Czy wiesz, że z tym wpisem
czaiłam się od ponad 2 lat? Bałam się go opublikować, w obawie przed reakcją.
Być może wielu z Was po przeczytaniu odejdzie ode mnie z hukiem. Wielu z Was
się ze mną nie zgodzi, stwierdzi że przesadzam, że jestem betonem, zbyt mało
tolerancyjna. W końcu prowadząc taki blog powinnam być „bardziej otwarta”. Albo
stwierdzicie, że napisałam to na czyjeś zlecenie. Liczę się z tym. Ale możliwe,
że część z Was się również nad tym zastanowi. Nadszedł moment aby wpis ujrzał
światło dzienne. Wreszcie podejmuję to ryzyko. Mam prawo do swojego zdania.
Wpis jest tak naprawdę wyrazem mojego własnego, niezależnego myślenia na które
wpłynął los serwując mi zderzenie ze środowiskiem wielokulturowym. Z jednej
strony Polka z katolickiej rodziny, z drugiej muzułmańskie Maroko.
Jak widać świat zmierza w stronę multuikulti, co jest celową zagrywką polityczną. Chyba nie do końca sobie z tym radzi. Muzułmanie z Północnej Afryki i ze wschodu żyją w Europie coraz bliżej nas. Nam się mówi się abyśmy byli w stosunku do nich tolerancyjni i szanowali ich zwyczaje. Nawet jeśli wyrażamy tolerancję to myślę, że nie do końca jesteśmy świadomi czego przy muzułmanach raczej robić nie powinniśmy.
Nie ubierać się zbyt wyzywająco
(w przypadku kobiet)? Nie.
Nie patrzeć prosto w oczy, bo
odbiorą to jako zaproszenie do zbyt bezpośredniego kontaktu (też w przypadku
kobiet)? Nie.
Nie jeść lewą ręką? Nie
Nie mówić o nich źle, nie
generalizować i broń Boże nie obrażać uczuć religijnych. Też nie.
Nie mam na myśli żadnej z wyżej
wymienionych rzeczy. Chodzi o coś zupełnie innego i bardziej nam bliższego.
Już samo słowo „muzułmanie” w
tytule sugeruje, że będzie ostro i kontrowersyjnie. Tak, będę tutaj pisać o
hejcie ale jak się okaże – skierowanym w zupełnie inną stronę.
Jest jeszcze coś innego na ten
hejt bardziej narażone. Coś co jest wiele lepiej nam znane, gdyż sami na tym
wyrośliśmy. Ja na przekór poprawności politycznej nie zamierzam milczeć,
twierdzić, że to nic takiego i że tego problemu nie widać,
Na początek opowiem Wam anegdotkę
z mojego życia jeszcze z czasów Erasmusa w Hiszpanii. Jako, że byłam studentką,
poznawałam hiszpańską kulturę oraz muzykę przy jakiej bawi się tutejsza
młodzież.
Ktoś kto długo mieszka w Hiszpanii
na pewno kojarzy piosenkę „Fiesta pagana” madryckiej grupy heavy metalowej Mago
de Oz. Jej tytuł oznacza „Impreza pogańska”. Utwór ten nagrany został w 2000 r.
i do tej pory jest w Hiszpanii starym ale jarym mega hitem. Nie dziwię. Moim
zdaniem jest idealny i musiał być skazany na sukces. Perfekcyjnie skomponowany,
zagrany, zaśpiewany łącząc heavymetalowe brzmienie z celtycko-galicyjską
folkową muzyką i mocnym tekstem wpadnie w każde ucho. Porwie każdego i
wprowadzi go w klimat jaki artyści chcą przekazać. Rzadko co powstają na
świecie takie piosenki. Zresztą posłuchajcie sami.
Widziałam na własne oczy, że dosłownie KAŻDY Hiszpan niezależnie od wieku, statusu i upodobań muzycznych gdy tylko to usłyszy zawsze wpada w jakiś trans i zachowuje się tak jakby rzeczywiście nieźle narąbał się na takiej pogańskiej imprezie. Zacznie podskakiwać, klaskać, tańczyć, wymachiwać rękami do góry gdy puszczą utwór na imprezie lub minie jakąś knajpę z której ta piosenka leci. Energicznie potrząsa głową, kiedy sam jej słucha w domu, w słuchawkach czy na całą parę dudniącą basami w samochodzie. Kiedyś na mojej siłowni puścili „Fiesta pagana” na zajęciach ze spinningu. Rowerzyści od razu zaczęli szybciej pedałować. Słychać było ją przez szybę w bawialni dla dzieci gdzie zostawiałam swojego synka. Opiekunki podczas pracy podrygiwały i podśpiewywały ją dzieciom.
Jeśli chodzi o tekst tej piosenki
to jest ona antyklerykarna i wytyka grzechy kościoła katolickiego. Tekst jest
bardzo prosty. Mówi o kontroli Boga i kleru nad życiem człowieka, o świętej
inkwizycji, o dziesięcinie, o przepychu duchownych. Jej przesłanie jest jedno.
Olej to całe zło, olej wiarę w Boga, olej kościół. W odwecie, powstań, zrób
sobie pogańską imprezę przy ognisku, upij się, zapomnij o ograniczeniach i po
prostu się baw.
W tekście pada mocny fragment,
który rzeczywiście może urazić praktykujących katolików: „Jeśli jego Matka
Boska jest ubrana w złoto – rozbierz ją”.
Rozumiem, że jest (w Europie)
wolność słowa i twórczego wyrażania. Każdy artysta ma prawo nagrać piosenkę o
czym chce, także będącą manifestem przeciw czemuś z czym się nie zgadza. Każdy
może wyrazić to co myśli poprzez sztukę, film, muzykę. Jeśli komuś się nie
podoba to niech nie ogląda i nie słucha. Nie każdy jest wierzący i chce żyć
zgodnie z naukami kościoła. Dla przeciętnego słuchacza będzie to po prostu
fajna piosenka i nic poza tym.
Jednak nie w tym rzecz. Chodzi mi
o okoliczności w jakich ten utwór poznałam. „Fiesta pagana” po raz pierwszy puścił
mi do posłuchania… Marokańczyk. Studiował już kilka lat w Hiszpanii i ta
piosenka zawsze kojarzyła mu się z fajnymi czasami, jego początkami na
emigracji, pierwszymi imprezami i asymilowaniem się z tutejsza bracią
studencką. Od razu wyjaśnił mi, że jest ona antykościelna. On sam się z jej
tekstem się zgadzał, ponieważ słusznie uważa, że kler w Hiszpanii stosuje
opresję i manipulacje wobec obywateli.
Ok, rozumiem, że ta piosenka
wywołuje w nim najlepsze wspomnienia, ale zaraz, zaraz… rajcuje się nią
Marokańczyk, czyli… muzułmanin. Dobrze rozumie o czym ona jest. Czemu popiera
jej bunt przeciw kościołowi, który przecież nie jest instytucją jego religii i
nie ma z nią żadnego związku? Coś mi tutaj nie gra.
Sięgnęłam więc dalej. Od kogo on
poznał tę piosenkę? Oczywiście, że od swoich kolegów, współlokatorów Hiszpanów,
z którymi imprezował. Oboje niewierzący ale bardzo nastawieni anty do kościoła,
lubiący z niego drwić. Jeden z nich cały czas nosił na szyi odwrócony krzyż.
Powiedział mi, że jego rodzice są katolikami ale on się od doktryny tej wiary
odcina. Choć nic złego z tej strony go nie spotkało to uważa katolicyzm za
ciemnotę, dewocję i nakazy, które tylko zniewalają.
Ma się rozumieć, że taki jest
obraz kościoła i katolików jaki ten Marokańczyk zastał w Europie?
W tej sytuacji z piosenką
poczułam się trochę niezręcznie ale jeszcze nie potrafiłam określić dlaczego i
jak z tego wybrnąć.
Nie była to czysta uraza uczuć religijnych lecz coś zupełnie innego. A może otwarte pytanie czy ten muzułmanin sam kiedykolwiek tak otwarcie krytykowałby swoją własną religię?
Nie była to czysta uraza uczuć religijnych lecz coś zupełnie innego. A może otwarte pytanie czy ten muzułmanin sam kiedykolwiek tak otwarcie krytykowałby swoją własną religię?
Oczywiście zwróciłam całej trójce
chłopaków uwagę. Tylko nie byłam w stanie sprecyzować swoich argumentów i
wyrazić co mi dokładnie przeszkadza. Wszyscy uznali, że pewne nie znam się na
żartach, jestem przewrażliwiona, wszystko biorę zbyt na serio. To pewnie
dlatego, że jestem z Polski, a Polacy to podobno katolicki beton. Taka opinia o
nas.
Fakt, że kościół katolicki ma na
swoim koncie wiele grzechów. Oficjalnie reprezentuje Boga i łączy wiernych.
Oficjalnie jest świętością a księża winni sami żyć zgodnie z naukami Chrystusa.
Niestety jak to w każdej grupie zawodowej tutaj też znajdą się ludzie, którzy
popełniają występki rzutujące na opinię o całej instytucji. Pedofilia,
skąpstwo, nieczystość, mieszanie się w politykę czy oderwanie od prawdziwych
ludzkich problemów – takie rzeczy coraz częściej wychodzą na światło dzienne. Sprawców
nie zawsze dosięga sprawiedliwość. Wiele spraw jest zatajanych. Ale też
wiadomo, że kościół jest niszczony przede wszystkim od środka.
Te sytuacje są bardziej medialne
i zwracają większą uwagę niż działania tych księży z prawdziwym powołaniem
robiących dobre rzeczy. Ale też często przez jednego złego księdza od całego
kościoła a nawet od wiary w Boga i nauczanie Jezusa odwraca się coraz więcej
ludzi, którzy później błądzą i szukają swojej drogi gdzie indziej.
Każdego dnia na facebookowych
ścianach znajomych lądują linki, teksty, memy krytykujące kościół. Bardziej
zrozumiałe, jeśli ktoś osobiście miał z nim jakieś złe doświadczenie czy
świadomie, po głębokich przemyśleniach odszedł od religii. Jednak większość
rozchodzi się wirusowo. Ot tak, media wypuściły jakąś sensacyjną wiadomość z
chwytliwym nagłówkiem i ci co w social media marnują czas się nią rajcują. Jest
udostępniana bezmyślnie, ponieważ przyciąga uwagę, irytuje, bawi. Udostępniana
tylko dlatego, że inni to udostępniają.
Za memami drwiącymi z instytucji kościoła
idą też takie drwiące z samego chrześcijaństwa oraz polskich czy europejskich
wartości, tradycji, tożsamości, które stanowią nasze korzenie.
To co udostępniamy dobrze widzą
nasi znajomi. Im coś jest bardziej krzykliwe i dotyczy złych rzeczy, tym
chętniej Facebook im to wyświetla. Teraz coraz częściej wśród znajomych mamy
osoby z innych państw, kultur i religii, ponieważ podróżujemy, bywamy za granicą
lub to oni mieszkają w naszym kraju. Mamy też okazję rozmawiać z nimi
osobiście.
Szczerze, mimo wątpliwości z
piosenką „Fiesta pagana” sama się trochę do tego dołożyłam. Mea culpa. Też
oglądałam media i wiele wiadomości zamiast zachęcać do refleksji po prostu mnie
bawiło i wywoływało głupawkę. Też bezmyślnie puszczałam je dalej.
Być może pamiętacie kilka lat
temu ojca dyrektora co jeździł Maybachem za kasę z ofiar i moherowe berety.
Porównywanie tłumów wiernych pielgrzymujących do Częstochowy do zdewociałej ciemnoty
zamkniętej w swoim zaścianku. Pokazywanie tradycji wywodzących się z
katolicyzmu, z najbardziej negatywnej strony a nawet to była celowa propaganda.
O tym wszystkim ten Marokańczyk
dowiedział się niestety ode mnie i to w sposób jaki ja mu to przedstawiłam czyli
tak samo jak jego koledzy przedstawili mu piosenkę „Fiesta pagana”. Również się
z tego chichrał oglądając na YT filmiki z wyznawcami ojca Rydzyka. Nazywał to
tak samo jak nazywane to było wówczas w Polsce – fanatyzmem.
Raz nawet upierał się, że… UWAGA…
fanatyzm katolicki jest większy i stanowi większe zagrożenie dla demokracji i
wolności niż fanatyzm islamski.
Po tym określeniu znów zaczęłam
się zastanawiać nad tym jak my Polacy, w większości katolicy lub niewierzący z korzeniami
katolickimi wyrażamy się o swojej macierzystej religii i tradycjach. Czy w
rzeczywistości jest tak jak on stwierdził?
Kiedyś na swój profil wrzuciłam
grafikę z tekstem piosenki „Imagine” Johna Lennona. W tym tekście jest fragment
„…and no religion too”. Choć po jego analizie
wynika, że artysta ma raczej na myśli aby nikt nie ginął w imię religii. Marzy
on o utopijnym świecie bez granic, bez podziału na kraje gdzie wszyscy ludzie,
wszystkich ras i kultur żyją w pokoju.
Na tą publikację ostro zareagował
mój kolega – praktykujący katolik. Skomentował to, że jeśli mamy odrzucić
religię to niech najpierw muzułmanie zrezygnują ze swojej.
Moja ściana i mam prawo
udostępniać co chcę – myślę sobie. Mogłam to odebrać za hejt, ale z drugiej
strony to co on napisał dało mi do myślenia. Zadałam sobie pytanie:
Czy muzułmanie byliby w stanie tak
łatwo zrezygnować ze swojej religii? Hmmmm….
Obserwując muzułmanów odpowiedź
jest jednoznaczna. Oczywiście, że NIE.
Chcesz wiedzieć, czemu muzułmanie
zawsze wygrywają?
Człowiek nawet jak się otworzy na
inność to potrzebuje mieć jakieś swoje wartości i korzenie jako punkt
odniesienia.
Choćby taki Marokańczyk,
Algierczyk, Tunezyjczyk, Egipcjanin, Syryjczyk, Turek, Irakijczyk, Afgańczyk na
emigracji w jakimś stopniu się zasymilował, choćby przyjął europejski kod
kulturowy i z pozoru nie wyglądał na stereotypowego muzułmanina przed jakim
ostrzega się dziewczyny to w ostateczności ZAWSZE a to ZAWSZE będzie pamiętał o
swej tożsamości, swej religii, swych korzeniach z jakich się wywodzi. Nie odetnie się od tego choćby nie wiem co. Co do czego – wróci do
nich. Nigdy, przenigdy nie powie złego słowa ani głupiego dowcipu na ich temat.
Będzie ich zawsze bronił. Będzie z nich dumny. Owszem, są wyjątki ale dużo mniej
liczne niż w chrześcijaństwie.
Muzułmanie nie będą drwić ze
swojej własnej kultury i wiary. Na pewno nie będzie to pod wpływem tzw.
jednostkowych, skrajnych przypadków czy prowokacyjnych doniesień medialnych.
Nie odsuną się od swoich korzeni
i nie odejdą od nich nawet gdy jakiś islamski terrorysta wysadzi się w centrum
miasta w imię Allaha. Potępią terroryzm ale nie będzie on pretekstem aby wieszać psy na
swojej wierze jako całokształcie. Uznają, że był to po prostu zły człowiek i
tyle. Nie zniechęci on ich do dalszego praktykowania swojej wiary i mówienia o
niej dobrze. Nadal jest przecież Bóg, wartości w jakie wierzą i masa dobrych
ludzi.
Nie zniechęci ich nawet to, że
sam twórca ich religii czyli prorok Mahomet do świętych nie należał. Wystarczy
przeczytać jego biografię aby przekonać się, że miał on krew na rękach, wcielał islam siłą i podstępem. No i ożenił się z 6-letnią Aishą. A przecież np. w Maroko
zdecydowanie potępiają pedofilię i zabrania małżeństw z nieletnimi.
Dlaczego tak delikatnie
obchodzimy się z muzułmanami? Jesteśmy bardzo ostrożni aby ich przypadkiem nie
urazić. Jesteśmy poprawni politycznie. Czujemy przed nimi respekt i nie
wchodzimy im w drogę. Staramy się dobrze poznać ich kod kulturowy oparty na
religii aby się w kontaktach z nimi dostosować.
Dlatego, ponieważ wyraźnie widać,
że muzułmanie po prostu się szanują.
W pewnym sensie można brać z nich
przykład.
Po długich dyskusjach ten
Marokańczyk od piosenki „Fiesta pagana” przyznał, że będąc w Hiszpanii wyraźnie
widzi jak tutejsi ludzie pogardzają swoją własną wiarą i kulturą. O to mi właśnie
chodziło gdy poczułam się przy tej piosence niezręcznie.
Europejczycy często z błahych
powodów, jednego złego człowieka lub w pogoni za modą tak łatwo zrywają swoje
korzenie, które czy chcą czy nie mają przecież chrześcijańskie.
Warto sobie przypomnieć, że niosą
one ze sobą takie piękne wartości jak miłość, wierność, uczciwość, przebaczanie,
miłosierdzie. To stawianie się za małżeństwem, rodziną, wspólnotą. To zasady
moralne, które zabraniają wyrządzania krzywdy bliźniemu. To podstawowa zasada, że każdy człowiek ma godność. To wolna wola, demokracja,
swoboda ubioru i bezpieczeństwo. To brak jakiś prymitywnych i okrutnych
obyczajów godzących w podstawowe prawa człowieka. Nawet ateista co był kiedyś
katolikiem się z tymi wartościami utożsami.
Owszem, kościół w średniowieczu
palił heretyków na stosie. Ale obecnie tego zrobić nie może. W 2004 r. papież
Jan Paweł II podkreślił znaczenie badań nad historią inkwizycji aby wyrazić
skruchę za błędy popełnione w służbie prawdy poprzez uciekanie się do
nieewangelicznych metod. W ten sposób przeprosił za tamtejsze grzechu kościoła.
Ktoś powie, że muzułmanie tak bardzo
trzymają się swojej religii, ponieważ mają przymus. Powiem, że coś w tym jest.
Panuje tutaj duża presja społeczna nastawiona na religijność a wszelkie
odejście od niej czy drwienie z islamu jest piętnowane nie tylko przez władzę
ale oddolnie m.in. przez najbliższą rodzinę. Przed nimi jeszcze długa droga do
większej otwartości na inność… taką jaką mają w sobie Europejczycy.
To właśnie kraje muzułmańskie są
w mniejszym (Maroko, Tunezja, Turcja) lub większym (Arabia Saudyjska) stopniu
wyznaniowe. W tych, w których prawo jest bardziej powiązane z religią za
apostazję grozi nawet śmierć.
Są jednostki co odchodzą od
islamu. Nie ma mowy aby publicznie się do tego przyznając dalej żyły sobie spokojnie
we własnym kraju.
Odwraca się od nich rodzina. Ściga ich prawo islamskie. Muszą prosić o azyl polityczny, ukrywać się za granicą, mieć ochronę, bo wydana jest na nich fatwa. Większość takich co porzuciła islam lub zmieniła wyznanie żyje w ukryciu i nie może się z tym afiszować.
Odwraca się od nich rodzina. Ściga ich prawo islamskie. Muszą prosić o azyl polityczny, ukrywać się za granicą, mieć ochronę, bo wydana jest na nich fatwa. Większość takich co porzuciła islam lub zmieniła wyznanie żyje w ukryciu i nie może się z tym afiszować.
Są tacy co mają więcej odwagi, że
nawet nagrywają swoje własne programy na YT przedstawiając nieprawidłowości w islamie.
Brother Rachid. Marokańczyk, syn
imama, który dobrze znał Koran. Pewnego razu zadzwonił do programu w którym analizowani
krytycznie Koran w stosunku do Biblii. Uparł się, że udowodni że Koran niesie
więcej prawdy i wziął się za dokładnie studiowanie obu świętych ksiąg oraz
hadisów i sunny. Wyszło mu, że w Biblii jest więcej prawdy. Przeszedł na
chrześcijaństwo ku niezgodzie rodziny i pod groźbą kary w kraju. Wyjechał za
granicę. Teraz prowadzi swój program w Internecie w którym apeluje o tolerancję
dla innych wyznań w Maroku i prawo w decyzji czy chce się wyznawać islam czy
nie bez żadnych konsekwencji.
Hiham Nostik. Też Marokańczyk. Emigrant w Niemczech. Teraz ateista. Chodził do meczetu, który kiedy się otwierał do ludzi głosił, że islam to religia pokoju. Tymczasem wewnątrz nawoływano do nienawiści wobec niewiernych. Nie mógł z tą hipokryzją zgodzić więc opuścił to środowisko. Również nagrywa swoje programy na YT. Ukrywa się pod pseudonimem. Nikt z rodziny i otoczenia nie wie kim jest, gdyby się ujawnił miałby przechlapane.
Hiham Nostik. Też Marokańczyk. Emigrant w Niemczech. Teraz ateista. Chodził do meczetu, który kiedy się otwierał do ludzi głosił, że islam to religia pokoju. Tymczasem wewnątrz nawoływano do nienawiści wobec niewiernych. Nie mógł z tą hipokryzją zgodzić więc opuścił to środowisko. Również nagrywa swoje programy na YT. Ukrywa się pod pseudonimem. Nikt z rodziny i otoczenia nie wie kim jest, gdyby się ujawnił miałby przechlapane.
Mona Walter. Somalijka
mieszkająca w Szwecji. Kiedyś muzułmanka, teraz chrześcijanka mająca męża
Szweda. Nosi krzyżyk na szyi. Grożą jej śmiercią i zgwałceniem. Nie boi się
mówić dlaczego odeszła od islamu. Nie zgadzała się ze złym traktowaniem kobiet,
wrogim stosunkiem do innych wyznań oraz tym, że faworyzuje się to, że ktoś jest
muzułmaninem niż rodakiem. Nikt nie może się dowiedzieć gdzie mieszka i
wszędzie towarzyszy jej ochrona.
Dlatego dziwię się temu, że
kościół katolicki rzekomo ogranicza komuś prawa. W takim razie zapytam się: Jakie?
Nie zgadzam się też z tym, że Polska
to kraj wyznaniowy.
Ograniczeniem praw jest to, że
nie możesz decydować o tym co masz robić, jak masz myśleć, w co wierzyć pod
groźbą realnej kary. Nie popieranie twoich wyborów i sama ich krytyka nie jest
żadnym ograniczeniem praw, bo potem i tak zrobisz po swojemu. Możesz jawnie
demonstrować jak bardzo się z wiarą katolicką i kościołem nie zgadzasz i… nic
ci się nie stanie.
Powinniśmy zatem dostrzec
pozytywny fakt, że religia z jakiej się wywodzimy jest tak tolerancyjna i daje nam
wolną wolę bez względu na to czy chcemy wierzyć czy nie, czy być częścią
kościoła czy go opuścić.
Czy bezpieczeństwo a nawet życie
osoby co odeszła od wiary katolickiej i teraz bluźni na kościół jest zagrożone?
Nie.
Tutaj nie ma przymusu.
Zauważ, że za obrazę kościoła spotyka
jedynie to, że jakiś autorytet wyłoży ci tzw. „kazanie”. Jak to odbierzesz
zależy wyłącznie od tego czy weźmiesz to do siebie czy zwyczajnie po tobie
spłynie.
No dobra, może się zdarzyć jak to
w Polsce bywa, że ktoś tam kogoś zgłosi do prokuratury za zniesławienie czy
obrazę uczuć religijnych. Ale będzie z tego jedynie banalna medialna afera, istny
cyrk obśmiany przez tabloidy. Skończy się wyłącznie na karze grzywny dla
przegranego, który jeszcze będzie mógł spokojnie się odwoływać oraz bez
większych obaw dalej robić swoje i jeszcze ogłaszać wszem i wobec jak to został
poszkodowany. Albo sprawa zostanie umorzona i wszyscy zapominają.
Czy w katolickiej Hiszpanii grupa
Mago del Oz będzie prześladowana za nagranie „Fiesta pagana”? Nie
Czy w Polsce grozi zamach na
życie Wojtka Smarzowskiego za film „Kler”? Nie.
Oglądałam. Uważam, że reżyserowi
udało się oddzielić człowieka od wiary, przez co moich uczuć religijnych nie
obraża. Owszem, nie jest on zwolennikiem kościoła i tak jak planował, pokazał
ciemną stronę tej instytucji. Ale warto obejrzeć jego film uważnie zanim oceni
się, że wszyscy bohaterowie są diabła warci, kompletnie bez wyrzutów sumienia i
pozytywnych postaw. Tam każda nawet z pozoru niewinna scena decyduje o
przebiegu akcji.
Tymczasem co by to było gdyby
odpowiednik filmu „Kler” został nakręcony w kraju muzułmańskim? Za podobny medialny szum, podnoszony przez
tych co nawet filmu nie widzieli mógłby wpakować jego reżysera w problemy.
Rzadko co takie filmy czy książki w kulturze muzułmanów powstają.
Jak jest naprawdę z apostazją u
katolików? Idziesz do swojej parafii i po prostu podpisujesz papier, że chcesz
odstąpić od wiary i wypisać się z listy owieczek.
Finał zależy wyłącznie od tego na jakiego księdza trafisz. Jeden może być bardziej uparty, próbując cię od odstąpienia odwieść i komplikować procedury formalne. Za to drugi bez dwóch zdań zgodzi się i podpisze. Ale w żadnym przypadku nic ci się złego nie stanie za to, że przyznajesz się do tego księdzu w cztery oczy. Możliwe, że jego próbą doprowadzenia do zmiany twojej decyzji będzie jedynie szczera rozmowa mająca cię skłonić, byś dokładnie to sobie przemyślał. Ale na pewno nie zatrzymanie siłą!
Finał zależy wyłącznie od tego na jakiego księdza trafisz. Jeden może być bardziej uparty, próbując cię od odstąpienia odwieść i komplikować procedury formalne. Za to drugi bez dwóch zdań zgodzi się i podpisze. Ale w żadnym przypadku nic ci się złego nie stanie za to, że przyznajesz się do tego księdzu w cztery oczy. Możliwe, że jego próbą doprowadzenia do zmiany twojej decyzji będzie jedynie szczera rozmowa mająca cię skłonić, byś dokładnie to sobie przemyślał. Ale na pewno nie zatrzymanie siłą!
Zawsze jak nie nie możesz się
dogadać z danym księdzem w jakiejkolwiek sprawie to możesz iść do innego.
U muzułmanów taka opcja nie
wchodzi w grę. Zwłaszcza w kraju gdzie islam ma większy wpływ na prawo. Kto przyzna
się do apostazji lub zostanie na niej przyłapany może być od razu unicestwiony.
Jednym z powodów zniechęcenia się
do kościoła katolickiego jest jego
stosunek do homoseksualistów. Zaznaczam, że jestem za tym, aby każdy miał prawo
kochać kogo chce. Właśnie z empatii chciałabym porównać to jak traktuje ich
islam.
Kościół za homoseksualizm jedynie
skrytykuje. Jeden ksiądz bardziej ostro uznając to za grzech. Dla innego będzie
to zaburzenie psychiczne, które trzeba leczyć odpowiednią terapią. A jeszcze
inny stwierdzi, że nawet dla homoseksualistów jest jeszcze miłosierdzie.
Fakt, że żaden nie wyrazi zgody na
ślub dwojga ludzi tej samej płci. Ale bez ślubu też da się żyć razem.
Ewentualnie można wziąć go w kraju co uznaje takie małżeństwa cywilne.
Homoseksualiści w Polsce mogą normalnie
żyć, bez problemu wchodzić w związki, mieszkać razem, pokazywać się publicznie
i organizować swoje parady. Na dodatek obecnie opinia publiczna im sprzyja i
organizowane są liczne akcje na rzecz walki z homofobią wspierane przez
większość społeczeństwa. Kościół, nawet taki najbardziej radykalny nic nie może
zrobić.
Czasem zdarzy się, że ktoś się
krzywo popatrzy na parę gejów trzymającą się za ręce lub rzuci im złośliwy
komentarz. Jakiś prowokator zhejtuje czy zakłóci paradę równości po czym policja
i tak go zwinie. Ale homoseksualizm przecież nie jest karalny i wręcz
przeciwnie, coraz otwarciej się go dopuszcza w przestrzeni publicznej.
Akceptacja kościoła wcale nie jest tu potrzebna
do prowadzenia normalnego życia po swojemu. Mam na myśli takiego, w którym nie jest ono zagrożone.
W kraju muzułmańskim
homoseksualizm jest zakazany. W zależności od państwa grozi za to od więzienia
do kary śmierci w okrutny sposób. Tam osoby tej samej płci publicznie nie maja
szans na okazywanie sobie uczuć (zresztą te odmiennych płci również - kultura oparta na wstydzie).
W tym samym roku kiedy śp. brat prezesa rządzącej w Polsce partii będąc prezydentem Warszawy zakazał parady równości w stolicy i w świat poszła
wieść jaki to nasz rząd nietolerancyjny, w Maroku zdarzył się ostrzejszy
przypadek homofobii. Para gejów zorganizowała swoje „wesele”. Jeden z nich przebrał
się za marokańską pannę młodą i tańczył. Ktoś to nagrał i udostępnił w sieci. Ci
co widzieli zgorszyli się, ponieważ na filmie widać było, że obecne są dzieci. Oburzenie
narosło. Rozwścieczony tłum, pełen agresji zidentyfikował dom, w którym to
miało miejsce, podszedł pod niego aby obrzucić go kamieniami, wyzywając tych
gejów od najgorszych, żądając ich ukarania, także śmiercią. Nie rząd lecz
zwykli ludzie. Potem oboje i tak zostali aresztowani.
Łatwiej jest być homoseksualistą
w kraju katolickim niż muzułmańskim.
Dziwi mnie tylko to, że ruchy
LGBT popierają masowe, niekontrolowane przyjmowanie do Europy imigrantów z
krajów islamskich, którzy się nie asymilują, przejmują całe dzielnice miast,
tworzą w nich getta i zaprowadzają w nich swoje prawa, które m.in. potępiają
homoseksualizm.
Bo przecież otwieramy serce i
niczym John Lennon chcemy świata gdzie wszystkie kultury, religie, rasy,
orientacje seksualne żyją w zgodzie, harmonii i miłości. Ale czy jest to w
ogóle jest możliwe kiedy jedni chcą koegzystować a inni jednocześnie chcieliby
dominować?
Tylko ta kultura, która bardziej
się trzyma swojej tożsamości nie da się wyprzeć albo jest w stanie wyprzeć
inne, te które swą tożsamość rozmydlają.
Dlatego to właśnie my Europejczycy, Polacy winniśmy sięgnąć do swoich korzeni, do wiary i bardziej je doceniać.
Dlatego to właśnie my Europejczycy, Polacy winniśmy sięgnąć do swoich korzeni, do wiary i bardziej je doceniać.
Mamy w końcu przykład u podstaw.
Jezus. Chciał pokoju, nikomu nie zrobił krzywdy, spokojnie chodził po ziemi,
nauczał, nie szerzył wiary siłą. Nie ma nikogo na sumieniu. Głosił miłość
bliźniego. Nie mścił się. Nadstawił policzek a nawet dał się ukrzyżować. W naszych
korzeniach nie ma agresji.
Niestety w niektórych kulturach
są różne niehumanitarne i wrogie obyczaje. Chrześcijanie cały czas są
prześladowani, głównie na Bliskim Wschodzie.
Smutny to obrazek, kiedy w Europie
zachodniej burzy się kościoły, zamienia je na magazyny, restauracje, kluby
rozrywki lub wykupują je muzułmanie aby w ich miejscu zbudować meczet
finansowany przez Arabię Saudyjską. Rezygnuje się z wieprzowiny na stołówkach
szkolnych. Odwołuje się jasełka z okazji świąt Bożego Narodzenia. Po to aby by
nie obrażać uczuć dzieci wyznawców innych religii.
To do przybyszów odmiennych kulturowo każe nam się dostosowywać. Ale gdzie jest miejsce na nasze uczucia i tradycje? Sami na to pozwalamy i zbytnio idziemy na ustępstwa m. in. przez ośmieszanie samych siebie.
To do przybyszów odmiennych kulturowo każe nam się dostosowywać. Ale gdzie jest miejsce na nasze uczucia i tradycje? Sami na to pozwalamy i zbytnio idziemy na ustępstwa m. in. przez ośmieszanie samych siebie.
Muzułmanie, którzy żyją blisko
nas bardzo dobrze widzą to wszystko i myślą sobie co myślą. Ci co są fanatykami
i rzeczywiście chcieliby podstępem szerzyć islam – Aha, ci niewierni porzucają
swoje korzenie, religię, tożsamość, jaja sobie z tego robią. Słabi są. Damy im
radę bez problemu. Ci pokojowi ale praktykujący swoje religijne nakazy, popukają
się głowę i będą nam tylko współczuć.
Tymczasem nasza postawa jako
gospodarzy winna być taka: możecie wyznawać swoją wiarę, możemy razem budować
koegzystencję ale tutaj są nasze prawa i tradycje. Chcemy byście też je
szanowali, tak samo jak będziemy szanować wasze, ponieważ są dla nas tak samo ważne
jak dla was.
Zatem czego dokładnie nie powinno
się robić przy muzułmanach?
Po prostu unikać mówienia źle o
religii, kulturze i tradycjach, z których się wywodzimy. Przede wszystkim nie
drwić z nich, nie robić sobie głupich żartów. Nie przesadzać z pluciem na
kościół i chrześcijan. Jeśli coś dzieje się źle za sprawą człowieka, np. złego
księdza – podkreślić wyraźnie, że to tylko człowiek co musi za swój czyn
odpowiedzieć. Ale wiara, nauki Chrystusa są dla nas nienaruszone.
Ja też nie chwalę wszystkich
księży ale nie chcę przez to powiedzieć, że wszyscy są źli. Ksiądz Jacek
Stryczek z Fundacji „Wiosna”, choć szykuje szlachetne paczki biednym rodzinom,
to nie do końca budzi moją sympatię. Głównie za krytykę osób mających problemy
ze znalezieniem pracy i głoszeniem, że biedni są biedni wyłącznie za swoje
lenistwo a nie za system oraz za ostatnie doniesienia o mobbingu pracowników.
Równolegle pozytywnie odbieram księdza
Tomasza Kancelarczyka, który prowadzi z Bractwo Małych Stópek. Zajmuje się ochroną
życia a przede wszystkim wspieraniem, kobiet które zrezygnowały z przerwania
ciąży za jego namową i pozwoliły swoim dzieciom się urodzić. Pomaga mamom w
trudnej sytuacji materialnej zbierając dla nich pieluszki oraz fundusze na
remonty domów samotnej matki. Udowadnia, że obrońcy życia troszczą się nie
tylko o człowieka w fazie prenatalnej.
To jaki jest dany ksiądz nie
wpływa na ogół wiary i korzeni, na Boga i szacunek do tradycji. Zresztą sama na
swojej drodze spotkałam dobrych oraz oddanych Bogu i wspólnocie księży zarówno
w Polsce jak i w Hiszpanii.
Kościół katolicki jest największą
organizacją charytatywną na świecie i zbiera ofiary na potrzeby ubogich. Ma
ciemną stronę ale robi też wiele dobrego pomagając innym. Podobnie w Maroko jak
podczas Ramadanu meczety organizują iftar dla biednych, na który każdy może przyjść
i za darmo się posilić.
Nie mamy co się wstydzić swojej
wiary a jak ktoś jest niewierzący to przynajmniej tradycji i wartości moralnych.
Pokażmy ludziom z innych wyznań, że też możemy celebrować nasze święta z dumą,
godnością i zaangażowaniem. Jeśli jesteś w środowisku multikulti, a chcesz iść
do kościoła, nawet jak jest to „obciachem” – nie przejmuj się i idź śmiało.
Piszę ten tekst jako osoba w
związku wielokulturowym. U nas każdy ma prawo do swoich przekonań ale też
niczego nie narzuca, gdyż dobrze wie, że druga strona może duchowo i kulturalnie
wyrażać siebie tak jak uważa. To właśnie dzieki temu mam takie jasne porównanie.
Jakby miało się przy muzułmanach mówić
o swoich korzeniach źle to lepiej nie mówić nic i skupić się tylko na dobrych
rzeczach.
Od tej pory staram się w domu unikać krytyki kościoła. Odróżniam co jest warte dyskusji a co jest głupim żartem i medialną nagonką. Pokazuję pozytywny wizerunek trzech ostatnich papieży którzy mieli swój pontyfikat za naszego życia i prowadzili dialog z innymi wyznaniami.
Od tej pory staram się w domu unikać krytyki kościoła. Odróżniam co jest warte dyskusji a co jest głupim żartem i medialną nagonką. Pokazuję pozytywny wizerunek trzech ostatnich papieży którzy mieli swój pontyfikat za naszego życia i prowadzili dialog z innymi wyznaniami.
Gdy winny jest człowiek to
podkreślam, że to człowiek a nie cała wiara. Tak samo jak mamy nie
generalizować, że każdy muzułmanin to terrorysta, co bije swoją żonę i prześladuje
homoseksualistów. Tak samo nie każdy ksiądz jest pedofilem.
Dobrze myślę zanim coś udostępnię
na swojej ścianie FB. Unikam wirusowych sensacyjnych newsów bez wyraźnego powodu.
Zresztą odkąd sama tworzę swoje treści w sieci nie ma już u mnie miejsca na
głupie memy, dowcipy, filmiki czy skandale o chwytliwych nagłówkach.
Ktoś sobie pomyśli: Co? Chcesz
odebrać wolność słowa? Nie. Ale jest coś takiego jak budowa wizerunku abyś
dawał korzystny przekaz o sobie samym.
Teoretycznie możesz w sieci hejtować różne osoby po nazwisku. Nikt ci tego nie zabroni. Ale potem co do czego np. podczas szukana pracy ktoś może cię oceniać właśnie na podstawie śladów, jakie zostawiasz po sobie w Internecie. Czy jesteś osobą kompletnie pogubioną bez tożsamości czy dobrze wiedzącą kim jest i budzącą szacunek. Tam nic nie zginie a Google wszystko znajdzie. Z wolności słowa trzeba umiejętnie korzystać, bo gdy jest niepohamowana prowadzi tylko do chaosu.
Teoretycznie możesz w sieci hejtować różne osoby po nazwisku. Nikt ci tego nie zabroni. Ale potem co do czego np. podczas szukana pracy ktoś może cię oceniać właśnie na podstawie śladów, jakie zostawiasz po sobie w Internecie. Czy jesteś osobą kompletnie pogubioną bez tożsamości czy dobrze wiedzącą kim jest i budzącą szacunek. Tam nic nie zginie a Google wszystko znajdzie. Z wolności słowa trzeba umiejętnie korzystać, bo gdy jest niepohamowana prowadzi tylko do chaosu.
Muzułmanie z dumą pokazują światu
swoje tradycje, kuchnię, obrzędy oraz zasady islamu podkreślając jakie są one
dla nich ważne, nie zwracając na negatywne stereotypy na swój temat. Pokażmy im równolegle swoje i to z jak najlepszej strony.
Tyle teraz mówi się o tolerancji,
aby szanować inne kultury i otwierać się na nie. Owszem, jest to ważne. Ale
wciąż brakuje tylko jednej „tolerancji” – w stosunku do samych siebie.
Pomyśl, że jeśli będziemy mieli
silną tożsamość a inne kultury i wyznania będą to wyraźnie widzieć, wtedy
jesteśmy niezniszczalni. Żaden fanatyk nas tknie i możemy postawić lepszą na
koegzystencję zamiast zbytnich ustępstw w stosunku do tych, którzy swoją
wartość znają.
Skoro już tworzy się ten świat
multikulti co znaczy, że kilka różnych kultur żyje obok siebie to niech każda (z
poszanowaniem innych) zachowa silne fundamenty swojej tożsamości. Inaczej powstanie „śmietnik” i wtedy jedna
silniejsza tożsamościowo kultura, będzie wypierać tą drugą słabszą, która
poszła w stronę ośmieszania i stawiania w złym świetle samej siebie z byle
powodu. My Europejczycy, z chrześcijańskimi korzeniami raczej nie chcielibyśmy
być tą kulturą wypartą? Co ciekawe, to właśnie my jesteśmy tymi, którzy
bardziej idą na ustępstwa własnym kosztem.
Tolerancja nie powinna działać tylko
w jedną stronę.
Podstawą do tego by przetrwać
jako kultura musi być zwykłe poczucie własnej wartości. To dotyczy każdej
dziedziny życia społecznego czy to rodziny, szkoły, pracy. Tylko swoją postawą,
świadomością kim jestem i podkreślaniem swoich mocnych stron dajesz znać jak
należy Ciebie traktować.
Podsumowanie jest proste.
Szanujmy samych siebie, jeśli
chcemy aby inni nas szanowali.
Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Disqus - Kuskus, czyli Zapraszam na Feedback ;)