sobota, 13 czerwca 2020

Książka "Królestwa Wiary". Tysiąc lat wojen religijnych, intryg i... rozgrywek nad losem zwykłych ludzi - takich samych jak obecnie my


To całe szaleństwo, które się teraz dzieje z pewnością przejdzie do historii Hiszpanii i świata! Podczas siedzenia w domu z powodu koronawirusa czułam się znudzona biernym udziałem w tym „wydarzeniu historycznym”. Odskocznią od tego były dla mnie książki, bo czegoż wtedy nie robić jak nie czytać. Kwarantanna to był doskonały czas na nadrobienie książkowych zaległości. Postanowiłam wówczas dokończyć 450-stronicowe "Królestwa Wiary" Briana A. Catlosa, które przywędrowało prosto z Domu Wydawniczego Rebis do mnie, czyli aż pod samą Alhambrę. Dzięki tej książce cofnęłam się w czasie do innego okresu a mianowicie VIII-XV w. 

Książka "Królestwa Wiary". Tysiąc lat wojen religijnych, intryg i... rozgrywek nad losem zwykłych ludzi - takich samych jak obecnie my


Tyle jest niej wątków, faktów, miejsc i postaci, że aż trudno zapamiętać i powiązać. Cierpliwym polecam czytać z notatkami i z rozrysowywaniem sobie drzew genealogicznych dynastii. Dla mnie ta lektura była nie tylko źródłem wiedzy historycznej ale także doskonałym treningiem pamięci i wyobraźni.

Żartowałam sobie zadając pytanie czy szybciej odwołają ten stan alarmowy i wypuszczą nas z domów czy to ja skończę czytać. Mimo dużej objętości lektury jednak wypaliło to drugie.

Książka "Królestwa Wiary" bardzo szczegółowo opisuje historię muzułmańskiej Hiszpanii czyli tysiąc lat wojen, intryg, pasji religijnej i osiągnięć kulturalnych. Dla przypomnienia: większość ziem na Płw Iberyjskim była opanowana przez muzułmanów w  latach 711 - 1492. Ten okres miał niewątpliwie ogromny wpływ na przyszłość Europy i obecną kulturę Hiszpanii - temu nie można zaprzeczyć ani tego zapomnieć.

Im dłużej mieszkam w Andaluzji i im więcej tej historii poznaję z różnych źródeł historii tym bardziej zmieniają się moje wnioski i spostrzeżenia. Ogólnie to zachwycamy się tym okresem i jak zauważysz to w takiej pozytywnej narracji są moje wcześniejsze wpisy na blogu. Oficjalnie głosi się, że to była wspaniała kultura, sztuka, architektura, muzyka, poezja, astronomia. To byli wielcy średniowieczni królowie i kalifowie, dzielni i honorowi rycerze oraz kobiety - choć na gorszej pozycji ale jeśli miały silny charakter to potrafiły nieźle rządzić zza kurtyny. Przede wszystkim jak to się oficjalnie mówi... tolerancja, koegzystencja i ubogacanie kulturowe. Po prostu raj utracony.


Jakież to były piękne czasy! Kiedyś też tak myślałam, bo tak mi przekazywano odkąd tu przyjechałam. Historia dawnej muzułmańskiej Hiszpanii została przecież owiana romantyzmem, który trafia do odwiedzających ją turystów i pobudza wyobraźnię. Lecz gdy dowiesz się czegoś więcej i zostaje to odarte z romantycznej otoczki to spadasz na ziemię. W końcu dociera do Ciebie, jak tam żyło się naprawdę w epoce średniowiecza.

Czy muzułmańska Hiszpania była rajem na ziemi, za którym się tak bardzo tęskni?

Po lekturze tej książki mogę stwierdzić, że nieszczególnie. To też zależy dla kogo, bo wówczas społeczeństwo było podzielona na klasy. Owszem, ludzi odróżniała przede wszystkim wiara ale w obrębie każdej z nich byli podzieleni na klasę rządzącą, na możnowłasców, na szlachtę, na chłopstwo... na ludzi wolnych i niewolników.

Książka nosi tytuł "Królestwa wiary", ponieważ w tamtych czasach to religia stanowiła ramy społeczeństwa i wszystko opierało się na niej. Chrześcijanie, muzułmanie, żydzi zazwyczaj zamykali się we własnych społecznościach. Ustanawiali wewnątrz swoje prawa wobec współwyznawców ale mieli też prawa w stosunku do innowierców. Byli przeważnie społecznościami zamkniętymi. Małżeństwa pomiędzy nimi były zakazane a za przyłapanie na stosunkach seksualnych groziło karą śmierci. 

Co było typowe to każda z religii uważała się za jedyną prawdziwą i nadrzędną nad pozostałymi. To prowadzi do niczego innego jak do... wojen religijnych.

Płw. Iberyjski podzielony był na wiele małych królestw, księstw w przypadku chrześcijan oraz kalifatów, emiratów, tarif w przypadku muzułmanów. Wyobraź sobie, że taka prowincja jednego dużego czy średniego hiszpańskiego miasta to całe państwo. Te podziały ziem przez cały ten okres były płynne.

Władcy chrześcijańscy i muzułmańscy walczyli ze sobą, podbijali się nawzajem i odzyskiwali to co im wcześniej zagarnięto. Jednak główne założenie autora książki jest takie aby pokazać, że te dwie religie nie tylko walczyły przeciwko sobie ale konkurencja odbywała się także... wewnątrz tych społeczności. Historię zazwyczaj pokazywano w uproszczony sposób, że są dwaj worogowie: my kontra oni. Tymczasem to wcale nie było tak czarne lub białe. Pomiędzy sobą walczyły królestwa chrześcijan jak i emiraty islamskie. Mało tego. Wchodziły także sobą w sojusze i umowy handlowe z państwami wrogiego wyznania. Na dworach zatrudniano wysokich urzędników innego wyznania niż to oficjalne w danym państwie.

Ale wcale nie robiono tego z jakiś dobrych chęci i potrzeby dialogu międzykulturalnego, tak jak to ma miejsce obecni. Robiono to wyłącznie w celach strategicznych, gdyż politycznie było to korzystne. 

Chrześcijański król mógł zawiązać sojusz z muzułmańskim kalifem przeciwko drugiemu chrześcijańskiemu królowi i vice versa. Nawet z kimś, którego przodkowie przez wieki byli wrogami jego przodków. Nawet przeciwko członkowi własnej rodziny. Dlatego, bo miał w tym jakiś cel. 

Liczyła się twarda polityka, interesy, szerzenie wiary, dążenie do zagarnięcia jak największej ilości zasobów. Cel uswięcał środki, zarówno te zbrodnicze jak i ugodowe. Historia oceniła potem, które decyzje okazały się korzystne a które błędne.

Poznając przeszłość za bardzo skupiamy się na tym co jest czubkiem góry lodowej czyli na poziomie znanych i wpływowych postaci historycznych. Ale czy zastanawialiście się co działo się przeważnie z takimi zwykłymi, szarymi obywatelami, którzy wiedli proste życie i nie mieli nic wspólnego z władzą i polityką, których nazwiska nie zapisały się w historii? Z tymi co zwyczajnie pracowali, zajmowali się swoim gospodarstwem, mieli rodziny, dzieci czyli tacy jak nasi żony, mężowie, dzieci, nastolatkowie, niemowlęta, babcie, dziadki, siostry, bracia, znajomi.

Chodzi o średniowiecznych odpowiedników takich jak my co teraz w XXI w. siedzimy sobie spokojnie w domach, oglądamy seriale, klikamy w komputer czy smartphone, jemy obiady, bawimy się z dziećmi, chodzimy na zakupy do marketu czy wyprowadzamy psy na spacer.

Wiecie jaki przeważnie był ich los w tamtych czasach w wyiku tego, że władcy państewek nieustannie na siebie najeżdźali?

Co ich spotykało jeśli obrona miasta poniosła klęskę, kiedy wróg rozwalił mury, staranował bramę i wtargnął do środka?

Tych, z których nie było pożytku wyrzynano na miejscu czyli malutkie dzieci i starców. Resztę brano do niewoli, pędzono na drugi koniec Europy, do Azji czy do Afryki i sprzedawano na targach niczym bydło. Rozdzielano rodziny, które potem nigdy się nie odnajdowały. Każdą kobietę brutalnie zgwałcono a potem robiono z niej niewolnicę seksualną. Mężczyzna to przynajmniej mógł zginąć na wojnie bohatersko z honorem. A kobieta? 

Nikt podczas tych podbojów nie cierpiał i nie był upokarzany tak bardzo jak kobiety - odpowiedniczki nas współczesnych babek co teraz robią sobie babskie pogaduszki na grupach w social mediach.

Dokładnie to działo się z takimi ludźmi jak współcześni my, którzy przez całą kwarantannę bezpiecznie pierdzieliśmy sobie w kszesła w naszych domach i na balkonach. W średniowiecznej Hiszpanii bylibyśmy łupem wojennym i zwykłym towarem o który najbardziej chodziło najeźdźcy. Obrona twierdzy walczyła zaciekłe i ginęła w walce po to aby obronić swoich braci i siostry przed takim okrutnym losem. My, zwykli szarzy ludzie przechodzilibyśmy z rąk do rąk jak przedmioty.

Owszem, istniały pewne tamtejsze prawa co to regulowały. Ale chodziło przede wszystkim o zasady prowadzenia wojny i handlu. Życie i godność człowieka nie miały wtedy wielkiego znaczenia.

To co stanie się z mieszkańcami danego królestwa czy emiratu było decyzją jego zdobywcy. W najlepszym przypadku oszczędził cywilów, pozwolił im zostać, żyć normalnie, swobodnie wyznawać swoją wiarę i koegzystować choć na pewnych warunkach. Może jakąś odrobinę tolerancji z siebie wykrzesał.

Albo nadać im status podległych, ludzi gorszej kategorii, którzy nie mogli obnosić się ze swoim wyznaniem ani budować świątyń. Zakazano ubierania im się w ten sam sposób co klasa wyższa wyznawców panującej. Naznaczali ich jako odmieńców niczym Hitler znakował żydów. Musieli dostosować się do nowego narzuconego im prawa i do tego płacić wysokie „podatki od bycia niewiernym”, za które zbudowano te przepiękne twierdze i pałace, które teraz podziwiamy w Andaluzji. Podatek był najskuteczniejszym sposobem zmuszenia człowieka do zmiany wiary. Przyjęcie oficjalnej religii państwowej, którą teraz narzuca ten kto te państwo zdobył równało się ze zwolnieniem z podatku.

Albo pozwolić im odejść zabierając tyle swojego majątku ile są w stanie unieść. 


Królestwa Wiary. Książka. Recenzja



Jednak zdobywca przeważnie podbity lud zabijał i brał do niewoli. Bo miał do tego prawo. Ewentualnie puszczał wolno tylko tych co byli w stanie sami siebie wykupić.

Każdy zwykły człowiek z dnia na dzień mógł mieć totalnie spierniczone swe dotychczasowe normalne życie, stać się niewolnikiem, wyzyskiwanym, bitym, poniewieranym i gwałconym. To wszystko w obrębie mieszkańców całego Płw. Iberyjskiego.

Tylko nielicznym, mającym odpowiedni zestaw cech silnego charakteru i łut szczęścia udało się z tego wyswobodzić. Nawet zrobić “karierę” od pucybuta do milionera czyli od niewolnika do wysokiego urzędnika państwowego czy dowódcy armi. Tylko czy mając za sobą przykre doświadczenie z bycia niewolnikiem wstawi się teraz za nimi, by im pomóc a nawet odważnie tego zakazać? Przecież zdobył władzę i ma teraz wpływy? Oczywiscie, że tego nie zrobi. Sam będzie podbijał i brał do niewoli i niewolników kupował.

Takie postępowanie było wpisane w dżijad, czyli świętą wojnę jaką prowadzili muzułmanie. Celem dżijadu było pójście do raju po śmierci na wojnie szerzącej islam. Natomiast jeśli się przeżyje to prawo do zagarnięcia łupów wojennych od niewiernego w tym... jego w samej osobie. Najcenniejszym łupem były oczywiście kobiety. 

Przestańmy w końcu być zbyt poprawni politycznie i zakładać, że oni nieśli pokój i Al-Andaluz dzięki nim było takie wspaniałe. Co dadzą te piękne orientalne pałace skoro każdej ówczesnej kobiecie takiej jak my w wyniku podbojów groził gwałt?

Średniowieczni muzułmanie podbijali wszystko na swojej drodze. Począwszy od Płw. Arabskiego po Bliski Wschód i całą Płn. Afrykę dotarli na Płw. Iberyjski. Niszczyli kościoły i zamieniali je na meczety. Pokój miał według nich zapanować dopiero gdy wszędzie wprowadzą prawa szariatu. Wykorzystali wtedy swój dobry czas gdy Cesarstwo Rzymskie było w rozsypce a europejski królestwa skłócone.

Autor dokładnie to opisuje co sprawiło, że wówczas islam tak urósł w siłę. Aby poznać historię muzułmańskiej Hiszpanii trzeba było prześledzić od początku historię islamu. Tylko, że on sam jest jakiś ostrożny w nazwaniu tego po imieniu, jakby po to aby się nie narazić. Teraz panuje cenzura, aby o islamie nie mówić niewygodnych rzeczy nawet jak dotyczą one zachowań muzułmanów z przeszłości, by przypadkiem nie urazić obecnych ludzi tego wyznania. 

Nie pisze on wprost, że to był podbój. Ale jak czytasz dalej jak to się wszystko odbywało to samo wychodzi, że jednak był.

Królestwa Wiary. Książka. Recenzja


Tymczasem chrześcijanie bronili się ale w odwecie... robili dokładnie to samo. Niszczyli meczety zamieniając je na kościoły. Kiedy trzeba w sojusze z wyznawcami islamu przeciwko drugim chrześcijanom (dokładnie to umożliwiło muzułmanom już samo wejście na Płw. Iberyjski). Też brali niewolników, a jak. Zapomnieli o miłosierdziu i szacunku do drugiego człowieka bez względu na jego status. Przecież na żywym towarze można zawsze zbić interesy handlowe. Liczył się pieniądz a nie człowiek. Nawet sam papież dawał na to zezwolenie. Dlaczego?

Ponieważ takie wtedy panowały stosunki społeczne. Tak właśnie się prowadziło wojny. To wszystko było zupełnie normalne I to w imię wiary. 

Wojna obronna ma uzasadnienie ale wówczas każdy też bywał najeźdźcą, chcącym podporządkować sobie innych. Wiele chrześcijańskich władców po zdobyciu muzułmańskich ziem także ograniczyli prawa zwykłym muzułmanom. Czym? Przede wszystkim brakiem wolności wyznania. Pojęcie „dżijad duchowy” i to, że nie jest on świętą wojną tylko walką wewnętrzną wzięło się właśnie stąd. Mimo zakazu wyznawali islam w sekrecie. Na zewnątrz udawali, że zmienili wyznanie ale wewnętrznie pozostawali wierni swojemu.

Owszem, były okresy gdzie ta tolerancja religijna i poszanowanie dla innego wyznania rzeczywiście były wcielone w życie ale nie przez cały czas. Byli mądrzy władcy, bardziej miłosierni, łaskawsi, którzy potrafili dostrzec ogromny potencjał wśród innowierców. Spostrzegli, że mają oni dobry wpływ na państwo tacy jacy są i wcale nie trzeba z nich wykorzeniać macierzystej wiary. Umieli dostrzec i docenić pośród nich wybitnych rycerzy, naukowców, artystów i polityków. Jednak przeważnie była to czysta strategia, bo tak akurat się opłacało. Oczywiście lepiej dla tych zwykłych ludzi kiedy to się opłaca niż gdyby bardziej pasowało mu przykręcanie im śruby lub zniewolenie.

Tak własnie postępowali wszyscy bez względu na kulturę i wyznanie. A tak przy okazji jeszcze Wikingowie wpadali na Płw. Iberyjskiego aby sobie "zabalować".

W średniowieczniej Hiszpanii bogacenie się na złupieniu kogoś innego było normalne. Za zamordowanie kogoś było nie ponosić żadnych konsekwencji. Zgwałcenie kobiety uchodziło na sucho. Ewentulanie rodzina czy sojusznicy ofiar mogli dokonać zemsty. Niewolnictwo było legalne mimo że niszczyło życie całym społecznościom czy pojedynczym osobom.

Pamiętajmy, że nie wszystko co jest legalne znaczy że jest moralnie dobre.

Oczywiście te państewka Płw. Iberyjskiego wciąż nawiedzały fale epidemii. Bakterię dżumy wprawdzie stworzyła natura a nie jakieś tajne labolatorium ale już wtedy był ktoś tak inteligentny aby wykorzystać ją jako broń biologiczną.

Wróg przerzucał zadżumione koce przez mury oblężonej twierdzy, wewnątrz której zaczynała się szerzyć epidemia wykańczająca mieszkańców. Tym sposobem miał ją w garści.

Książka "Królestwa Wiary" skupia się w większości na królach, książętach, kalifach, wezyrach, rycerzach i innych ważnych postaciach historycznych. Czyli tym co uczą nas na lekcjach historii.

Ja czytając jestem cały czas myślami przy zwykłych ludziach tamtej epoki.





🇵🇱 Historia #AlAndaluz jest niezwykle bogata, burzliwa, niejednoznaczna i pełna ciekawych postaci. Mieszkam w Andaluzji a wciąż dużo o niej nie wiem. Gdy tutaj przyjechałam niby byłam ciekawa historii ale brakowało mi cierpliwości, czasui pasji aby ją dobrze poznać i poczytać. Na szczęście @dom_wydawniczy_rebis przygotował polskie wydanie książki "Królestwa wiary" Briana Catlosa, którą tę historię opowiada od początku. Jestem w trakcie lektury, po której na #KroplaArganu z pewnością będzie subiektywna recenzja i opinia czy warto po nią sięgnąć. Książka skupia się na wzajemnych relacjach jakie mieli ze sobą chrześcijanie, muzułmanie i żydzi. Raz wrogie - bo religie że sobą walczyły ale też pokojowe i nastawione na współpracę, bo są opinie że wielokulturowe Al-Andaluz było ostoją tolerancji. Jednak te relacje zależały przede wszystkim od polityki i jaki ktoś miał cel. Dla osiągnięcia celów albo wchodzi się w sojusz z przeciwną stroną albo rywalizuje z innymi w obrębie swojej grupy i swojego wyznania. Przeczytalibyście o tym? #andaluzja #hiszpania #historia #alandalus #królestwawiary #kochamczytać #briancatlos #ilovebooks #książkoholiczka #książkahistoryczna
Una publicación compartida de DorotaStrzelecka*KroplaArganu (@dorotadorkita) el


Można przyjąć, że oni mieli zdecydowanie gorzej. Dlatego my nawet wobec pandemii koronawirusa nie mieliśmy na co narzekać.

Mamy teraz prawa człowieka na równi dla kobiet, mężczyzn i dzieci, prawa które nas chronią i nie mogą być pogwałcone. Czasy niewolnictwa są dawno za nami. Papież przeciwstawia się wszelkiemu ludobójstwu i wyzyskowi wobec ludzi każdej kultury i wiary. Natomiast wśród wyznawców Allaha tymi, którzy te prawa dosłownie łamią są jedynie ekstremiści pokroju ISIS i z takimi się walczy. Życie i godność człowieka ma o wiele większe znaczenie. Nikt nie może nas tak po prostu porwać, sprzedać, zgwałcić, zabić.

Nie musimy zamykać się w obrębie jednego społeczeństwa czy grupy wyznaniowej. We współczesnej Hiszpanii możemy swobodnie nawiązywać ze sobą kontakty, poznawać się, wzajemnie szanować, zawierać przyjaźnie, miłości i nikt nam nic do tego. W życie osobiste, przynajmniej w naszej kulturze organy państwowe tak bardzo się nie wtrącają. 

Przez ponad 2 miesięce z powodu COVID-19 siedzieliśmy w domach i czuliśmy się o wiele bardziej bezpieczni niż mieszkańcy oblężonych twierdz w Al-Andaluz. Oni byli całkowicie odcięci od dostaw z zewnątrz i umierali z głodu. 

My przynajmniej mogliśmy pójść sobie do sklepu jeszcze narzekając, że papier toaletowy się skończył. I co z tego? Następnego dnia i tak była dostawa.

Nie drżeliśmy tak bardzo ze strachu o życie i zdrowie swoje i naszych bliskich. Trochę się baliśmy. Ale nawet jak coś się stanie czy zachorujemy to zajmie się nami służba zdrowia a lekarze, pielęgniarki sanitariusze zrobią (przynajmniej powinni) wszystko co w ich mocy. Udzielą nam pomocy bez względu na pochodzenie, kolor skóry czy wyznanie. To dla nich klaskaliśmy z balkonów.

Owszem nie było idealnie i zdarzały się nieprawidłowości. W placówkach zdrowia przeważnie rakuje specjalistów, sprzętu i finansów. Ale jakie ma to porównanie do stanu medycyny dawnych czasów? 

Wtedy ktoś ranny na wojnie, okaleczony, kaleki czy zarażony dżumą przeważnie był już skończony.

Być może zbyt mało doceniamy wygody, wolności i swobody, które teraz mamy a jakich nie mieli obywatele a już szczególnie obywatelki Al-Andaluz.

Możliwe że tamtejsi zwykli ludzie przez to, że mieli gorzej to nawet bardziej doceniali chwilę i cieszyli się z każdych pozytywnych stron. Byli świadomi, że w każdej chwili mogą stracić swą wolność a nawet życie.

Królestwa Wiary. Książka. Recenzja


Z drugiej strony wcale nie jest powiedziane, że teraz jesteśmy zupełnie wolni.

Niewolnik w Al-Andaluz miał kajdany więc o tym wiedział. My nie zdajemy sobie sprawy, że jednak są współczesne sposoby aby nas zniewolić i nawet nie jesteśmy tego świadomi. Myślimy, że to dla naszego dobra, wygody i bezpieczeństwa.

Nie mogą nam już osobiście twarzą w twarz odbierać godności, maltretować, torturować i gwałcić. Dlatego stosują inne sposoby.

Ten kryzys koronawirusa z pewnością jest sprytnie wykorzystywany do celów politycznych.

Jeśli prowadzona jest na nim wojna to zupełnie inna, wojna hybrydowa i informacyjna. Już widać, że w ten sposób da się rozwalić gospodarki konkurentów i... podbić ich gospodarczo, rozszerzyć strefy wpływów, czerpać z nich zyski.

Nie znamy dokładnych przyczyn pandemii oraz tego co jest jej celem. Wątpimy w to co podają w mediach. Dla ochrony przez zarazą zmuszono nas poniekąd do wyrzeknięcia się praw obywatelskich m.in. ograniczenie naszego przemieszczania w przestrzeni publicznej i założenia nam ”kagańców” w postaci maseczek. #ZostańWDomu - sami się nawoływaliśmy do aresztu domowego - ale po to by zdławić pandemię i aby potem wszystko wróciło do normy. Tak nam powiedziano, że to najlepsza droga. Zrozumiałe, że dla szczytnych celów możemy tymczasowo zrezygnować z wolności ale musimy mieć pewność w imię czego. Musimy wiedzieć czy po to by się chronić czy aby nas do braku wolności przyzwyczaić na kolejne lata. Wciąż nie dostajemy odpowiedzi lecz informacyjny szum.

Niby z pandemii czy to prawdziwej czy fałszywej już wychodzimy i odmrażamy gospodarki ale ona postępuje dalej. Przeszła przez Azję, przeszła prze Europę, teraz dokonuje inwazjii na Ameryce Płd. Być może okrąży ziemię jako druga fala. Sytuacja nie jest jeszcze opanowana.

Mimo że mamy teraz wygody i większą godność to i tak jesteśmy siłą roboczą ułamka 1% bogatych. System tak działa, że nie da się być w 100% niezależnym. Zależysz albo od rynku, od pracodawcy - przeważnie wielkich korporacji, albo od państwa. A wysokie podatki i tak musisz płacić.

Na dodatek dzięki nowym technologiom jesteś inwigilowany. Wszędzie cię namierzą, bo nosisz ze sobą smartphone - Twój identyfikator. Twoje dane osobowe sprzedają się za grubą kasę. Media społecznościowe dane ci jako darmowa rozrywka w rzeczywistości je wyłudzają. Myśląc, że to takie fajne i tak dobrze nam służy sami je przekazujemy.

Właśnie dlatego czasem się zastanawiam czy nie wycofać się z blogosfery, zamknąć wszystkie swoje profile i w sieci nie udzielać się online wcale.

Czy ta pandemia nie będzie pretekstem do zmiany świata na gorszy dla zwykłych ludzi, do odebrania nam wolności, które z trudem sobie wywalczyliśmy?

Może będzie pretekstem do zniszczenia małych biznesów i stanowisk pracy. Tylko po to by wielkie korporacje przejęły ich miejsce.

W spiskowych teoriach mówi się nawet o depopulacji - no bo przecież mamy za dużo ludzi zbędnych. Opieka nad starszymi, chorymi, niepełnosprawnymi, kobietami w ciąży w sytuacji kryzysowej jest kosztowna dla państwa - lepiej wyeliminować. Człowiek musi być produktywny i przynosić korzyści materialne a nie być "ciężarem" . W sumie takie było też działanie najeźdźców polujących na niewolników w Al-Andaluz, czyli selekcja kto ma żyć a kto nie.

Izolacja choć wstrzymała rozprzestrzenianie się wirusa to być może osłabia naszą odporność. Przez długi czas nie mogliśmy rozwijać aktywności fizycznej, doświetlać się ani budować więzi społecznych. Nasze przeciwciała zostały osłabiane przez celowo wciskaną nam kiepską żywność, po to aby przemysł farmaceutyczny zbił kokosy nazbędnych lekach i szczepionkach. Zostają wykreowane sztuczne problemy aby potem sprzedać nam cudowne remedium, na którym zarobią grubą kasę. Taka strategia ograbiania nas z naszych zasobów.

W przeszłości medycyna nie była tak rozwinięta, nie istniały leki ale przynajmniej żywność była zdrowa, naturalna, produkowana przez rolników - to był przynajmniej plus tamtych czasów.

Pamiętajcie co było po atakach 11 września 2011 na WTC, których przyczyna wciąż nie została wyjaśniona? 

Dużo się o tym mówiło ale nie mamy pewności kto za tym stał i czy na pewno tylko dżijadyści czy ówczesny prezydent USA w celu wywołania wojny na Bliskim Wschodzie?

Nie dość, że sprowokowano napięcia pomiędzy zachodem a muzułmanami to pod pretekstem walki z terroryzmem wprowadzono większą kontrolę jednostki, jej ciągłe inwigilowanie, kamery, sprawdzanie. Przyzwyczailiśmy się do tego. Zrozumiałe jest, że to dla naszego bezpieczeństwa, bo wyciągnięto lekcje z tragedii. Ale czy przy okazji nie stało się to dla kogoś sposobem by śledzić każdego z nas?

Jeśli jakaś sytuacja kryzysową sprawi, że tymczasowo oddamy nasze ciężko wywalczone wolności to nie pozwólmy, by odebrano je nam gdy wszystko wróci do rzekomej normalności. Dbajmy o nie i je doceniajmy dopóki są ale też zbytnio się do nich nie przyzwyczajajmy.

Teraz ogólnie mamy lepiej, wygodniej i bezpieczniej niż zwykli ludzie średniowiecza ale nie wiemy na jak długo. 


Zdaje się, że jak już coś osiągnęliśmy to będzie to trwać dalej. Jednak nie bez przyczyny istnieje znane powiedzenie „Nic nie jest nam dane na zawsze”.


Rządzący tak samo jak chrześcijańscy i muzułmańscy władcy w dawnej Hiszpanii prowadzą różne gry nad naszymi głowami, o którymi nie mamy pojęcia. Jakie będą ich kolejne kroki? Jak wpłyną one na nasze życie? Czy damy radę się przeciwstawić, jeśli będą to plany niekorzystne dla nas? To wszystko pokaże tylko historia. Ona dalej się toczy i będzie się toczyć nawet gdy nas już nie będzie.



Świat nie skńczył się na upadku muzułmańskiego imperium w Hiszpanii.

Tak samo nie skończy się na koronawirusie.


Królestwa Wiary. Książka. Recenzja



_

Kolejne książki o Al-Andaluz jakie zamierzam przeczytać i zrecenzować to:


  • Tariq Ali „W cieniu drzewa granatu”
  • Dario Fernandez Morera „Mit andaluzujskiego raju”




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Disqus - Kuskus, czyli Zapraszam na Feedback ;)