wtorek, 15 listopada 2016

Powitanie nowonarodzonego dziecka w rodzinie

Ponieważ od tygodnia jestem w tym temacie napiszę conieco o tym jak Marokańczycy witają nowonarodzonego malucha w rodzinie. Zarówno w Maroku jak i będąc za granicą. O ich tradycjach oraz bardzo dziwnych przesądach. Także o tym jak to wpływa na młodą mamę, która nagle znalazła się w nowej roli. Musi się w tym zamieszaniu jakoś zorganizować i jest to odwieczny problem o którym wiele z Was bloguje, który zaczynam rozumieć.

Powitanie nowonarodzonego dziecka w rodzinie

Narodziny dziecka są w Maroku bardzo ważnym wydarzeniem. Nie tylko dla najbliższej rodziny. Także ci dalsi, których się widuje raz w życiu są bardzo zainteresowani jak tam maluch. Na wieść o tym pierwsze co, to oczywiście - kobiety zamiast zwyczajnie powiedzieć "gratuluję" śpiewają TATKAL. Do siebie nawzajem, do słuchawki telefonu a jak są obok to bezpośrednio do malucha. Na dodatek te wszystkie urywające się telefony i powiadomienia. Niby jak wszędzie i tak jak u nas dobra nowina się niesie. Ale u nich jest to specyficzne.
Social media to ważne narzędzie komunikacji w zawiłej sieci rodzinnych kontaktów. Co do tatkalu znalazłam na jednym z fanpage obrazek pokazujący, że dla krajów arabskich podstawowe lajki i reakcje na publikacje facebookowe to za mało. Potrzeba specjalnych. I znowu jak wiecie jest na moim blogu - uzasadnione wrzucanie do jednego wora. Nie wszystkie ikonki rozumiem ale ta zakreślona w kółeczko symbolizuje tatkal.

Świeżo upieczeni rodzice publikują zdjęcia bobasów na Facebooku nawet prosto z porodówki. Ta ikonka jest idealną reakcją dla Marokanek.

Słodycze w szpitalu

Do szpitala aby odwiedzić młodą mamę i malucha ciągną liczne pielgrzymki rodziny. Dla gości przygotowuje się katering cukierków, ciasteczek drażetek aby goście mogli się częstować. Mniej więcej tak jak kilkupiętrowe torty z babeczkami. Słodycze są udekorowane, mają odpowiednią oprawę i kolorystykę. Tradycyjną: różowy dla dziewczynki i niebieski dla chłopca. Do opakowania z zestawem słodyczy doczepione są symbole związane z dzieckiem takie jak smoczki czy wózki.

Jeśli ktoś z rodziny nie może przyjść lub mieszka za granicą to zawsze ktoś weźmie trochę cukierków dla niego by się podzielić. Opakowanie zostawia sobie na pamiątkę.

My mieszkając za granicą tabunów gości nie mieliśmy. Ale Leila zadbała o to by była choćby symboliczna ilość. Poczęstowaliśmy cukierkami personel szpitala.

Powitanie nowonarodzonego dziecka w rodzinie

Kocyk, prezentem nr 1

Ach te kobiety, zwłaszcza starsze. Mają bzika na punkcie kocyków, ręczników, obrusów, prześcieradeł. Może dlatego, że same je szyją i to takie kobiece zajęcie. Jeśli dają jakiś prezent przyszłej mężatce czy mamie to dlaczego akurat musi to być kocyk, kołdra lub pościel. Nie ma mowy o mninimaliźmie. Potem tego ma się więcej niż ubrań. A może też dlatego, że w domach ciepłych krajach zimą jest jak na biegunie?

Czy ktoś mi wytłumaczy skąd się bierze taka kobieca pasja do kocy?

Gdy mama i dziecko wychodzą ze szpitala witani są ponownie tatkalem. Przy noworodku co pojawia się w domu wychodzi też największa przesądność i zabobonność MarokanekOto jaka:

Czerwień chroni

Marokanki sądzą, że maluch narażony jest na złe oko. Bo dużo ludzi go ogląda, wszędzie są rozsyłane jego zdjęcia. Objawem działania złego może być...czkawka. Wtedy należy wziąć jakiś drobny, koniecznie czerwony przedmiot. Może to być nitka czerwonej wełny. Trzeba przyłożyć dziecku do języka i do czoła albo położyć mu na czole.

Oczywiście, że nie wierzę, że kawał wełny usunie czkawkę nie mówiąc o złych mocach. Leila mówi, że lepiej na wszelki wypadek. Nic nie tracisz - twierdzi. 

Okazuje się, że w wielu innych kulturach wierzy się w ochronne działanie czerwonych drobiazgów. Np. w Bułgarii zakłada się dziecku na rękę czerwoną niteczkę o czym pisała Malwina. Także moja mama powiedziała mi, że słyszała o takich wierzeniach w Polsce.

Powitanie nowonarodzonego dziecka w rodzinie

Amulet na agrafce

Inna ochrona to przypięcie do ubranka dziecka jakiegoś amuletu. Najlepiej ręki Fatimy ze złota. Niech maluch nosi go cały czas. W dzień i w noc. Problem w tym, że amulet na agrafce nie wydaje mi się czymś bezpiecznym.

Nie suszyć ubranek nocą

To chyba najdziwniejszy i najbardziej absurdalny zabobon. Gdy zapada zmrok należy jak najszybciej zdjąć z dworu suszące się ubranka dziecka. Jeśli nie to zagnieżdżą się w nich złe moce. Jakiś dżinn przyjdzie po malucha. Jeśli osoba w to "wierząca" jest wieczorem poza domem to potrafi dzwonić do tych co są w domu by jak najszybciej zdjeli, bo ona się boi o dziecko. Ale takim cudem ubranka nigdy nie będą suche w momencie gdy ich potrzebujesz. A w tamtejszych domach nie ma ciepłych grzejników, na których możesz je sobie położyć.

Ofiara z barana :((

Niestety w Maroku jest zwyczaj który trudno mi zaakceptować. Witanie nowego życia...śmiercią. Tydzień po narodzinach dziecka zabija się (tfu - składa w ofierze - w ich nowomowie) barana tak samo jak w święto Eid El Kebir

Zabity baran to tak jak chrzest dla dziecka i nadanie jemu imienia. Jeśli dziecko urodzi się za granicą to też w Maroku organizują na jego cześć ten rytuał i przyjęcie. Inicjują je najczęściej rodziny, one kupują barana i wszystkim się zajmują, a nie młodzi rodzice. Transmitują je na żywo przez Skype czy Facetime. Ze szczegółami. Cóż. Życzę miłej zabawy. Kiepski spektakl. Lepiej iść przewinąć malucha.

Młoda mama nie jest sama

Dobra odłóżmy dziwactwa i negatywy a skupmy się na pozytywach. W Maroku świeżo upieczona mama podczas poporodowej kwarantanny może liczyć na pomoc. Szczególnie innych kobiet z rodziny lub wynajętej pomocy rodzinnej. To dla niej bardzo ważne, by dużo odpoczywała, szybko doszła do siebie i odnalazła się w nowej roli. 

Ma korzystać z urlopu. Nie musi brać się za trudne prace domowe. Wykonają je za nią inne kobiety. Posprzątają, ugotują a młoda mama co najwyżej spędzi czas z dzieckiem lub je nakarmi. Zawsze ma komu zostawić malucha gdy musi wyjść. Jeśli mama mieszka za granicą prawdopodobnie któraś z kobiet z rodziny spakuje ogromne walizy prezentów i pojedzie do niej by pomóc.

Ta pomocność, współpraca podział obowiązków przy dziecku to coś co bardzo mi się podoba w kulturze Maroka. Ponoć nie tylko i do jednego wora też można wrzucić. Cieszy mnie bardzo, że włączają się w to też faceci. Bo bez tego nie wiadomo co by młoda mama zrobiła. 

Dobra organizacja to podstawa. Ale czasem nie wystarcza. Jedyne co trzeba to więcej rąk. Więc jeśli któraś mama może liczyć na pomoc warto się nią cieszyć i z niek korzystać puki jest.

Rfissa. Powitanie nowonarodzonego dziecka w rodzinie

Co jeszcze mogę dodać. Młodej mamie podaje się rfissę. Jest to potrawa z kurczaka z cebulą, soczewicą, kawałkami naleśnika msemen oraz dużą ilością brulionu przyprawionego imbirem. Podobno wzmaga laktację. Postaram się zapodać tu przepis na nią, bo jest to jedna z najważniejszych potraw kuchni marokańskiej.

Zdjęcia: Dorkita

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Disqus - Kuskus, czyli Zapraszam na Feedback ;)