Marokańczycy chętnie kupują mody
z zachodu. Ale na pewno nie chodzi o te wszystkie normy obyczajowe. Interesują
ich przede wszystkim trendy wyznaczane przez znane światowe marki oraz ich
produkty. Czy to nowy telefon, czy choćby jedzenie. Owszem, przywiązani są do
swojej kuchni, ale jeśli coś zagraniczne jest znane, fajne, smaczne i przede
wszystkim markowe to ma dla nich ogromne znaczenie. Ktoś kiedyś porównał gospodarkę Maroka do polskich
lat 90-tych. To fakt, że poniekąd z tym przejmowaniem trendów jest trochę do
tyłu za Europą. W Polsce w latach 90-tych eksplodowały fast foody. Pamiętam
jak byłam jeszcze w przedszkolu to wiele koleżanek chwaliło się, że miało okazję
pić Coca Colę i jakie to dobre. Wszyscy dosłownie się rozmarzyliśmy i zazdrościliśmy.
Napój ten jawił się nam jako coś niedostępnego, owianego legendą i
pociągającego. Pamiętam jak w moim rodzinnym mieście otworzono pierwszy znany
fast-food. Pękał w szwach i pielgrzymowały tam całe wycieczki szkolne. Dziecko
mogło wreszcie poznać ten przepyszny amerykański smak hamburgera i tej
niezwykłej Coca Coli. Tylko lekarze zaczęli zwracać uwagę na problem otyłości,
miażdżycy i innych chorób.
W końcu w Europie zaczęła wzrastać świadomość zdrowego odżywiania się. Myślę, że kwestia kilkunastu lat i czas fast foodów i tradycyjnej kuchni uznawanej za niezdrową, produktów GMO będzie policzony. Może nadal producenci i reklamy będą nam to wciskać, ale ludzie powiedzą temu NIE. Po czym przebranżolą się na to co zdrowe aby utrzymać konsumentów (o ile nie będą ich oszukiwać co do składu). Zresztą już tak jest. W Europie panuje moda na eko, bio, slow food i wellness.
Zdaje się, że do Maroka ta europejska świadomość dociera później. Fast foody są nadal popularne i są miejscem w
którym rodziny z dziećmi chętnie spędzają weekendy. Marokańskie dzieci kochają
to co niezdrowe, to co słodkie i tłuste z jednego powodu. Kochają za wspaniały
smak i przyjemność jaką im sprawia jedzenie.
Pamiętam 3 letnią dziewczynkę,
która gdy tylko zobaczyła logo znanej restauracji z hamburgerami to doznawała
zachwytu. Cały czas się tym podniecała i gadała, że chce tam iść. Rodzice na to
przystawali. Pamiętam kiedyś przymusową rundkę po markowych restauracjach w
Casablance z szybkim żarciem, z burgerami, z kurczakami (w którym według mnie
prawie kurczaka nie ma) specjalnie dla dzieci, by im sprawić przyjemność. Choć
sama się nudziłam, niekiedy musiałam coś zamówić dla towarzystwa, ale już rosło
we mnie przekonanie jakie to niezdrowe. Gdy marudziłam i krytykowałam to
jedzenie to odpowiadano mi:
O co ci chodzi, przecież jest SMACZNE i to się
liczy.
Ogromną zaletą niezdrowego
jedzenia jest jego wspaniały smak. I co tu gadać. Jest zazwyczaj smaczniejsze
niż zdrowe żarcie, ale często przez efekt sztucznych polepszaczy. Jednak tym,
którzy chcą smacznie zjeść i mieć przyjemność mało to obchodzi.
Gusta jedzeniowe bardzo mnie
zaszokowały w Maroku. Normą była Coca Cola i chipsy do obiadu.
Ciekawostka przy okazji:
jak w Polsce mówimy w skrócie Cola w Maroku mówi się Coca.
Marokańska
gościnność, choć niezwykła, szczera i płynąca z serca potrafi cię rozłożyć na łopatki.
Pani domu po raz kolejny podstawia ci pod nos paczkę chipsów mimo, że ty wciąż mówisz baraka. Twierdzi, że nie możesz być głodna a tego co pyszne się nie
odmawia. Odmawiać nawet nie wypada. Ponoć to niegrzeczne.
Mimo popularności fast foodów
Marokańczycy równolegle są wierni swojej kuchni. Ona jest równie smaczna i
obfita. Jednak sporo w niej kalorycznych dań i niekorzystnych dla diety
połączeń składników. Jedzenie kurczaka z makaronem lub ryżem nabierane kawałkami
białego chleba moczonego w tłuszczu jest nagminne. Podczas gdy większość
dietetyków to połączenie odradza gdyż po nim przybiera się na wadze. Trzeba
łączyć tylko z warzywami albo mięso albo makaron albo ryż. Nigdy na raz. A jak
jeść chleb z oliwą to tylko razowy i bez kontaktu z wymienionymi składnikami.
Oczywiście można znaleźć w kuchni
marokańskiej sporo zdrowych propozycji, głównie z gotowanymi warzywami, które
naprawdę polecam. Ale przeciętny Marokańczyk co chce się dobrze i smacznie
najeść oraz być gościnny nie poprzestanie na warzywach.
Ciastka. To obowiązek każdej
Marokanki, aby jej dom był w nie zaopatrzony na wpadek nagłej wizyty gości.
Muszą być przygotowane (samodzielnie upieczone lub kupione) dosłownie na każde
święto czy uroczystość. Są one standardem uprzejmości i dobrego wychowania. Nie
mieć w domu ciastek!? Wstyd! Nie wypada. Gości zawsze trzeba nimi poczęstować.
Ciastka symbolizują gościnność i chęć sprawienia przyjemności innym i troski o
nich.
Marokańska teściowa jest tej
zasadzie wierna. Gdy szykuje się jakaś wizyta i świętowanie to natychmiast
zabiera się za pieczenie lub jedzie do sprawdzonej ciastkarni najczęściej
tradycyjnej. W moim domu od jakiegoś czasu nie ma ciastek. Sama też ich nie
piekę. Nie chcę mieć pokus i nie mam na to czasu. Teściowa się dziwi dlaczego.
Gdy do nas przyjeżdża zapełnia tą lukę przywożąc nam po parę pudełek, których
nie ma kiedy zjeść. Albo mając taki dzień, w którym nie panujemy nad sobą …
rzucamy się na nie, po czym ma to konsekwencje.
Widzę w Maroku sporo osób z
nadwagą. Mają ją głównie ci z dużą ilością pieniędzy. Mogą pozwolić sobie na
wyjścia do restauracji lub wystawne domowe przyjęcia. Jedzą tłusto i słodko ale
też prowadzą siedzący tryb życia i przemieszczają się tylko samochodem. Młodzi
faceci co włóczą się po ulicach są akurat najszczuplejsi. Widzę dzieci, które
jeszcze jako mniejsze były szczupłe a potem jakby się trochę zaokrągliły.
Trochę plotkarsko to zabrzmi, ale król Maroka też przez lata swoich rządów
się porządnie roztył. Czy to przez dostatnie życie? Podobno musi brać jakieś leki na
astmę, które mają skutek uboczny.
Mówi się, że kobieta po ślubie
nabywa zbędnych kilogramów. Jednak to nie małżeństwo tuczy lecz nawyki po
ślubie, które mogą dotyczyć gotowania zbyt słodkich i tłustych potraw. Albo
mniejszej aktywności fizycznej, bo nie ma na nią czasu. Dużo obowiązków, dom i
praca powoduje, że nie starcza czasu aby zadbać o siebie a co dopiero myśleć
szczegółowo nad składem talerza. Szybciej jest przygotować to co jemy zawsze,
niekoniecznie zdrowe. Wiele kobiet musi się uporać z nadmiarem kilogramów po
ciąży. Są jeszcze czynniki genetyczne i zdrowotne.
Są tacy co ledwo ulegną
jakiejś pokusie a już przybierają oraz tacy co mogą jeść prawie wszystko i nie
tyją. Niestety tych drugich jest mniejszość i prawdopodobnie my do nich nie
należymy. Ja też nie należę. Może nie, że od razu grozi otyłość. Ale nadmierne
krągłości pojawią się na pewno.
Mimo że w Maroku nie rozumiałam
tego pociągu do fast foodów i chciałam się zdrowo odżywiać to przyznam się, że
miałam sporo na sumieniu co odbijało się w biodrach. Ulegałam marokańskiej
gościnności, ulegałam smakowi tej kuchni.
Stwierdziłam też, że nie mogę
niezdrowego jedzenia tak odrzucić albo wytykać innym, że je jedzą. Najpierw
muszę spojrzeć na siebie. Może i nie przepadam za hamburgerami i uważam je za
symbol konsumpcjonizmu to jednocześnie… kocham pizzę. Ogólnie uważaną za
niezdrową. Mogłabym ją jeść codziennie i nigdy mi się nie znudzi. Pofolgowałam
temu będąc we Włoszech. Starałam się jedynie zachować umiar np. nie jeść pizzy
z mięsem, bo ono z ciastem jest niezdrowym połączeniem. Za to sięgać tylko po
te z serem czy wegetariańskie.
Przyglądając się zamiłowaniu
Marokańczyków do jedzenia i oceniając doszłam do wniosku, że nie powinno się
narzucać innym co mają jeść ani jak mają wyglądać. Niedopuszczalne jest
powiedzieć komuś Jesteś gruba – schudnij. Albo: Nie jedz tego, bo to syf i
zastąp to jarmużem. Wiem, że nie oceniać jest raczej trudno. Chcesz czy nie, człowiek
zawsze ocenia i raczej tego nie wyłączy. Co może zrobić to przynajmniej
zachować niewygodne opinie dla siebie. Nie mówić drugiemu wprost lub nie robić
jakiś sugestii.
Wybór jak ktoś chce wyglądać i co
woli jeść należy tylko do tego człowieka.
Piękne jest jeśli naprawdę akceptuje
siebie ze swoimi krągłościami. Dla przykładu podam pewnego wujka z Maroka. Sorry – poddam go ocenie. Jest okrągły jak
pulpecik, bo lubi smacznie zjeść. Ale za to jest bardzo wesoły, ceniący się a
nawet żartujący z samego siebie. Siada sobie na kanapie z cygarem, opowiada
dowcipy i jest duszą towarzystwa. Ma głowę do interesów, powodzi się mu bardzo
dobrze przez co ma nawet powodzenie u kobiet.
Wiele osób jest w stanie
zaakceptować swoje krągłości czy nadwagę i czuć się z nimi dobrze. I chwała im
za to.
Bo nie warto popadać w skrajności aby wszystkiego sobie odmawiać. Można bez
wyrzutów korzystać z przyjemności jakim jest smaczne jedzenie, marokańska
gościnność czy ciasteczka pani domu, która szczerze chce Ci dogodzić. Marokańczycy
takie właśnie mają podejście do życia i do kuchni. Jedzą co jedzą, nieważne czy
to tradycyjne czy markowe, byle było smaczne. Nie przejmują się czy coś jest
zdrowe czy eko. Żyją tylko raz, tu i teraz. Czerpią z tego radość i chcą się
nią dzielić z innymi. Jedzenie ma być przyjemnością a nie wyrzutem sumienia.
Jednak jeśli krągłości spędzają ci
sen z oczu to też masz wybór aby się ich pozbyć. Trzeba tylko wybrać odpowiedni
dla siebie program żywieniowy.
Taka jest prawda, że niestety nie
możesz jednocześnie być szczupła i rozkoszować się wspaniałym smakiem
niezdrowego jedzenia. Po prostu się nie da i już.
Musisz zdecydować się co jest
dla Ciebie ważniejsze. Jedzenie fast foodow, pizzy, ciastek, słodyczy,
czekolady czy tradycyjnej kuchni wielu kultur zawsze sprawi, że nabierzesz
krągłości.
Oczywiście są diety, które wcale
nie muszą oznaczać głodu. Je się w nich sporo i często po 5 razy dziennie. Mają
równie smaczne przepisy na dania ze zdrowych składników. Ale mimo to z wielu
rzeczy na bank musisz zrezygnować i wytrwać w sile woli. Taka prawda.
Nie raz się o tym przekonałam.
Zawsze byłam przy kości i nie czułam się z tym dobrze. Przez to np. nie miałam
swobody w wyborze ciuchów. Na zdjęciach wyglądałam grubo. W odbiciu w lustrze
może widziałam się ok ale to zdjęcia pokazują bliższą prawdę. Jak w lustrze
widzisz się szczupło a na zdjęciach grubas, to niestety bliżej ci grubasa. Oglądam
stare zdjęcia z Maroka i jestem w szoku. Wyglądam jak pulpecik i boczki mi się
wylewają ze spodni.
A to dlatego, że zdrowo odżywiać się
i mieć silna wolę tylko chciałam mieć ale jej nie miałam. Ulegałam pokusom,
więc dostawałam tego skutki. Próbowałam się zmobilizować. Jednak gdy jakaś
Marokanka czy inna przemiła gospodyni chciała mi zrobić przyjemność, czy przechodziłam
obok ulubionej piekarni to od razu przepadałam.
Marokańczycy na razie mają
mniejszą świadomość właściwego odżywiania. Dalej wybierają to co smaczne. Ale
tak samo jak dawna europejska moda na fast foody do nich przyszła, to tak samo
przyjdzie do nich moda na zdrowe jedzenie i bycie fit. Myślę, że już zaczyna
wchodzić.
Mój O. jest tego przykładem i przeszedł
totalną przemianę, bo dokonał wyboru. Wcześniej miał nadwagę i palił papierosy.
Liczyło się dla niego to co smaczne i przyjemne. Nawyki miał uwarunkowane
kulturowo, cała jego rodzina je miała. Zazwyczaj takie trudno zmienić a co
dopiero namówić do zmian. Jemu się jednak udało. Pierwsze co zrobił to rzucił
palenie. Na przekór swemu środowisku. Nie wrócił do niego nawet jak matka i
brat cały czas palili, czyli mogli na niego wywierać wpływ.
Następnie wybrał się do
dietetyczki i ustalił program żywienia. Trzymał się go. Zapisał się na siłownię,
na której spędzał sporo czasu. Teraz jest fitnessowym freakiem. W niecałe 2 lata
z otyłego gościa stał się muskularnym facetem. Rodzina podziwia i zazdrości.
Ale nikt z nich nie miał wytrwałości aby dokonać wyboru innego niż wspaniały
smak. Niektórzy może na krótki czas, po czym to porzucili i sylwetka wróciła im
do poprzedniego stanu.
Jednak niewątpliwie stał się on
prekursorem zdrowego odżywiania i stylu życia w swoim środowisku. Zwrócił na to
uwagę. A żeby coś zmienić, to trzeba zacząć od swych małych społeczności i samym
sobą dawać przykład. Tak w końcu małymi krokami poleci lawina co wprowadzi
zmiany w trendach w danym kraju.
Nie chciałam dłużej być babą przy
kości obok szczupłego umięśnionego faceta. Musiałam w końcu podjąć decyzję co
wybieram. Wybrałam szczupłość. Skorzystałam z porad dietetyczki. Poszłam na
siłownię. Miałam efekty na tyle, że nawet ciąża mi ich nie zepsuła.
Niestety znów się zachwiałam i
zaczęłam przybierać na wadze. Nie przez ciążę ale przez zaniedbanie. Moim
wyborem ponownie stał się wspaniały smak pizzy zamawianej na kolację, cieplutkie
neapolitanki z piekarni pod blokiem i branie ciasteczek od teściowej.
Zatem wszystko od nowa. Znów powrót
na właściwy wybór. Znalazłam odpowiedni dla siebie program utraty wagi w firmie
wellness, z którą współpracuję. Jestem w trakcie jego realizacji. Chcę nie
tylko odchudzić ale odżywić organizm i przywrócić mu równowagę. Daje mi on efekty
a po nim mam wejść na drogę dobrych nawyków. Liczę na to, że jeśli utrwalę te
nawyki to będę mogła łatwiej wytrwać przy moim wyborze. Bo jak widać, wybory
nie są stałe. Wciąż jesteśmy chwiejni. Jeśli tacy będziemy to taka też będzie
nasza figura. Najlepiej byłoby przy właściwym wyborze wytrwać całe życie.
Zarówno ja jak i Omar mieliśmy
okresy kiedy to braliśmy się za siebie. Ale gdy tylko to zaniedbywaliśmy, tzn –
wybieraliśmy wspaniały smak to od razu dopadał nas efekt jojo.
Występowanie efektu jojo jest dowodem na to, że nie możesz mieć i tego i tego. Pogódź się z tym i wybierz co
wolisz.
Dla szczuplej sylwetki musiałam podjąć
wiele wyrzeczeń. Ale mam dzięki niej mam satysfakcję, czuję się lepiej i
atrakcyjniej, mogę założyć większość fajnych kobiecych ciuchów, bez obaw, że mi
coś się wyleje i nie wstydzę się siebie na zdjęciach.
Wspaniały smak niezdrowego żarcia
nie potrzebuje żadnych planów, żadnej dyscypliny i wyrzeczeń. Za to szczupłość
już tak. I to porządnych.
Właśnie dlatego mimo że tak bardzo jej pożądamy to
tak trudno nam się na nią zdecydować. Ale to nie znaczy, że jest to niemożliwe.
Dowód? Gdy w Maroku zaczyna się
Ramadan, to ludzie bez wymówek wiedzą co wybrać. Nawet się nie zastanawiają a
wybierają to wyzwanie – o wiele bardziej wymagające niż niejedna nasza, nawet najbardziej wymagająca dieta. Zresztą o tym już pisałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Disqus - Kuskus, czyli Zapraszam na Feedback ;)