poniedziałek, 8 stycznia 2018

Podsumujmy rok 2017

Długo nie byłam pewna czy warto czy nie ponownie podsumowywać kolejny rok, kiedy to co robi Internet wywiera na tobie jakiś wpływ. Jedni są za, podsumowują plus stawiają sobie noworoczne postanowienia i cele. Drudzy że, twierdzą, że nie warto i nic specjalnego sobie nie postanawiają i nie celują.  Ja postanowień na nowy rok nie robię a w zeszłym roku zrobiłam sobie nawet z nich bekę. Mam za to zadania do wykonania w przyszłości, które przypadają akurat na 2018 rok i za nie z pewnością się zabiorę. Jednak zdecydowałam się na podsumowanie. Będzie ono dotyczyć tylko mojego bloga a w mniejszym stopniu życia w realu. Takie podsumowania ożywiają blog. Dają ci wskazówki co poprawić a co jest Twoją mocną stroną. Pokazują dane i liczby ale w rozszerzonym świetle, że to jakie są decyduje wiele czynników i nie zawsze te, które wydają Ci się najważniejsze nimi są. Co brać pod uwagę przy robieniu takiego bilansu? Inspirowałam się wpisem u Alessy i Agaty. Dla tych, którzy wpadną tu jako Unikalni Użytkownicy przypominam, że blog jest o kulturze Maroka, Andaluzji łączący elementy podróży, stylu życia i kuchni. Zatem jedziemy.

Podsumujmy rok 2017


W tym roku mój blog także rozwija się powoli. Na pewno podsumowanie nie zrobi dużego wrażenia. Nie dorównuje też podsumowaniom moich koleżanek z branży blogowej. Ale wypada o wiele lepiej niż w poprzednim roku. Mimo niewielkiego wzrostu wcale nie brakuje mi pomysłów na siebie, które na ile mogę wcielam w życie. Jak pewnie wiecie blog był moim starszym dzieckiem urodzonym w październiku 2014 r. Potem w listopadzie 2016 pojawiło się drugie. Musiałam swą miłość podzielić na dwa, której naturalną koleją rzeczy o wiele więcej dostało się drugiemu.

To co planowałam zrobić, napisać na blogu w 2017 w 90% zrealizowałam. Jako przeciętna, niszowa blogerka bez spektakularnych osiągnięć i umiejętności porywania tłumów naprawdę potrafię się cieszyć z małych sukcesów. Mam grono stałych czytelników, których bardzo lubię i cenię. Dla których zawsze znajdę czas by podziękować. W 2017 działy się tu rzeczy, których w 2016 r nawet się nie spodziewałam, że mam na nie szanse (np. pierwsze zarobki).

W 2017 roku napisałam 42 posty. Czy to dużo czy mało? Na pewno chciałam napisać ich więcej z częstotliwością min. 1 post na tydzień. Moje posty są pracochłonne, wyczerpujące temat i nawet jak się tego wypieram… idę w stronę perfekcjonizmu. Chcę aby z szacunku dla czytelnika były wartościowe, pomocne, czytelne, z dobrej jakości zdjęciami.

Śmiech na sali czyli statystyki Google Analytics

Statystyki nie są moją mocną stroną. Po 3 latach raczej przędą na poziomie początków kariery dość dobrego blogera. Ale mój blog nie jest masówką, na którą walą tłumy i który każdy musi lubić. Jest dość niszowy. Wiem, że powinnam popracować nad SEO, to może będzie lepiej. Przyczynę widzę też w problemie z weryfikacją bloga w Google Search Console. Od razu biorę się za naprawianie tego.

Wypisałam się też z udziału w grupach wsparcia. Takich, w których zostawiasz linka i musisz dać komentarz za komentarz, przez co umownie nabijasz statystyki. Dzięki temu można było zdobyć więcej UU i nawet nowych czytelników. Jednak nie podobało mi się komentowanie pod przymusem i często tego co cię nie interesuje. Zrezygnowałam po tym, jak o mój komentarz ostro upomniał się chłopak, który promował blog o… grach komputerowych. Mam o nich zerowe pojęcie, nie gram wcale, nie rozumiałam nic z tego co on pisze, więc nie wiedziałam nawet jak to skomentować, choćby sztucznie. Tak samo nie każdego musi interesować mój blog i jestem z tym pogodzona. Może to powolna metoda, ale chcę mieć prawdziwych czytelników. Sama czytam i odwzajemniam tylko tym, którzy mi się podobają.

Ponieważ nawet statystyki są lepsze niż przed rokiem to bez wstydu je podam. Statystyki choć się liczą to też nie wszystko. A niech się śmieją! Co tam…

U mnie pokazują wyraźnie, że mam stałych czytelników, którzy chętnie do mnie wracają. A nowi trafiają na konkretne hasła, które szukają.

W okresie 1 stycznia – 31 grudnia 2017 blog Kropla Arganu zaliczył tyle co niektórzy robią w miesiąc:
  • 20.747 UU
  • 30.425 sesji
  • 46.584 odsłony
  • Współczynnik odrzuceń wyniósł 79% a średni czas trwania sesji – 2 minuty. Może jednak Was zanudzam?
  • 68% stanowili nowi odwiedzający, natomiast 32% - powracający
Podsumujmy rok 2017

UU – ta liczba jest najbardziej wymagana i przez to spędza sen z oczu wielu blogerom. Mnie również, ponieważ gdy przekroczył 1.000 to dla mnie jest super – kolejny śmiech na sali Ci serwuję. Kiedyś napisałam do pewnego oryginalnego hotelu, w którym chciałam spędzić noc z dzieckiem w zamian za promocję na blogu. Kiedy na jego prośbę wysłałam statystyki, więcej się nie odezwali. A ja po prostu nie daję za wygraną nawet będąc na poziomie na którym jestem.

Choć w 2017 r. w niektórych miesiącach UU przekroczył nawet 2.000.

Rekordowy był czerwiec, kiedy zaliczył najwięcej UU w historii bloga – 3.056 UU !!! Barwo!!! 

Nawet nie wiesz jak mnie ucieszył ten mały sukces. Dobrze wiem dlaczego miał miejsce, o czym zaraz napiszę.

Jeśli chodzi o pozyskiwanie użytkowników ogółem to:
  • 64% z Was przyszło z ruchu organicznego z Google (Organic)
  • 12,7% weszło do mnie bezpośrednio przez link (Direct)
  • 11,7% odwiedziło mnie z polecenia linka na innej stronie (Referal)
  • 11,8% z Was pochodzi z mediów społecznościowych (Social)

Gdyby podać media, z których przychodzicie to
  • 63,3% ruchu jest z Google
  • 12,7% wchodzi bezpośrednio
  • 5,3% - tylko tyle jest z Facebooka

Znaczy to, że wbrew potęgi tego największego medium społecznościowego, mój Fanpage co ma na obecną chwilę tylko 487 polubień rzeczywiście się nie przyjął. Mam go tylko dlatego, że wypada mieć. Jednak moim głównym źródłem ruchu jest wyszukiwarka.  Wnioski takie, że powinnam skupić się na tym co już daje lepsze efekty czyli na dopracowaniu SEO.

W urządzeniach z jakich do mnie trafiacie też jest bardziej staroświecko niż na czasie.
  • 95,24% wchodzicie do mnie z komputerów
  • 4,76% - tylko tyle Was jest z komórek

Top 10 najczęściej wyświetlanych tekstów w 2017 r.


Myślę, że swoją pozycję nr jeden tekst zawdzięcza chwytliwemu tytułowi oraz kontrowersyjnej treści, którą czytelnik po przejściu przez nagłówek się nie zawiedzie. Tekst kusi, bo odkrywa jakąś tajemnicę. To był złoty strzał, ale pomysł, intuicja i zaplanowanie to sprawiło. Stał się jednym z najciekawszych tekstów w sieci będących manifestem Polek, co wbrew oczekiwaniom nie poszły za Polaków, ponieważ nie pozostawia złudzeń i wyjaśnia dokładnie jakie są tego przyczyny. Sprawiło to, że tekst został udostępniony w jednej z licznych grup kobiet będących w temacie. Był to czerwiec, stąd taki nagły skok UU. W udostępnieniach jest największa siła. Warto nauczyć się tak pisać aby ludzie nie tylko chcieli czytać, ale i udostępnić.


Tekst powstał z potrzeby Internautów, którzy bardzo często pytają o bezpieczeństwo w Maroku. Aby odpowiedzieć im na to pytanie zebrałam najważniejsze światowe rankingi. Mam nadzieję, że dalej będą one wypadać tak pozytywnie. Maroko nadal jest jednym z niewielu krajów muzułmańskich niezamieszanych w konflikty, które mogłyby zagrozić turystom. Tak, tekst jest sponsorowany. Ale jego treść wybrałam i wymyśliłam w 100% sama. Chciałabym zwrócić uwagę reklamodawców, tym, że znalazł się on na drugim miejscu i od czasu powstania utrzymuje się w ścisłej czołówce. Może ogółem nie mam imponujących statystyk ani rozhulanego facebooka, ale udowadniam, że potrafię stworzyć coś, będzie się długo wyróżniało i odpowiadało na to czego ludzie szukają. Bardzo się cieszę ze zleceniodawców, którzy potrafią docenić tych „mniejszych”.


To hasło kluczowe to już bezsprzeczny klasyk pośród wyszukujących w sieci. Przez nie trafiacie na jeden z moich starszych tekstów. Zrobiłam ogólne podsumowanie jakie są to potrawy a czytelnik może poznać. Ten tekst od początku istnienia bloga znajdował się bardzo wysoko. Czasem bywał numerem jeden. Idąc za nim publikowałam na blogu różne przepisy zaczerpnięte od teściowej.

4.Jak zarezerwować bilet na Alhambrę (październik 2016) 

Także to była odpowiedź na oczekiwania ludzi, ponieważ z rezerwacją biletów nie było łatwo. Opisałam krok po kroku jak to zrobić. Tekst odniósł spory jak na mój blog sukces w wyszukiwarkach, dlatego za chwilę poświęcę mu osobną uwagę. Obecnie Patronat Alhambry zmienił stronę do rezerwacji, która już nie generuje błędów. Dlatego na początku tekstu, który stał się po części nieaktualny podałam jej adres, aby nie wprowadzać w błąd.


Chwytliwy, tajemniczy nagłówek na pewno zrobił swoje. Zauważcie, że często dziennikarze i blogerzy tworzą nagłówki słowami Ten jeden błąd… To jedno zdanie… Ta jedna rzecz… O tym powinnaś wiedzieć… Też postanowiłam pójść w ta stronę. A słowo muzułmanin, to od którego najmocniej zapala się czerwona lampka (tekst też jest o palącej lampce) tylko dodało oliwy do ognia. Jak wiecie, jestem do muzułmanów tolerancyjna, otwarta, mam z pewnym bliskie więzi ale to wcale nie znaczy, że nie dostrzegam problemu, który jest kluczowy i na który każda kobieta nim wejdzie w taki związek powinna zwrócić uwagę. Strażników poprawności politycznej uspokajam, że dla równowagi w tekście jest też przykład Polaka.


Podsumujmy rok 2017


Również starszy tekst z czasów, kiedy blog miał być takim kompendium informacyjnym o Maroku. Wszystko na temat króla Mohammeda VI z dynastii Aloui (Alawitów) i jego żony księżniczki Salmy. Okazuje się, że on jak i Salma są często wyszukiwani w sieci pośród zainteresowanych Marokiem. Jest on jednym z niewielu władców na świecie, którzy cieszą się tak dużym i szacunkiem obywateli. To rzadkość podczas gdy większość rządzących, monarchów, prezydentów, polityków budzi raczej (zazwyczaj słusznie) niechęć i brak zaufania. Choć szczerze wyczuwam w tym trochę ego, że w sympatii do króla zostali wychowani. Koleżanka raz mi powiedziała: Chcą ludzie króla? To pisz o nim!


Anię poznałam przez Internet z nadzieją, że kiedyś się spotkamy. Fajnie byłoby gdzieś na pustyni w okolicach Ouarzazate. Większej Marokomaniaczki nie widziałam, dlatego musiałam przeprowadzić z nią wywiad. Ania organizuje wyprawy do Maroka i Sylwestra spędziła na Saharze. Jest osobą dość znaną w marokańskiej niszy. Ponoć był to pierwszy wywiad, jaki został z nią przeprowadzony i mam nadzieję, ze często będzie się do niego wracać.


To był mój pierwszy wywiad jaki opublikowałam na blogu. Kasia Jamila jest znaną osobą wśród polskich importerów czystego oleju arganowego i wielu innych kosmetyków z Maroka. Poza tym mieszka na stałe w Marrakeszu, więc dobrze zna to miasto i obyczaje mieszkańców. Zaprosiłam ją do wywiadu aby pokazać prawdziwe Maroko oczami mieszkanki, która doskonale odnalazła się w jego kulturze.


Wpis powstał z Waszej potrzeby, gdyż o to mnie często się pytaliście. A ja śmiało pokazałam Wam ciuchy jakie zabrałam ze sobą do Maroka, na dodatek do mało turystycznej dzielnicy Casablanki. Aby ten wpis był idealny brakowało mi tylko (aż tylko!)… dobrego fotografa, który zrobiłby mi dobre zdjęcia w marokańskich plenerach miejskich. Nie było go, bo nie miałam na ten kaprys kasy, a nikt z ludzi, co byli wokół mnie nie potrafił. Dlatego zdjęcia są na dachu, robione ze statywu przy zardzewiałej, obsranej przez gołębie satelicie, która robiła za punkt ustawienia ostrości (innego nie było). Mimo to wpis dobrze się przyjął. Co do ocen moich ciuchów? Dla jednych są zbyt seksowne, że na pewno nie mogłabym się tak pokazać w imigranckich dzielnicach europejskich miast. Dla drugich miałam nie wyglądać, a jednak… wyglądam w nich jak worek. Nieprawdopodobne jakie są gusta i jak różnie ludzie odbierają to co widzą J Wpis ma druga część, która w nim jest podlinkowana. Teraz chcę by każda wizyta w Maroku kończyła się pokazem garderoby.


Zwykła informacja o tym symbolu i co on oznacza. Jednak sporo osób nie jest tego pewnych, dlatego duży wskaźnik wyszukań trafiających do mnie.


Podsumujmy rok 2017

Najczęściej wyszukiwane hasła, na które mnie odwiedzaliście w 2017 to:

kuchnia marokańska
kuchnia marokanska
msemen przepis
ręka fatimy
kropla arganu
król maroka z żoną
kuchnia marokańska przepisy
kropla arganu alhambra
rfissa marokańska przepis
marokańska muzyka

Hasła cały czas wyraźnie wołają w jakim kierunku mam rozwijać blog i wyjaśniają dlaczego konkretne wpisy stale są w czołówce odwiedzin. Jakiś dziwnych i śmiesznych haseł (o których mogłabym zrobić wpis) nie zanotowałam. Albo nie wiem gdzie je znaleźć.
Siłą bloga są nie tylko statystyki, ale przede wszystkim zaangażowanie. 

Gdy statystyki leżą to do akcji wkraczają stali czytelnicy i ich komentarze. One po prostu muszą być. Wiedz, że na początku bloga nie miałam ich wcale. Teraz są pod każdym wpisem.

Top 10 najchętniej komentowanych wpisów napisanych w 2017 r.

Nie będę już każdego relacjonować jak w top 10 wyświetleń aby nie przedłużać. Zwłaszcza dlatego, że niektóre się powtarzają.

Blog Kropla Arganu i niektóre wpisy zostały polecone u innych


Małe sukcesy, czyli co się udało

Sukcesem okazały się te wpisy, w których postawiłam na praktykę, dzięki którym pomogłam innym. Nie tylko poprzez zostawienie wpisu ale też odpowiadaniu na wasze maile, komentarze, w których prosiliście mnie o pomoc.


Dzięki niemu wiele osób spełniło swoje marzenie o zobaczeniu tej słynnej twierdzy w Granadzie z epoki muzułmanów na Płw. Iberyjskim. Wpis, będący tutorialem uplasował się wśród pierwszych pięciu wyników wyszukiwarki Google. Co ciekawe, nie stosowałam w nim żadnych tricków SEO, ani specjalnie nie przykładałam się do jej dobrego wypozycjonowania. Wpis wyciągnęło czyste zainteresowanie i potrzeba rozwiązania problemu, kiedy strona Alhambry do rezerwacji padała. Ludzie osobiście polecali go znajomym, którzy planowali przyjazd do Granady. Obecnie Alhambra ma nową,dobrze działającą stronę, którą bardzo często polecam. 


Po tym jak sama się z tym uporałam postanowiłam pokazać jak to zrobić, gdyż firma hostingowa zmieniła swój panel. Tutorial, choć stworzony w 2016 wypłynął w 2017. Pomógł wielu Blogspotowiczom, których domeny poszły w ruch. Został uznany za najbardziej aktualny w sieci. Choć wiem, że tak jak tutoriale mnie poprzedzające na aktualności kiedyś straci, ponieważ OVH znów zmieniła wygląd szaty graficznej panelu.


Podsumujmy rok 2017

Zarobki z bloga

Pewnie na osobie co ma normalną pracę / biznes i zarabia co miesiąc jakąś konkretna kwotę nie zrobią wrażenia. Będą wacikowe, a nawet mniej. Ale dla mnie każdy zarobek się liczy. Szczerze, nie do końca wierzę, że z bloga można żyć, bo raczej udaje się to nielicznym. Nie jestem jeszcze na tyle znana i mam za niskie UU aby wyceniono mi wysoką stawkę. Mimo wszystko cenię się i wszystkie propozycje barterowe lub za wymianę linka odrzucam.

Sam fakt, ze jakieś zarobki się pojawiły to taki mały sukces pomagający uwierzyć w siebie, że dla kogoś to co robię było na tyle wartościowe aby za to zapłacić. Pozwolił na częściowe przymknięcie sceptyków, którzy wypominali mi po co bawię się w to blogowanie skoro nic z tego nie mam.

Postanowiłam pokazać ile dokładnie na blogu lub za pośrednictwem bloga zarobiłam
  • Współprace (teksty sponsorowane) – 835 zł / 250€
  • Pomoc turystom odwiedzającym Granadę – 420 zł / 100€

Razem: 1.255 zł / 300€

Z mojego sklepu z koszulkami Hibisco Pétalo mam skumulowaną prowizję o wartości 84,90 zł. Do wypłaty muszę dobić do 250 zł. Jeśli uda mi się zarobić na opłatę Adobe Creative Cloud – narzędzia do projektowania to zabieram się na nowe wzory.

Porażki (tfuuu - w nowomowie lekcje), roku, czyli co się nie udało

Nie zrobiłam ebooka z przepisami kuchni marokańskiej mimo, że sobie obiecuję to od początku. Niby powinnam, bo wyszukiwane hasła przez które trafiacie mówią, że jest to wręcz koniecznie. Miałam też dawać jakiś przepis przynajmniej raz na miesiąc. Jednak powodem tego były priorytety. Priorytetem byłam ja sama. Realizowałam program odchudzający i poprawy sylwetki, który wykluczał połączenia składników jakie znajdują się w kuchni marokańskiej. Nie chciałam też Wam więcej proponować czegoś, czego sama bym nie zjadła, co jest niezdrowe i tuczy. Bo przecież wiadomo, ze jak coś ugotuję nawet na potrzeby bloga to muszę to zjeść. No i co najgorsze – pozmywać, do czego nie mam cierpliwości ani czasu i niestety ze względu na wynajmowane mieszkanie – zmywarki. Im bardziej kreatywna potrawa tym więcej sprzątania. Po każdy takim gotowaniu wyjęęęęę.

Wiem, że możecie to odebrać jako wymówkę. Bo można samemu stworzyć w kuchni marokańskiej coś zdrowego. Ale przy dziecku nie miałam na to czasu by oprócz gotowania dla siebie robić to dla bloga. Nie mam też reprezentatywnej kuchni ani mieszkania (brak w nim białych przestrzeni) aby robić profesjonalne zdjęcia. Stylizacja każdej potrawy byłaby zbyt pracochłonna.

Pojawiają się wątpliwości z natury egzystencjalnej, czy gotowanie jest tym co naprawdę chcę robić i czy mnie pociąga, czy czasem nie zmuszam siebie do niego tylko dlatego, że ludzie tego chcą. Może to jest decydującym powodem odkładania ebooka.

Za kilka dni znów przyjeżdża marokańska teściowa, która na szczęście idzie już w stronę zdrowego gotowania. To oznacza tez pomoc przy dziecku. Może wtedy będę mogła na blog jakieś nowe przepisy podrzucić. Najlepiej łączące kuchnię marokańską i zdrowe odżywianie.

W 2017 r. ponownie nie udało misię znaleźć pracy. Wiąże się to z brakiem środków na rozwój swoich projektów. Na co poszłyby te środki, gdybym je miała. Oczywiście, że na delegowanie. Mając mało czasu by dopiąć wszystko zleciłabym pewne rzeczy specjalistom, którzy zrobiliby je lepiej niż ja. Np. specjaliście od SEO lub od różnych spraw technicznych czy osobie co przekształciłaby bloga pod kontem skutecznej sprzedaży i wdrożyła moje pomysły. A ponieważ dalej jest jak jest muszę to wszystko robić sama godząc z wychowywaniem dziecka. Dlatego blog jest na takim poziomie jakim jest. Choć jeśli zdobycie środków z pracy nie będzie mi dane to może jakieś uda mi się wyciągnąć ze współpracy z Oriflame. 

Często porównywałam jakie było prowadzenie bloga przed dzieckiem i z dzieckiem, przy którym przez 90% godz. nie mam żadnej pomocy a jak jest to okresowo. Doszłam do pewnych wniosków. Przed dzieckiem nie zdawałam sobie sprawy (lub nie doceniałam), że mam bardzo dużo czasu na rozwijanie swoich pomysłów. Dlatego realizowałam je zbyt wolno a niektóre z nich odkładałam. Teraz z dzieckiem wiem, że mam bardzo mało czasu dlatego te pomysły, ale tylko w takiej ilości z jaką uda mi się wyrobić wdrażam w życie tak szybko jak mogę. Dlatego oceniam blog na takim samym poziomie zarówno przed dzieckiem jak i po. Trudna do przejścia zasada Na jedno wychodzi.


Podsumujmy rok 2017

Jeśli zabierasz się za blogowanie, zwłaszcza niszowe, do którego potrzeba ci dużo wiedzy i narzędzia to wiedz, że:

Praca nad blogiem nigdy się nie kończy tak samo jak zmywanie garów.

Tutaj nie ma tak, że wykonasz jakaś robotę a potem masz spokój. No, może na kilka dni. Ale później musisz ruszyć dalej. Aby coś się stale kręciło trzeba w tym stale siedzieć.

W 2017 r. nie pojechaliśmy niestety do Maroka. :( Moja druga połówka, choć trudno w to uwierzyć jest marokofobem (tzn akceptuje Maroko ale nie lubi ludzi) i najchętniej odcięłaby się od tego kraju i nigdy go nie odwiedzała. Dziwi się czemu wzięłam sobie Maroko za temat blogowania. Jeśli proszę go o pomoc w czymś to godzi się nie z przyjemnością. A ja może zbyt się na ten temat porwałam, tak jakbym miała tam mieszkać lub jeździć kilka razy do roku. Może powinnam tematem nr jeden uczynić Hiszpanię?

Jak wiecie w poprzednich wpisach czy na social media zapowiadam swojego drugiego bloga. Będzie on po to aby umieszczać w nim wpisy o tematyce lifestylowej, biznesowej, wellnessowej, refleksyjnej. Będzie narzędziem do poszukiwania pracy i rozwoju moich działalności. A to co marokańskie ewentualnie andaluzyjskie zostawić kropli Arganu i więcej tematów nie mieszać.

Nowy blog wyrośnie za chwilę pod domeną DorotaStrzelecka.pl Pojawi się na nim lada moment formularz zapisu abyś mógł jako jedna z pierwszych osób dowiedzieć się o starcie.

Ta zmiana jest z myślą o Was. Sądzę, że będzie wam odpowiadać. Rozdzielenie tematyczne dla tych, którzy trafiacie do mnie ze względu na Maroko, na Andaluzję lub jeśli chcecie mnie poczytać lub pooglądać zdjęcia bez względu na to o czym piszę lub pokazuję.

Co będzie mnie przez 2018 rok prowadzić? Ponieważ w tym roku nie powstał kalendarz Polki 2018, zdecydowałam się na niewielki kalendarzyk z papierniczego za 2,50€. Jest mały, lekki i spokojnie zmieszczę go w torebce. Miejsca na zapiski ma pod dostatkiem.

Zatem dziękuję Wam bardzo za ten ubiegły rok i powodzenia w obecnym. Dajcie znać jaki był Wasz 2017 i co się Wam w nim udało zrobić?

Pozdrawiam
Dorkita

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Disqus - Kuskus, czyli Zapraszam na Feedback ;)