środa, 20 lipca 2016

Zwiedzanie meczetu w Casablance

Meczety w Maroku oprócz Hassana II w Casablance nie są dostępne dla turystów i niemuzułmanów. Przez to myślałam, że są zbyt hermetyczne, bo się zamykają w stosunku do innych wyznań, nie dają poznać, przez co nakręcają sobie stereotypy. Jednak czasami pewnym osobom może zdarzyć się wyjątkowa okazja, by taki meczet zwiedzić. Zazwyczaj są to znajomości czy otwartość tych, którzy za meczety odpowiadają. Wystarczy się dogadać. Jak możecie to z ciekawości korzystajcie! 

Zwiedzanie meczetu w Casablance

Byłam umówiona na takie zwiedzanie meczetu w nieturystycznej dzielnicy Casablanki, które wypaliło. Mogłam zobaczyć wnętrza, specjalne pomieszczenia a nawet wejść na szczyt minaretu pod same wzmacniacze zwrócone na 4 strony świata. Te same, które codziennie o 3 w nocy podczas Ramadanu zakłócały mi nocną ciszę. 

Niestety nie mogę tutaj pokazać zdjęć wnętrz, choć bardzo bym chciała. Odźwierny, który nas oprowadzał powiedział, że mogę fotografować tylko dla siebie. Aby opublikować muszę mieć gwarancję, że nikt z osób związanych z tym meczetem ich nie zobaczy w sieci. Tak sobie życzy właściciel. Mój blog jest po polsku i na Polskę. Do tego mało znany. Ale gwarancji nie mam. Ostatnio na fanpage Kropli Arganu trafili jacyś Marokańczycy nie wiadomo skąd. Ale jak ktoś będzie chciał się ze mną spotkać osobiście, to wtedy jak najbardziej mogę pokazać.

Zatem daję tylko zdjęcia z zewnątrz, jakie może zrobić każdy, niektóre detale nie mówiące nic o tym który to meczet oraz zdjęcia panoramy Casablanki z minaretu.

Marokańskie meczety są usiane wszędzie. Każda dzielnica ma swój. Są większe niczym ogromne świątynie i mniejsze, gdzie do zwykłej chałupy dobudowany jest tylko minaret. Gdy 5 razy dziennie śpiewają azan to w całym mieście robi się kakofonia. Najbardziej słyszana w nocy, bo wszyscy śpią (lub się modlą) i ruch uliczny nie zakłóca.


Zwiedzanie meczetu w Casablance

Meczety są publiczne, ale należą do prywatnych właścicieli, którzy je utrzymują i administrują. Dzięki temu osoby te mają prestiż i dobry wizerunek. W zależności od ich zamożności, stan meczetów jest bardzo różny. Jedne wyglądają jak architektoniczne dzieła zwieńczające całą marokańską tradycje, oświetlone nocą i eksponowane niczym zabytki. Tymczasem w drugich leci tynk ze ścian i ogólnie całe się sypią.


Zwiedzanie meczetu w Casablance

Ten, który zwiedzałam należy do bogatego przedsiębiorcy, który przejął go po zmarłych rodzicach. Przez lata a tym bardziej po ich śmierci meczet, choć był otwarty, został zaniedbany. Pamiętam go 10 lat temu. Ale tylko z zewnątrz. Był zupełnie inny. Za to znajomi Marokańczycy pamiętają dawne wnętrza. Dopiero teraz właściciel postanowił przeprowadzić generalny remont.

Zwiedzanie meczetu w Casablance

Zainwestował ok miliona € ze swoich środków. Resztę zebrał jako dobrowolne datki co łaska od innych członków rodziny i znajomych. Mimo, że to on jest głównym sponsorem postanowił na tablicy pamiątkowej zamiast siebie umieścić swoich rodziców, by okazać im szacunek, uczcić pamięć i to, że to oni zawsze będą głównymi patronami tego meczetu. Ponoć byli osobami bardzo cenionymi w lokalnej społeczności. Powiedziano mi o tym, gdyż sama nie mogłam tej tablicy odczytać. Jak wiadomo, była po arabsku.


Zwiedzanie meczetu w Casablance

Meczet całkowicie zmienił swoje oblicze. Wnętrza stały się estetyczne, zadbane i łączą marokańską tradycję z nowoczesnością. Jakościowo dorównuje meczetowi Hassana II, tylko, że jest mniejszy. 

Do pracy zatrudniono znakomitego architekta i stolarza z Francji, który wykonał drzwi i wyrzeźbił drewniany sufit. Założono nowe żyrandole, na ścianach położono ceramikę. Zakupiono najlepszej jakości wyposażenie. Zadbano, aby był łatwo dostępny dla wiernych. Zainstalowano nocne zewnętrzne podświetlenie budynku którego wcześniej nie było. 

W środku jest stylowo i skromnie jednocześnie. Bo jak wymaga islam, meczet nie potrzebuje tyle detali i symboli co kościół. Dominujące kolory to niebieski i biały a drewniane elementy są z ciemnego brązu.

Przed początkiem Ramadanu odbyła się inauguracja. Wierni przyszli na pierwsze modlitwy. Potem każda osoba związana z rodziną właściciela, która nie mogła na niej być przychodziła, by zobaczyć zmiany. Niektórzy, co wcześniej nie praktykowali zaczęli chodzić do niego co piątek.

Chodzą przypuszczenia, że być może ten meczet odwiedzi sam król. Ma taki zwyczaj, że wybiera on sobie nowo powstałe lub odnowione meczety w całym Maroku i składa wizyty. Jeśli tak się stanie to pewnie się dowiem. Założę się, że to wielkie marzenie właściciela. To dopiero będzie dla niego prestiż.

Na zwiedzanie umówiliśmy się rano zanim zaczną się modlitwy. Jak należało się ubrać? Napewno coś luźnego. Długie spodnie i tunika z rękawem za łokieć. Wzięłam do torebki chustkę, jeśli będą wymagać. Postanowiłam naśladować Marokankę, co była ze mną, to jak się ona ubierze i zachowa. Tak mi też ona zaleciła. Była akurat z tych, co zakładały chustkę tylko do modlitwy, a przyszła mi towarzyszyć zamiast się modlić. Więc na razie wystarczyło tylko spiąć włosy.

Po meczecie oprowadził nas odźwierny. Jak wiadomo, trzeba było zdjąć buty do sal z dywanami. Były tam pułki gdzie można było je zostawić. Potem i tak nosiłam w ręku bo przechodziliśmy z piętra na piętro od dywanów do posadzek. Marokańskie kapcie szybko się ściąga i zakłada.

Na parterze była główna sala, w której modlą się mężczyżni. Było w niej niezwykle czysto i świetna klimatyzacja. Więc na bosaka chodziło się z przyjemnością. Dywany były dość grube, pluszowe, miękciejsze niż zwykłe domowe. Odźwierny pokazał, że to po to aby wygodnie się na nich siedziało klęczało. 


Zwiedzanie meczetu w Casablance

Dla starszych i niepełnosprawnych, co nie mają kondycji, by modlić się tradycyjnie przygotowano sporo krzesełek. Wszystkie niebieskie pod kolor wnętrza. 

W mihrabie - wnęce skierowanej na Mekkę, w której normalnie siedzi imam i czyta Koran zauważyłam na podłodze kawał wełny z barana. Pewnie z ofiarnego i z myślą o zimie. 

Na piętrze była druga sala modlitw z balkonem przez który przebijał się wytworny żyrandol i z widokiem na dół. Piętro było podzielone na pół. Jedna połowa dla mężczyzn, druga dla kobiet. Ta dla kobiet była za drewnianym parawanem i prowadziły do niej osobne drzwi. Przestrzeni dla kobiet było mniej. Pewnie dlatego, że praktykujące Marokanki częściej modlą się w domu niż chodzą do meczetu.


Zwiedzanie meczetu w Casablance

Pokazano mi też zaplecza i sale na specjalne okazje. Należała do nich sala, w której odbywają się modły pogrzebowe nad trumną, do której wchodzą tylko najbliźsi zmarłego. Było też małe pomieszczenie na uboczu, ciemne, bez okien, wyłożone innymi dywanami niż w sali głównej. Na podłodze walały się talerze, miski i tażiny jakby coś tam jedzono. No tak. W meczetach odbywają się też tajne spotkania polityczne i biznesowe w wąskim gronie - wyjaśniono znaczenie tej sali.

Na zapleczu przechowywano wysokie przenośne schody, na których szczycie siada imam. Taka islamska ambona. Przy ważnych modlitwach wynoszą je do sali głównej. Mogliśmy na nie wejść.

Zawsze jak leciał azan 5 razy dziennie zastanawiałam się czy jest śpiewany przez kogoś czy puszczany z mp3. Okazuje się, że śpiewany. Mogliśmy zobaczyć mikrofon i sprzęt nagłaśniający. W tym czasie do meczetu przyszedł starszy pan, który chyba tym się zajmuje. Myślałam, że nie ma nikogo. Tylko my i odźwierny. Wchodziłam do jakiegoś pomieszczenia aż tu nagle zza rogu pojawia się on w tradycyjnym marokańskim stroju. Ja zaskoczona tym, że bardziej zaskoczony on. To niecodzienne dla niego natknąć się na "gaurię" (cudzoziemkę) w meczecie poza miejscem turystycznym. 


Zwiedzanie meczetu w Casablance

Spytaliśmy się go czy możliwe jest wejście na minaret. Widząc meczet z zewnątrz domyślałam się, że tak, bo przecież tam są okna. Na to liczyłam, no i dało się. Jego wysokość to 7 pięter bez windy. Zatem zasuwamy po schodach. 

W środku kwadratowego minaretu klaustrofobia i lęk wydokości jednocześnie. Schody metalowe okręcone wzdłuż ścian. W oknach...niebieskie szyby. Dlatego całe wnętrze wieży było ciemne i niebieskie. Na niektórych stopniach odźwierny otwierał okna by wpuścić światło.

Pod drodze wyszliśmy na dach i zobaczyliśmy, że meczet jest zasilany energią słoneczną. Maroko ostatnio bardzo rozwija sektor energii odnawialnych więc i tu nie mogło tego zabraknąć. 

Na samym szczycie na panoramę miasta natrafiamy na wysoki mur. Ale można było się na niego wdrapać stając na wąskim stopniu dobrze się trzymając. Wtedy można było zobaczyć Casablankę i ocean.


Zwiedzanie meczetu w Casablance

Znalazłam się pod czterema wzmacniaczami od azanu. Do godz 12 było jeszcze sporo czasu. Miałam pewność, że nagle mi tu nie rykną "Allah Akbar".


Zwiedzanie meczetu w Casablance

Patrząc na marokańskie meczety widziałam na szczycie minaretów jakiś maszt przypominający szubienice. Odźwierny pokazał, że wciąga się na niego białą flagę kiedy meczet jest otwarty i można przyjść się modlić. 


Panorama Casablanki i ocean. Widok z minaretu

Ale kompletnie zapomniałam się zapytać co oznaczają te trzy kule różnej wielkości na szczycie. Wszystkie inne kraje muzułmańskie mają półksiężyc a Maroko ma 3 kule. No dobra, niektóre meczety mają półksiężyc nad kulami ale bardzo mały lub nie mają go wcale.


Panorama Casablanki i ocean. Widok z minaretu

Dopiero później spytałam się o to innego Marokańczyka. Odpowiedział, że nie wie czy to ma jakąś symbolikę religijną. To po prostu zwykły ozdobnik. Egipt ma np. półksiężyc jak Turcja, bo należał do Imperium Osmańskiego. Wiele krajów, co też były mu podległe ma podobnie. Maroko nie zostało zdobyte więc zachowało swój indywidualny styl architektury.

Zwiedzanie meczetu w Casablance

Tłumaczył się, że trochę mu wstyd, że może czegoś dobrze nie wiedzieć o swoim kraju, że nie jest wszystkiego pewny. Często przewodnicy turystyczni wiedzą lepiej niż on.

Ależ nie ma problemu! Ileż to nam zdarza się czegoś nie wiedzieć o Polsce, naszej historii, architekturze, religii. To normalne i nie wstydźmy się tego. Nie jesteśmy alfą-omegą.


Panorama Casablanki. Widok z minaretu

W meczecie nie może też zabraknąć łaźni, w których muzułmanie obmywają się przed modlitwą. Również ją zobaczyliśmy. Toalety zlewy, wiaderka do oblewania się wodą jak w hammamie. Tam już nie było czysto i estetycznie. Powiem, że nawet śmierdziało. Nie chciałam już wchodzić do środka. Wystarczyło mi tylko patrzeć zza progu a potem szybko uciekać na świeże powietrze.

I tak oto przebiegło zwiedzanie meczetu. Cieszę się, że się udało.

Zwiedzanie meczetu w Casablance

Jednak z powodu tego wpisu mam banalne rozterki blogowe. Staram się z tym walczyć lecz często same przychodzą. Tak, odzywa się syndrom "co pomyślą inni". Mimo, że hejterstwo przez 2 lata blogowania jeszcze tu nie dotarło (Porażka?!) to już wyobrażam sobie za dużo. Przyznam, że trochę mnie to ogranicza. 

Ktoś np. sobie pomyśli: "Pewnie tam weszła, bo przechodzi na islam" albo "Oni się wysadzają, strzelają do ludzi, taranują ich ciężarówką a w ich krajach jest niestabilnie i wciąż wywołują zamachy stanu. A to wszystko przez islamistyczną propagandę, bo takie meczety teraz masowo budują w Europie i zawsze będzie ktoś kto je finansuje. Więc jak ona może zwyczajnie taki meczet zwiedzać i jeszcze normalnie o nim pisać?" 

Nawet moja mama rzuciła pół żartem, pół serio, gdy zdawałam jej relację z Maroka: "Jak już byłaś w meczecie, to teraz dla równowagi powinnaś iść do kościoła." :D

Mogę tłumaczyć, że Marokańczycy których znam, mimo że są z tym meczetem powiązani to jednak religia nie przesłania im świata. Gdzie tu fanatyzm? Czy ona ma z nim coś wspólnego?

Że wśród ludzi różnych wyznań i kultur są zarówno ci pokojowi jak i wariaci, co zasługują na potępienie. ("Proszę Was, tylko nie mówcie, że istnieją ci pokojowi!" - taki tekst też raz słyszałam) Tak jest, ale trzeba być gotową na ta, że hejter i tak nie zrozumie. Bo dla niego ważna jest jego własna opinia. A ja jestem naiwną babą, która zaprzedała swoją tożsamość. Tylko dlatego, że dostałam zaproszenie by sobie pozwiedzać coś innego.

Tymczasem bloguję po to, by pokazać ciekawe miejsca które odwiedziłam. Im bardziej nietypowe, trudniej dostępne i kontrowersyjne tym lepiej. 

Dorkita

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Disqus - Kuskus, czyli Zapraszam na Feedback ;)