukces" osiągnęłam i przekonywać się, że jednak człowiek młody często myśli głupio i naiwnie co to znaczy dla niego spełnione marzenie. Że wyjazd to nie wszystko, to nie jest koniec historii Twojego życia. To tylko etap dążenia do sukcesu a po nim może nawet być gorzej. To, że wyjechałaś nie znaczy, że go osiągnęłaś. Teraz dużo osób wyjeżdża co tym bardziej umniejsza rangę tego osiągnięcia. Lecz nie ma co żałować gdyż po drodze może Cię spotkać wiele innych rzeczy.

W podróży do sukcesu, czyli mój pierwszy dzień w Hiszpanii

O moim wyjeździe do Hiszpanii klepię po raz enty gdyż skłonił mnie do tego projekt wiosenny Klubu Polek na Obczyźnie pt. "Pierwszy dzień kraju w jakim teraz mieszkam". Oh! Kiedy to było? Cofnęłam się w czasie by przypomnieć sobie ten dzień, gdzie byłam, co robiłam, co się wydarzyło i co czułam. Każdego spotyka coś innego gdy postawi po raz pierwszy nogę w obcym kraju. Zobaczcie jak to było u Marty w Egipcie a jutro sprawdźcie u Oli w Czechach.

Takich dni przyjazdu miałam już kilka, bo do Hiszpanii przyjeżdżałam parę razy w różnych celach i z różnymi uczuciami. Takie przyjazdy były trzy. 

wtorek, 11 kwietnia 2017

Paluszki Fatimy z nadzieniem. Jedne z mięsem a drugie wegetariańskie

Paluszki Fatimy to takie marokańskie paszteciki o walcowatym kształcie. Jest to farsz zawinięty w ciasto francuskie zwane "ouarka". Ponieważ wykonywałam je na pilnik polonijny gdzie miało być sporo ludzi postanowiłam zrobić dwie wersje. Jedna jest z mięsem na bazie mielonej wołowiny a druga wegetariańska na bazie ciecierzycy. Choć nie do końca mi się to udało, bo preferencje żywnościowe ludzi są szersze niż jedzenie czy nie jedzenie mięsa. Choćby kwestia mąki, która była najzwyklejszą mąką pszenną. Farsz stworzyłam według własnej koncepcji używając składników popularnych w Maroku i przede wszystkim przypraw. 

Paluszki Fatimy z nadzieniem. Jedne z mięsem a drugie wegetariańskie

Na życzenie osób z pikniku, którym bardzo smakowały wrzucam przepis. Nie będzie on ekspercki ale eksperymentalny, ponieważ moja przygoda z kuchnią jest wciąż w drodze do ideału. 

W pierwszej kolejności potrzebujesz ciasta. A "ouarka" jest dość trudne do wykonania aby było takie jak w Maroku. Powinna być elastyczna i chrupka. Zrobiłam na dwa sposoby

1. Sama je wykonałam. Zmieszałam ze sobą 500gr mąki razowej i 250ml ciepłej wody. Dodałam też 1 łyżeczkę drożdży i szczyptę soli. Wszystko wymieszałam w mojej maszynie do wyrobu ciasta. Wyszło coś co przypomina chleb.

2. Jestem zwolenniczką chodzenia na łatwiznę gdy uznam, że to najlepsza droga dlatego... kupiłam gotowe ciasto. ;)