sobota, 19 grudnia 2015

Półmetek grudnia na Instagramie

Oto pierwsza część podsumowania tego co się dzieje u mnie na Instagramie. Biorę udział w grudniowym fotograficznym wyzwaniu #DecemberReflections2015. Połecila mi je Anna Maria, która upatrzyła je na blogu fotografki Susannah Convay. Robisz jedno zdjęcie na każdy dzień grudnia, każde o innym tytule z którym wiąże się jakaś Twoja refleksja. Postanowiłam spróbować.

Półmetek grudnia na Instagramie

To nie jest kalendarz adwentowy ponieważ odliczamy nie do Bożego Narodzenia lecz do końca grudnia (ba! Końca roku). Zdjęć mamy 31. Jest połowa grudnia i połowa wyzwania zrealizowana. Przedstawiam Ci moje insta-zdjęcia oraz opiszę dlaczego do danego tematu wybrałam akurat takie oraz osobiste historie związane z danym zdjęciem. Podczas wyzwania robiłam nowe zdjęcia oraz szukałam w archiwum jakiś ciekawych fotek z 2015, co by tu mogły pasować.


Dzień 1 #Sparkle

Dzień 1 #Sparkle

Nie było fajerwerków. W mojej okolicy nikt ich nie strzelał, więc nie miałam jak sfotografować. Do Sylwestra był caly miesiąc. W archiwum też żadnego zdjęcia z nimi nie znalazłam. Ponieważ iskry kojarzą się z gwiazdkami dałam aktualne zdjęcie sufitu zabytkowych łaźni arabskich na Alhambrze. Jak wpada przez nie światło to jest blask, do tego wszystko co orientalne komponuje się z charakterem bloga.

Dzień 2 #HotDrink

Dzień 2 #HotDrink

By nie powtarzać się z moim uzależnieniem od gorącej herbaty i być bardziej świąteczna, zaserwowałam... grzaniec. Grzaniec rozgrzewa, uderza do głowy i na dodatek w wyjątkowym kubku. Przywiozłam go dokładnie rok temu z Niemiec z Weinachtsmarkt (kiermasz świąteczny) w Soest. Tam był jednak prawdziwy klimat świąteczny, nie to co w Hiszpanii więc grzańce też inaczej smakowały. Jest to grzanieć wyjątkowy, bo ostatni na pewnien czas. Przeszliśmy z mężem na dietę, co wyklucza alkohol. Tak, to prawda, na dodatek przed świętami!

Dzień 3 #BestDayOf2015

Dzień 3 #BestDayOf2015

W 2015 miałam parę fajnych dni, ale nie potrafię określić, które to były. Mój najlepszy dzień – a  będzie to dzień osiągnięcia mojego największego celu niestety w 2015 r. nie nastąpił. Dlatego lepiej było się cieszyć każda chwilą. Do takich chwil należą m.in. wieczory we dwoje. Na zdjęciu wspólna randka tuż przed maratonem świątecznych spotkań firmowych, na które zaproszono pracowników bez osób towarzyszacych. Miłe chwile to są spacery, czas spędzony z naszą Charlotte oraz otrzymywanie prezentów.

Dzień 4 #Red

Dzień 4 #Red

Jaki kolor kojarzy Ci się ze świętami? Dokładnie! Jest to czerwony. Postanowiłam założyć strój św. Mikołaja. Nie było to dorabianie gdzieś jako Mikołaj lecz do własnych projektów. Ponieważ czerwony płaszcz już mam, wystarczyła mi czapeczka. Mikołajka czeka na śnieg by uruchomić swoje sanie. W tym roku grudzień w Hiszpanii dość ciepły (może i dobrze), że nawet w górach Sierra Nevada nie nasypało tyle co zwykle o tej porze.

Dzień 5 #ScaredSpace

Dzień 5 #ScaredSpace

Jest to jedno z moich ulubionych zdjęć jakie zrobiłam w starej medynie w Casablance. Wielu znajomym także się spodobało. Jestem ciekawa co znajduje się, za tymi drzwiami, które jak widać są otwarte na oścież. Zapraszają do środka. Może jest to dom nawiedzony przez marokańskie dżiny (demony)? Starsze pokolenie Marokańczyków jest na 100% przekonane do ich istnienia. Młodsze chciałoby być sceptyczne. Próbuje, ale dzieciństwo i wychowanie głęboko w nich siedzi, kiedy to rodzice straszyli ich obecnością dżinów w miejscach brudnych, wilgotnych i zaniedbanych. 

Dzień 6 #BestBookOf2015

Dzień 6 #BestBookOf2015

Owszem, lubię czytać, ale (uwaga wychodzi ze mnie czarna owca!) nie jestem molem książkowym. Należę do statystycznych Polaków. Może jednak do nie-statystycznych. Bo teraz ludzie nie chcą być statystyczni i czytają wszystko co leci na potęgę. Czytam w ciągu roku mało książek, bo nie mam na to czasu. Nie pożeram książki za książką. Nie lubię też robić coś tylko dlatego, że jakaś kampania społeczna mnie namawia i po to by być cool. Są w roku miesiące, w których nie przeczytałam żadnej. To dlatego, że ciekawe teksty mogę znaleźć w Internecie. Częściej sięgam po jakieś podręczniki specjalistyczne z danej wiedzy która jest mi do czegoś potrzebna. Nie wierzę też, że jakaś książka odmieni moje życie. To nie magia. Jedyne co mi da to, że przyjemnie spędzę z nią czas lub dowiem się czegoś nowego. Nie wierzę też, że od samego wyrzucenia telewizora i zrobienia sobie w domu ogromnej biblioteki stanę się milionerką. Prędzej moje oszczędności się skurczą.

Ale jak mnie jakaś książka zainteresuje to wciągam ją jednym tchem. Nawet na blogu mogę o niej wspomnieć. A jak mnie nudzi to ją zwyczajnie porzucam. 

Po prostu postanowiłam podzielić się konkretną książką którą przeczytałam ostatnio i która mi się bardzo spodobała. Jest to książka Agnieszki Korzeniewskiej „Zabiorę Cię jesienią do Brukseli”. Autorka należy do Klubu Polek na Obczyźnie, od kilku lat mieszka w Brukseli, mieście, które mnie ostatnio zainteresowało. Niedawno można było zobaczyć Agnieszkę w TVP Polonia. Otrzymałam od niej egzemplarz, za który bardzo dziękuję. Postanowiłam, że przeczytam ją w ciągu jesieni. Tak też się stało. Książka jest alternatywnym przewodnikiem po Brukseli, opisuje miejsca dobrze znane autorce, która wprowadza nas w jesienny klimat tego miasta. Twierdzi, że w Brukseli nie da się zakochać od pierwszego wejrzenia. Trzeba ją odkrywać powoli i niekiedy możemy sią ją rozczarować.

Jeśli odwiedzę Brukselę to na pewno będę szukać tych miejsc, zabytków i wydarzeń kulturalnych. Przez mój głupawkowaty charakter będę wypatrywać pomnika generała Montgomery na rondzie, z którego beretu spływają stożki gołębich kup. Ale co najbardziej ujęło mnie to historie różnych ludzi, których autorka spotkała na swojej drodze. Są to wzruszające historie Polaków żyjących na emigracji. Takich, którzy się tam odnaleźli ale i takich co ponieśli porażkę. W wielu z nich odnalazłam siebie, jako emigrantkę. Po prostu pokazane jest prawdziwe gorzkie życie bez ubarwiania. Czytając je tym bardziej utwierdzałam się, że właściwie odpowiedziałam na 8 pytanie Dee w nominacji LBA. Jeśli książka ta wpadnie Ci w ręce szczególnie polecam historię pt. „Lek”. Jest cudowna.

Dzień 7 #Branches

Dzień 7 #Branches

Tak jak Agnieszka uwielbia odkrywać nowe zakątki Brukseli, ja tak samo lubię szwędać się po Granadzie i wchodzić to tu to tam. Mimo, że mieszkam tu długo, pewnie o wielu tajemniczych zakamarkach nie wiem. Ostatnio odkryłam romantyczne patio z ogrodem w miejscu, które mijam bardzo często a nigdy wcześniej tam nie zaglądałam. Mimo jesieni zielone liście na gałęziach wciąż były obecne a po budynkach piął się bluszcz. Dla osób zainteresowanych Granadą podaję gdzie to jest: Arzobispo de Granada, Calle Gracia przy Plaza de Gracia. To TU.

Dzień 8 #5ThingsAboutMe

Dzień 8 #5ThingsAboutMe

Zawsze trudno jest opowiedzieć o sobie w zdjęciach. Zwłaszcza gdy ma się wybrać tylko 5 kluczowych rzeczy. W zamian daję 5 zdjęć z jarmarku świątecznego w Granadzie. Te zdjęcia są o mnie ponieważ ja tam byłam, spacerowałam, podziwiałam oświetlone miasto i chłonęłam świąteczny klimat. Jednak nie dorówna on niemieckim Weinachtsmarket. Świąteczne lampki zapaliły się punktualnie o 18:30 i wtedy wszyscy ludzie krzyknęli: WOW!

Dzień 9 #FavePhotoOf2015

Dzień 9 #FavePhotoOf2015

Zdjęcie, które zrobiłam w 2015 r. i z którego jestem najbardziej zadowolona. Bez wątpienia będzie to papuga ara spotkana w zabytkowej dzielnicy Granady Albaicin. Już była obecna na blogu. Stałam sobie na ulicy, aż nagle zauważyłam młodego chłopaka idącego z tą papugą na ramieniu. Widok niecodzienny więc od razu go zagadałam. Potem inni przechodnie się zainteresowały. Chłopak był jej chodowcą. Dał mi ją potrzymać i nakarmić. Trochę się bałam, ale on uspokajał, że nie dziobie. Egzotyczne ptaki są wspaniałe do fotografowania ponieważ mają tyle kolorów.

Dzień 10 #Shadows

Dzień 10 #Shadows

Charlotte siedzi sobie na stole w słońcu, które ma z tyłu. Dlatego wydaje się być jak cień i sama też go rzucą. W pozycji kota prawie udającego chleb. Nagle spostrzegłam, że za jej łapkami i pod jej brzuszkiem zrobiła się dziurka, przez która wpada światło słoneczne. Fajnie to wyglądało, że musiałam zrobić zdjęcie. Gdybym wstała by pójść po lustrzankę to Charlotte pewnie by się ruszyła lub uciekła. Pod ręką miałam tylko komórkę. Pstryknęłam fotkę i wysłałam ją mężowi przez WhatsUp pytając czy widzi na niej coś ciekawego. Od razu nie zauważył.

Dzień 11 #Gold

Dzień 11) #Gold
Dzień 11) #Gold

Prosta sprawa. Szukałam czy mam w domu coś złotego, by zrobić zdjęcie. Okazał się nim stary, nie chodzący już zegarek z lokomotywą na klapce. Przywędrował on także z Maroka. Należał do ś.p. teścia. Nie mogłam się zdecydować, które zdjęcie fajniejsze, więc wrzuciłam na insta oba. Co ciekawe to pierwsze zostało polubione przez producentów rolexów.

Dzień 12 #BestDecisionOf2015

Dzień 12) #BestDecisionOf2015

W 2015 podjęłam parę poważnych decyzji odnośnie życia prywatnego i zawodowego. Jednak jest za wcześnie aby stwierdzić, czy były to dobre, czy zle decyzje. Na ich skutki będę musiała czekać albo do nowego roku albo przez kilka lat. Dlatego podzieliłam się mniejszą decyzją. To mój zakup nr 1 roku 2015. Był nim nowy rower miejski, kupiony w kwietniu. Tak samo, jak w 2014 r moim najlepszym zakupem była lustrznaka Nikon. Nowego roweru potrzebowałam, ponieważ poprzedni, górski mi ukradli. O znalezieniu można zapomnieć. Zdecydowałam się na rower miejski, ponieważ na codzień częściej poruszam się po mieście niż po terenach. Zależało mi aby był wygodny i bym mogła jeździć w pozycji wyprostowanej. Spodobał mi się też jego stylowy oryginalny kształt m.in. zaokrąglona rama wzdłuż przedniego koła. Wyposażony jest w dynamo, więc spokojnie mogę nim śmigać nocą. Szkoda tylko, że Granada nie ma ścieżek rowerowych w centrum. Trzeba slalomować pomiędzy ludźmi i dzwonić na nich. A jak wiadomo, Hiszpanie się nie spieszą i całymi grupami blokują chodnik. 

Dzień 13 #AisFor ...

Dzień 13 #AisFor ...

Jakie pierwsze lepsze słowo na A może przyjść do głowy osobie mieszkającej w Granadzie? Tylko jedno – Alhambra. To wszystko! A o Alhambrze TUTAJ.

Dzień 14 #TheSpaceInBetween

Dzień 14 #TheSpaceInBetween

Mi się to skojarzyło z Titanikiem i piosenką Celine Dion. W teście jest bardzo podobny fragment „And spaces between us...” Poszukiwałam zdjęcia pokazującego przestrzeń pomiędzy czymś a czymś. Początkowo myślałam o wąskiej uliczce między zabytkowymi budynkami. Ale idźmy na całość i dajmy sobie przestrzeń nieograniczoną. Wrzuciłam zdjęcie z samolotu z trasy TXL – AGP, która pokonuje 2-4 razy do roku. Konkretnie – połączenie Berlin – Malaga. Ok 3 godz i 20 min lotu. Zdjęcie jest z końcówki 2014 i zapowiada początek 2015 r. Dolatujemy na nim do Malagi i zanim przelecimy nad morzem mijamy jakąś górę, na której pojawiło się conieco śniegu. A chmurę tą wciąż widziałam nawet po lądowaniu. Patrząc na Google Maps chyba poznaję co to za miejsce.

Dzień 15 #SoundtrackOf2015

Dzień 15 #SoundtrackOf2015

Naprawdę nie kojarzę wszystkich filmów co wyszły w 2015 a już wogóle ich soundtracków. Żaden szczególny mi się nie przypomina. Nie zawsze muzyka z filmu utkwi mi w pamięci. Ciekawych utworów jest niewiele i raczej są to klasyki. Teraz wszystkim chodzi po głowie tylko jeden klasyk. Premiera nowego Star Wars! Jeszcze nie widziałam ale zamierzam się wybrać do kina jeszcze w tym roku lub na początku przyszłego. Ci, co widzieli mówią, że muzyka jest taka sama. Mój mąż jako wielki fan z okazji urodzin, które ma w grudniu dostał od kolegów z pracy filmowy termos. A Charlotte także jest fanką skoro fanem jest jej człowiek. Pojawiła się tutaj aż 3 razy!

Zatem, to jeszcze nie koniec... roku. Na drugą połowę grudniowych refleksji możecie mnie śledzić na Instagramie. Życzę... niech moc będzie z Wami!

Dorkita

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Disqus - Kuskus, czyli Zapraszam na Feedback ;)