Ten Abraham to chyba, za przeproszeniem miał coś z głową. Który rodzic jest w stanie zabić swoje dziecko, nawet dla wielkiego autorytetu? On brał to całkiem na serio, gdyż skąd mógł wiedzieć, że jest wystawiany na próbę. Religia uspokaja wiernych, że wszystko dobrze się skończyło. Anioł Pański widząc jak facet jest bogobojny powstrzymał go w ostatniej chwili. Izaak (dla chrześcijan) / Ismael (dla muzułmanów) uszedł z życiem a Abraham został obdarzony potomstwem licznym jak gwiazdy na niebie. Bóg nie wymaga ofiar w ludziach ale innego stworzenia już nie udało się uratować. Abraham spostrzegł barana uwikłanego w zaroślach, wziął go, zabił i złożył w ofierze całopalnej zamiast swojego syna. I odtąd muzułmanie traktują to wydarzenie całkiem serio. Ku własnemu zadowoleniu, że mogą świętować „barana” i ku niechęci obrońców zwierząt.
Sama nie pałam entuzjazmem do tej tradycji składania ofiar. To nie moja kultura i religia. Jedynie przyglądałam się z boku. Ogólnie jem mało mięsa i zastanawiam się by przejść na wegetarianizm ze świadomości aby w tym wszystkim nie uczestniczyć. Jednak mój pierwszy Eid el Kebir jaki widziałam w Maroku w Casablance mam dobrze zdokumentowany, bo to było coś nowego. Dziwię się, że to wytrzymałam i patrzyłam. Zrobiłam dużo zdjęć, z których nie wszystkie pokażę gdyż są zbyt drastyczne. Nagrałam parę filmików. Także taki, na którym gospodarz domu dokonuje decydującego cięcia na zwierzęciu. W tle słychać mój komentarz „O rany! Zaczyna się rzeźnia!” a potem kamera aż skacze bo mnie normalnie odrzuciło.