poniedziałek, 21 grudnia 2015

Być marokańską Panią Domu przed świętami

Na blogach roi się od pomysłów jak zorganizować w domu święta Bożego Narodzenia. Pojawił się też bojkot, aby wreszcie przestać zgrywać idealną Panią Domu i nie przesadzać z tą przedświąteczną krzątaniną. Bo prowadzi ona do stresów, kłótni oraz góry nagotowanego żarcia, którego potem nikt nie zje. Bo zamiast cieszyć się świętami czujemy się przemęczone i niedowartościowane. Najlepiej to wszystko olać.

Być Marokańską Panią Domu przed świętami
Marokańska pomoc domowa... robi wszystko za marokańską panią domu.
Kobietom wciąż się wydaje, że przygotowania do świąt muszą być wielkie. Że jeśli ona więcej z siebie da, wypucuje mieszkanie, obleci miasto by szukać prezentów i ugotuje 12 potraw to sprawi przyjemność rodzinie i gościom. Oczywiście są osoby, dla których to jest przyjemność i mają prawo tak robić. Patrząc na obowiązki domowe europejskiej kobiety zastanawiamy się co się dzieje w innych kulturach.

W Maroku Bożego Narodzenia, się wcale nie celebruje, poza paroma świątecznymi dekoracjami do celów marketingowych. Ale obchodzi się inne tradycyjne święta islamskie, przy których przygotowanie do naszych wydaje się pikuś. Tam np. gotuje się dużo więcej żarcia dla większej ilości osób. Nam się wydaje, że w Maroku role są bardziej tradycyjne. Arabska kobieta sama ma na głowie dom, dzieci i te wszystkie święta. Ona to dopiero musi godzinami pucować okna, stać przy garach, jednocześnie wytrzymywać wrzaski i sajgon małych terrorystów. Nic bardziej mylnego.


Owszem, zajmowanie się domem i przygotowania do świąt należy w Maroku głównie do kobiet. Wciąż jest tam sporo facetów dla których samo wyrzucenie śmieci to już wielki wkład w obowiązki domowe. Nawet jak potrafią świetnie gotować to częściej gotują w swojej pracy niż w domu. Ale Marokanka jak coś robi to nie robi tego sama. Nie bierze wszystkiego na swoją głowę i po prostu... zatrudnia pomoc domową lub nianię.

U nas jest to luksus czy kaprys. Długo zastanawiamy się czy zapłacić komuś do pomocy. Mamy dylematy. Czy ktoś inny ugotuje i posprząta lepiej niż my? Czy jak oddamy dziecko niani to nie przegapimy jego ząbkowania i pierwszych kroków. W Maroku jest to norma.

Wiadomo, że ludzie bogaci mają służbę co robi za nich dosłownie wszystko. W bogatej rodzinie Arabka dosłownie...leży i pachnie. Tak z pewnością jest w bogatych krajach Płw. Arabskiego. Kobieta tam chyba przy domu palcem nie kiwnie. No, może pracuje, jeździ sobie na zakupy lub robi to co lubi. Maroko ma predyspozycje by tu było podobnie. Ale pomoc domową zatrudnia też klasa średnia i nawet ludzie mniej zamożni.

W Maroku pensja służącej (na niekorzyść tych co tak pracują) jest niewielka, więc przeciętną Marokańską rodzinę na to stać. Gdy byłam w Maroku praktycznie wszystkie domy co odwiedziłam kogoś zatrudniały. Osobna sprawa to sytuacja służących, czy są dobrze traktowane. Ale to jak zawsze i wszędzie na świecie zależy od rodziny, na jaką trafią. A, że sama pracowałam jako opiekunka i pomoc domowa w Niemczech to dobrze wiem o tym.

Służąca robi wszystko. Sprząta dom i ogródek, gotuje, zajmuje się dziećmi lub starszymi. Może to być osoba co przychodzi na konkretne dni i godziny, robi daną pracę i wraca do domu. Są też służące co mieszkają przy rodzinie i zawsze do dyspozycji. Rodziny najchętniej zatrudniają osoby, do których mają zaufanie.


Marokańskie gary
Marokańskie gary
Marokanki nie zastanawiają się nad tym, że jak wezmą kogoś do pomocy to nie będą idealnymi paniami domu, że rodzina będzie je mniej kochać. Nie wpędzają się w poczucie winy jeśli nie wszystko zrobią same. One dobrze wiedzą, że zajmowanie się domem i dziećmi to kupa wyczerpującej i permanentnej pracy. Wiedzą, że mają prawo do odpoczynku i czasu dla siebie, że kobieca wielozadaniowość ma swoje limity. Wiedzą, że jak będą poświęcać sie dla innych za bardzo, to wcześniej czy później będą przez nich wykorzystywane. Pomoc domowa to jedyne rozwiązanie problemu, więc z niego korzystają.

Służąca albo robi prace wspólnie z panią domu pomagając jej np. razem gotując. Albo całkowicie ją wyręcza. Większość sprzątania jakie widziałam w domach Maroku np. mycie okien było wykonane przez służące a nie przez panie domu.

Marokańskie święto czy uroczystość rodzinna, nawet skromna NIGDY nie obejdzie się bez służby. To ona odpowiada za przygotowania i sprzątanie po. Pani domu ma czas by się wystroić, by z imprezy korzystać, posiedzieć z rodziną, poplotkować. Od czasu do czasu dogląda co słychać w kuchni, coś może samemu zrobi, coś poda na stół jeśli ma ochotę. Ale ma komfort, bo całą brudną robotę wykona za nią służba.

Jeśli jakaś marokańska rodzina nie zatrudnia pomocy to dlatego, że może pani domu akurat lubi prace domowe i chce wszystko robić sama (Do czasu! Bo nie wierzę, że to wcale nie męczy). Ale główna przyczyna jest taka sama jak wszędzie, czyli brak pieniędzy.

Nie oszukujmy się, że robimy w domu wszystko same, bo mamy poczucie jakiejś misji, czy same zrobimy lepiej.  Bo nie ma obecnie nic bardziej wstydliwego jak przyznanie się do braku kasy. Próbuje się to tuszować jakąś filozofią, czy stylem życia by nie wypaść przed znajomymi na  spłukanego. To bez sensu, bo żyjemy niestety w czasach gdzie trudności z zarobieniem super kasy są wpisane w system.

Ja obecnie radzę sobie sama właśnie z tego powodu. Wiem, że jak w przyszłości będę zarabiać więcej to też nie zawaham się kogoś zatrudnić. Napewno jak będę miała większy dom, to sama go nie ogarnę. Ale wiadomo - masz większy dom, to masz więcej pieniędzy i automatycznie płacisz komuś by go sprzątał.

Jeśli jakaś Marokanka jest naprawdę biedna i nie stać jej na służbę to co robi? Idzie pracować do innej rodziny jako służąca. Zwłaszcza w święta, bo wtedy jest najbardzej potrzebna i więcej zarobi.


Marokańskie gary

Świąteczna prywata

Na koniec o tym jak idą moje świąteczne przygotowania. Bo wiadomo, służby nie mam. Jednak spędzamy je za granicą we dwoje. Gości nie przewidujemy, więc będzie dużo łatwiej i przed nikim nie musimy szpanować lśniącym mieszkaniem.

Sprzątanie rozłażyliśmy w czasie. Jedynie pościerałam kurze, odkurzyłam, wymopowałam podłogi i obowiązkowo zmiana piachu w kuwecie kota. Umycie okien i pranie firanek, szorowanie kafelków odpuściłam, bo nie są takie brudne. Więc po co?

Choinkę będę ubierać bo lubię. Niestety u nas nigdzie w Hiszpanii nie można kupić prawdziwej, więc będzie sztuczna. Może to lepiej. W rodzinnym domu w Polsce zawsze mamy naturalną, co bardzo lubię. Jest jednak przy niej kupa sprzątania.


Taką choinkę miałam w zeszłym roku w Hiszpanii. Tegoroczna będzie 3 razy większa!
Taką choinkę miałam w zeszłym roku w Hiszpanii. Tegoroczna będzie 3 razy większa!
Często podglądałam na blogach świąteczne inspiracje. Te wszystkie "zrób to sama" (sorry, słowa DIY też nie trawię). Pomysły naprawdę świetne, warte wykonania. Jednak nie zdecydowałam się na wykonanie któregoś z nich. To dlatego, że zajmie mi to sporo czasu i wywoła parcie na idealne święta tak samo jakbym miała robić mega porządki, gotować masę żarcia, piec po kilka ciast. Choć rozumiem, że dla wielu osób to jest świetna frajda, zwłascza by tworzyć razem z dziećmi. To co potrzebowałam kupiłam a z tego co zbędne zrezygnowałam.


Taką choinkę mamy zawsze w Polsce.
Taką choinkę mamy zawsze w Polsce.
W moim filmiku z LBA powiedziałam, że idą święta i będę musiała lepić pierogi. Odwołuję te słowa! Powiedziałam je tylko dlatego, że stres przed kamera powoduje, że człowiek zaczyna bełkotać o schematach. Pierogi z kapustą i grzybami oraz z mięsem (bo tylko takie lubi mój mąż) lepiłam co roku. W te święta z nich zrezygnujemy, bo są czasochłonne. Nie chce się ich robić więc po co. Nie opłaca się gotować jedzenia ponad tego ile w stanie możemy zjeść.

Przede wszystkim dlatego, że oboje z mężem jesteśmy na diecie. Daje ona efekty, po jakimś czasie organizm przyzwyczaja się do niej i naturalnie przestajesz mieć ochotę na tłustości i słodkości.  Zrezygnowałam także z pieczenia ciast i pierników. Może wyjątkowo od święta kupię sobie tylko tabliczkę ulubionej gorzkiej czekolady.

Na wigilijną kolację zjemy to co przewiduje dieta. A mamy w niej bardzo dużo ryby więc będzie pasować. Zjemy, złożymy sobie życzenia, podzielimy się opłatkiem (jeśli rodzice z Polski przyślą) i rozpakujemy prezenty.

Nie chcę też zbyt emocjonalnie podchodzić do tego rodzinnego zasiadania przy stole w świetle choinki. Nie będzie to łatwe, zwłaszcza jak puszczę sobie polskie kolędy. Liczę się z tym, że nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Nie wiadomo czy męża 24.12 wcześniej puszczą z pracy. Bo zawsze w dniach kiedy mu to obiecywali wracał później niż normalnie. Muszę być gotowa, też na to, że do wspólnego stołu nie zasiądziemy na czas.

Tak więc 24.12 zamiast z rana lepić pierogi, skoczę na siłownię. Szkoda, że 25.12 jest nieczynna. Mogli byśmy skoczyć oboje. Ale 26 otwierają więc idziemy ćwiczyć zamiast żreć.

Jest też pomysł aby w święta iść do kina na "Gwiezdne Wojny". Jak puszczą męża z pracy to może nawet się uda między kolacją wigilijną a pasterką. Zobaczymy. To zależy od kina, kiedy gra.

W święta chcę trochę odpocząć od bloga. Jeszcze będzie tylko jeden wpis o Blogowych Mikołajkach w bardziej bożonarodzeniowym stylu. Potem przerwa świateczna tak do dni tuż przed Sylwestrem. Na Instagram wrzucę czasem zdjęcia mojej choinki pomiędzy fotkami z grudniowego wyzwania. W zamian chcę zająć się spędzaniem czasu we dwoje, spacerami, Skype z rodziną w Polsce, robieniem zdjęć i nauką.

Wasze plany na święta mogą być inne. Zrobicie jak chcecie. Bo inaczej je się spędza na emigracji a inaczej w Polsce. Za polskimi świętami wszyscy tęsknimy. Choć to one kojarzą się nam z ogromem pracy i krzątaniny, bo taka jest tradycja. A w Polsce to raczej bez pomocy służby. Nie musimy jednak trzymać się na siłę wszystkich tradycji jeśli nas męczą, przerastają i odbierają świateczną radość. Jak się czegoś nie chce, nie wstydźmy się tego.


W święta chodzi o narodzenie Chrystusa a nie o tą całą otoczkę co nie wynika z religii a tradycji danego kraju. Na emigracji dobrze wiemy, że każdy obchodzi inaczej.

Akceptuję skromne święta, takie jak planuję. Każdy robi je na miarę swych możliwości. Ale nie popieram całkowitej rezygnacji z nich. Niech będą chociaż najmniejsze świąteczne symbole choćby choinka czy szopka.

Jak wiecie, jestem za tym by swoją kulturę pielęgnować na oczach muzułmanów. Niech wiedzą, że też mamy coś co dla nas ważne.

Jak spotykają się dwoje ludzi z różnych krajów np. chrześcijańskich to każdy obchodzi Boże Narodzenie ale inaczej. Inne tradycje z domu wynosi. Jeden woli skromniej, drugi wystawniej. Do tego dochodzi rodzina, która może wymagać wielkich porządków i gotowania jak idealna pani domu.

To że u mnie na święta jest Marokańczyk ma swoje zalety. On od siebie żadnych tradycji bożonarodzeniowych nie wnosi, bo nie ma skąd. Dlatego mam wolną rękę by obchodzić święta na moich zasadach. Niech będą bardziej polskie a nie hiszpańskie. Prezenty mają być pod choinkę w Boze Narodzenie a nie na Trzech Króli. A przygotowań tyle na ile mam ochotę. I super, że jemu się podoba, bo innego wyboru facet nie ma.

Dorkita


PS. W Maroku ponoć w okresie niecelebrowanych świąt Bożego Narodzenia czasem puszczają „Kevina”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Disqus - Kuskus, czyli Zapraszam na Feedback ;)