piątek, 15 stycznia 2016

Nowy Rok w Rzymie

Wiem, że większość z Was jest tu ze względu na Maroko. Jednak dziwnie zakładać inny blog na temat innych podróży. Tak się złożyło, że Nowy Rok zaczęłam od wyjazdu do Włoch na tydzień. Ledwo się obejrzałam a już wcieliłam w życie wyzwanie bloga Italia poza szlakiem. Nigdy wcześniej nie byłam we Włoszech, więc mam potrzebę podzielić się wrażeniami. Na początek odwiedziłam znane miasta. Na fanpage wrzucałam zdjęcia i krótkie relacje. Ten wpis będzie o Rzymie. Byliśmy tam 3 dni. Co zobaczyć, co zjeść i za ile.



Nagrałam filmik z tej wycieczki oraz przygotowałam galerię zdjęć na moim drugim fotograficznym fanpage. Turyści odwiedzają Rzym najczęściej latem. Okazuje się, że początek stycznia to też gorący sezon. Jednak o tej porze możesz się spodziewać deszczu, zimna i zwiedzania z parasolem. Nas to spotkało i wiem, że wytrwali dadzą radę. Wystarczy odpowiednio się ubrać.


We Włoszech nie czułam się jak w innym świecie. Nie zaskoczyły mnie żadne różnice kulturowe. To dlatego, że na codzień mieszkam w Hiszpanii. Kultura jest podobna, ludzie podobni. Język też, że znając hiszpański mogliśmy dogadać się z Włochem. Sporo ludzi zna angielski. Jednak Włochy na swój sposób są inne od Hiszpanii. Trudno mi określić czemu. Takie mam wrażenie.

Przed wyjazdem słyszałam wiele opinii, rad i stereotypów na tak i na nie. To, że jedzenie w restauracjach jest tanie i wychodzi mniej więcej tyle co u nas w Granadzie. Jak się zatrzymasz w hotelu to płacisz podatek dla miasta niewliczony w cenę. Spoko, to tylko 1.50€ za noc - mówili. Albo, że śniadanie dadzą Ci typowo włoskie - tylko espresso i ciasteczko.  Tych śniadań bardziej się obawiałam. Wzięłam własne "przybory" i podgrzewacz do wody, by zrobić coś samemu, bo rano jem więcej i zdrowiej. Nie piję kawy wogóle za to pochłaniam hektolitry herbaty. A Włochy to stolica tego pierwszego.

Na ile to wszystko się sprawdziło?

Z jedzeniem to prawda. Pizza w restauracji kosztuje średnio 8€. W Granadzie mamy podobne ceny. Ale Włoska pizza jest dużo lepsza. Wszędzie można też zjeść doskonałe panino. Ze śniadaniami było lepiej bo w hotelach i hostelach wybór jest większy i masz otwarty bufet. Była herbata, chleb, suchary, mleko, płatki kukurydziane i mandarynki.


Nowy Rok w Rzymie. Pizza

Za to transport jest dość drogi. Pociąg z lotniska Fiumicino na dworzec Termini w Rzymie to 14€. Jedzie szybko w 30 min. Po Rzymie poruszaliśmy się metrem. Bilet na 72 godz. kosztuje 18€. Linie metra są tylko dwie A i B i docierają pod każdy ważny rzymski zabytek. Potem po głowie chodzi ci taki tekst: "Proxima fernata Termini. Uschita lado destro."

Na stacjach metra wszędzie ochrona, policja, wojsko z karabinami. Można liczyć na ich pomoc w razie problemu. Mojemu mężowi od deszczu zmoczył się bilet do metra. Czytnik raz go odrzucał a raz połykał blokując się. Dano na jeden przejaz tymczasowy bilet. Potem mógł ten zamoczony i pogięty pokazać ochronie metra i zawsze go wpuszczali.

Podatek dla miasta w hotelach może być znacznie wyższy. Zależy od standardu hotelu, ilości gwiazdek. W hotelu 3-gwiazdkowym w Rzymie spodziewaj się aż 4€ za noc. Płacić można to tylko w gotówce, nigdy kartą więc należy być przygotowanym.

Woda z kranu w Rzymie jest zdatna do picia. W restauracjach gdy prosisz wodę to dadzą Ci butelkowaną za kasę więc dobrze powiedzieć, że chcesz z kranu. Jednak restauracje mogą też za nią naliczyć.


Nowy Rok w Rzymie

Co mnie zaskoczyło we Włoszech niezbyt pozytywnie to to, że wiele i ulic nie jest modernizowanych by zachować wygląd sprzed wieków. To utrudnia komunikacje. Chodniki i ulice w mieście są krzywe. Dziur jest więcej niż w Polsce. Krawężniki są strasznie wysokie, więc co dopiero ma zrobić osoba na wózku. Ja już się męczyłam z walizką na kółkach i z obawą, że spadnę i skręcę sobie na którymś nogę przeciskając się przez tłum.

No właśnie, ten tłum. Każdy chce zobaczyć Rzym, więc jest jak jest. Spacer po Rzymie to ciągłe ocieranie się o innych. Nikomu się nie spieszy, zarówno miejscowym, jak i turystom. Blokują przed tobą chodnik. Nagle zatrzymują się na samym środku by pooglądać wystawy sklepowe. A Ty musisz się przecisnąć między nimi a grupą co napiera na Ciebie z przodu, między ścianą lub balansować nad wysokim krawężnikiem.

Dobra, też mi się zdarzyło zatrzymać. Ale rozumiąc ten ból, starałam się to robić bliżej ścian, by dać przejście innym.

Na dodatek strasznie lało, więc ludzie mijali się z ociekającymi parasolani. A Ty musisz się chronić, by jakimś kantem nie dostać w oko.

Nowy Rok w Rzymie. Pizza

Przy wszystkich zabytkach emigranci, głównie z Azji próbujący ci sprzedać co się da. Największy hit to selfie stick. Jednak nie robiłabym tu sobie zdjęć ze sticka. Jakiś złodziej może ci szybko zerwać z niego komórkę.

Co udało nam się zobaczyć i co o tym myślimy?

Watykan. Muzea Watykańskie. Kaplica Sykstyńska. Bazylika i Plac św. Piotra


Kupiliśmy bilety jeszcze przed podróżą. 53€ od osoby! Mówiono, że jak pójdziesz indywidualnie to będziesz stać 2 godz. w kolejce i zobaczysz mniej. Okazało się, że to prawda. Kolejka była na kilometr, a ludzie stali na deszczu.

Watykan. Muzea Watykańskie. Kaplica Sykstyńska. Bazylika i Plac św. Piotra

Z biletem wstępu musisz być o 8:30 na Piazza del Risorgimento gdzie przychodzą przewodnicy i zbierają grupy według języka. Z przewodnikiem wchodzisz do muzeu od razu mijając kolejkę, współczując czekającym i gratulując wytrawłości. Dostaliśmy radio z jedną słuchawką, w którym było słychać naszą przewodniczkę. To dlatego by się nie zgubić niosła też flagę na patyku. Cały Watykam jest pełny takich grup i to dosłowne morze ludzi. Niezbyt wygodnie się zwiedza.

Można zobaczyć całe bogactwo jakie Watykan zgromadził od czasów św. Piotra. Tunele ze zdobionymi i pozłacanymi sufitami, dzieła sztuki znanych artystów renesansu Rafaela czy Michelangelo.  Kaplicę Sykstyńską z freskami inaczej sobie wyobrażałam. Mówiono, że to kaplica intymna, najbardziej święte miejsce dla katolików. Trzeba zwiedzać w kompletnej ciszy. Zakaz robienia zdjęć!!! Myślałam, że ilość odwiedzających jakoś ograniczą. A tutaj tłum ludzi stoi i patrzy się w góę na freski. Słychać szmery i szepty. Jak na dworcu. Obsługa muzeum z ołtarza przez mikrofon upimina by zachować ciszę. Najpierw się ulokowałam, potem spojrzałam w górę. Znalazłam się prosto pod samym stworzeniem Adama.

Watykan. Muzea Watykańskie. Kaplica Sykstyńska. Bazylika i Plac św. Piotra

Po muzeum jest Bazylika św. Piotra, ogromna z grobem JP II oraz "Pietą" Michelangelo. Odwiedzają ją nie tylko katolicy ale wyznawcy innych religii ze względu na sztukę. Postawiono drzwi, przez które jak się przejdzie to grzechy będą odpuszuszczone. W sumie, zwykłe drzwi. Nie mogliśmy zobaczyć strojów gwardii szwajcarskiej w pełnej krasie. Z powodu deszczu gwardziści byli w płaszczach, spod których widać było tylko nogawki.

Na sam koniec przewodniczka celowo zaprowadziła nas do sklepu z dewocjonaliami. Celowa taktyka. Widząc tam zykły różaniec w cenie 20€ (dla niektórych święty, bo z Watykanu!) nie skorzystałam.

Koloseum i Forum Romanum

Załapaliśmy się wieczorem, bo trzeba było wcześniej odpocząć i wysuszyć się w hotelu. Po 17:30 w styczniu w Rzymie robi już się ciemno. Deszcz nadal padał, więc wszystkie koty pewnie się pochowały. 

Koloseum i Forum Romanum

Koloseum - stary amfiteatr pamiętający czasy Imperium Rzymskiego z początku naszej ery oglądaliśmy z zewnątrz oświetlone. Jest całe w ruinie, ostrzelane, sypie się. Połowa jest dobudowana i nie wiadomo jak długo ten symbol Rzymu przetrwa. Do środka nie weszliśmy. Mówiono, że bilet drogi a w środku nic nie ma. I tak już było zamknięte. Forum Romanum było już zamknięte, ale oglądaliśmy je z góry z pewnego parku.

Bocca della Verita - Usta Prawdy

Tam też się spóźniliśmy. O 18 zamykają bramy Bazyliki Santa Maria in Cosmedin, w której przedsionku znajdują się te usta. 

Bocca della Verita - Usta Prawdy

W rzeczywistości były przykrywką zbiornika wodnego. Średniowieczna legenda głosi, że odgryzały dłoń temu kto składsł fałszywe świadectwo lub dopuścił się zdrady. Dotychczas nikomu dłoni nie odgryzła, dlatego turyści czekają do niej w kolejce by zrobić se pamiątkowe zdjęcie z ręką w ustach. Nie wiem czy bym się odważyła. A co jeśli ktoś zrobi głupi żart. Jednak Usta Prawdy bardzo nas zaintetesowały, że często o nich wspominaliśmy podczas podróży.

Plac Hiszpański, Schody Hiszpańskie

Barokowe schody Hiszpańskie wychodzące z kościoła Trinitá dei Monti były w remoncie, więc się nimi nie przeszłam. Pewnie szykują je na lato na pokazy mody. 

Plac Hiszpański, Schody Hiszpańskie

Plac jak zwykły plac. Na jego środku przed schodami jest niewielka Fontanna della Barcaccia, autorstwa Pietra Berniniego w kształcie zalanej łodzi, do której turyści wrzucają monety. Punkt wyjścia do rzymskiej starówki. Obok znajome dla nas symbole – flaga i godlo Hiszpanii, bo tutaj znajduje się ambasada hiszpańska. Stąd nazwa placu.

Plac Hiszpański, Schody Hiszpańskie

Fontanna di Trevi

Ten barokowy wodotrysk wygląda jak wielki basen. Jest pełny rzeźb z Neptunem na czele. Fontanna ma opinię przereklamowanej. Otoczona turystami non stop wrzucającymi monety z życzeniem by znów tu wrócić. 

Fontanna di Trevi

Mnie zastanawia ile by było gdyby tak zliczyć je wszystkie leżące na dnie fontanny. Możliwe, że nocą ktoś próbuje je nielegalnie wyławiać, bo kąpiel jest zabroniona. Szum kryształowej wody zagłusza wszystko. Na każdym kroku obnośni sprzedawcy selfie sticków oraz uliczni malarze. Skręcisz od fontanny w lewo Via della Muratte w stronę jednej z główych ulic Via del Corso... a poczujesz się jak w Afryce, w Indiach czy Pakistanie.

Fontanna di Trevi

Vittoriano

Na końcu Via del Corso wznosi sie gigantyczny Pomnik Wiktora Emanuela II, Vittoriano - króla zjednoczonych Włoch na Kapitolu przy Plaza Venezia zwany też Ołtarzem Ojczyzny. Wysoki na 81m

Vittoriano

Przynajmniej tego dnia wyszło słońce. Można było wejść na górę i podziwiać widoki. Na kopuły rzymskich kościołów i tego największego w Watykanie. A z drugiej strony na Coloseum i Forum Romanum. Wejście na jeden z poziomów jest bezpłatne. To wystarczy by mieć cudowny widok. Za wejście na samą górę trzeba płacić i stać w kolejce do windy.

Vittoriano
Vittoriano

Mnie zachwyciły mewy siadające na pomniku. Wogóle się nie boją ludzi, więc można przyjżeć się tym ptakom z bliska. Czasami tylko wszystkie naraz zaczynają z jakiegoś powodu skrzeczeć. Domagają się jedzenia czy co? Nikt tu ich nie karmi. A może nawet to zabronione.

Mewy na Vittoriano
Nowy Rok w Rzymie

Panteon

Świątynia wszystkich bogów z czasów starożytnych. Świetnie zachowana. Potem zamieniona na kościół katolicki. Największa budowla kopułowa na świecie. Rotunda rzeczywiście jest ogromna wraz z kolumnowym portalem.

Panteon

Robi wrażenie, zwłaszcza otwór na szczycie kopuły, przez który wpada światło. Najlepszy moment musi być gdy smuga światła pada na ziemię. Ale to trzeba wiedzieć o jakiej porze dnia przyjść. Tak samo Panteon był pełny turystów. Wstęp jest bezpłatny. Należy zachować ciszę, bo to kościól. Jednak przy takiej ilości odwiedzających mało kto się stosuje.

Panteon

Castel San't Angelo

Zamek św. Anioła, grobowiec cesarza Hedriana i jego następców. Część murów obronnych Rzymu, służył też za więzienie. Jest ważny dla Watykanu i połączony z nim korytarzem. Znajduje się w nim watykańskie muzeum średniowiecznej broni. 

Castel San't Angelo

By wejść do zamku tak jak wszędzie trzeba stać w kolejce i płacić za bilet. Więc zostaliśmy na zewnątrz. Podziwialiśmy rzekę Tyber, dwa mosty Sant`Angelo i Vittorio Emannuele II oraz kopułę bazyliki watykańskiej co jest rzut beretem.

Tyber, most i Watykan

Piazza de Popolo

Zostawiliśmy ten plac na koniec. Dzień znów był szary i deszczowy. Jest okrągły. Wchodzisz na niego przez bramę Porta Flaminia. Obok niej stoi renesansowy kościól Bazylika Najświetszej Marii Panny Wszystkich Ludzi. Na środku stoi obelisk sprowadzony przez Octaviana Augusta. Był w remoncie. Obok jest muzeum, w którym można zobaczyć rekonstrukcje wynalazków Leonardo da Vinci. Ponoć można je dotykać i próbować co jest świetną frajdą dla dzieci. Ale oszczędzamy na wstępach i nie wchodzimy. 

Piazza de Popolo
Piazza de Popolo

Na placu są dwa kościoły obok siebie: po prawej Santa Maria dei Miracoli i po lewej Santa Maria dei Montesanto. Identyczne. Z tą różnicą, że jeden był w remoncie cały zastawiony rusztowaniem. To był ten po prawej i do tego tylko można było wejść. Weszliśmy by schronić się przed deszczem. Ale tylko na moment. Weszliśmy na sąsiedni park Pincio położony na wzgórzu z punktem widokowym. Naprawdę warto, bo widok na Rzym jest z niego niesamowity. Widzieliśmy kopułę bazyliki św. Piotra sięgającą chmur. Uwielbiam parki punkty widokowe bo wreszcie czujesz przestrzeń. Wyrywasz się spośród murów starych budynków i wąskich ulic co normalnie zasłaniają widoki.

Piazza de Popolo
Piazza de Popolo

To byłoby tyle na Rzym. Po powrocie z Włoch obejrzeliśmy po raz drugi film "Anioły i Demony" z Tomem Hanksem – adaptację książki Dana Browna. Akcja dzieje się w Rzymie i Watykanie. Zabiera nas po wszystkich zabytkach. To prawda, zupełnie inaczej się ogląda film gdy już się tam było. Powinni byli byśmy objerzeć dzień przed wyjazdem :)

Następnym celem była Florencja. Wsiedliśmy w szybki pociąg Frecciarosa co osiąga prędkość ponad 300km/h. Dlatego podróżując nim wogóle nie czujesz odległości i nie tracisz czasu. Z Rzymu do Florencji przejechaliśmy w zaledwie 1,5h . Za ok 25€ w jedna stronę.

Jednak była wielka wada. Myślałam, że z okna popatrzę na bajeczne krajobrazy Toskanii. Figa z makiem! Pociąg 90% trasy przejechał...tunelami. Wyobraźcie sobie, że między Poznaniem a Wrocławiem jedziecie... podziemnym metrem. Dokładnie tak jest. Krajobraz pojawiał się na sekundy i za chwilę wjeżdżaliśmy w mrok. Zamiast alejek cyprysów ciemność widzę. Na dodatek szybkość i przeciągi w tunelach spowodowały mi skoki ciśnienia w uszach. Gorzej niż w samolocie. Całą drogę musiałam sobie w nich dłubać by je odetkać. Krajobraz jest górzysty. Pociąg by osiągnąć taką prędkość musi jechać po prostej drodze, nie na zakrętach. Dlatego wydrążono te tunele w górach.

Jednak na miejscu czekały nas inne ciekawe widoki we Florencji. O tym w kolejnym wpisie.

Dorkita

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Disqus - Kuskus, czyli Zapraszam na Feedback ;)