czwartek, 30 kwietnia 2015

Dzieci kontra zakochane pary - buziaki i przytulanie

W tytule bynajmniej nie chodzi o rywalizację jednych z drugimi. Chodzi o stosunek w Maroku do dzieci i do zakochanych par. Czym jest prawo do okazywania sobie miłości, wzajemnego przytulania się ludzi, którzy są sobie bliscy, których łączy ich głęboka więź, mają do siebie zaufanie i chcą się tym podzielić z innymi? To jest piękne i zdrowe, więc każdemu powinno się jednakowo należeć. Czyżby na pewno? Witamy w świecie marokańskich absurdów. Zaczniemy różowo, słodko, niewinnie a skończymy diabelsko nieprzyzwoicie, wyciagając największe tabu Marokańczyków.

Dzieci kontra zakochane pary - buziaki i przytulanie

Większość z nas bardzo kocha dzieci. W krajach arabskich, także w Maroku ich rola jest wyjątkowa a miłość do nich ogromna. Dziecko jest inwestycją w przyszłość dla rodziców na starość, dlatego każdy pragnie powiększyć rodzinę jak najszybciej.  Kiedy już je ma jest ono wielkim powodem do dumy. Kilkuletnie dziecko jest śliczne, wesołe, uśmiechnięte, urocze i niewinne. I własnie za te cechy obsypywane jest całą masą czułości, uścisków i pocałunków. Nie tylko przez rodziców, starsze rodzeństwo, dziadków, wujków, ciocie, znajomych a nawet przypadkowych ludzi ulegających urokowi tego dziecka.


Ukochaj bobasa

Ci dorośli będą dzieciaka ubóstwiać. Całować w rumiane policzki, przykładać jego policzek do swojego policzka, mocno całować gdzie tylko się da, brać w ramiona, kołysać się z nim, tańczyć, tulić, tulić i tulić. Będą bawić się z nimi, kupować najlepsze zabawki, ubierać w najfajniejsze ciuszki, spełniać ich zachcianki i pozwalać na wszystko. No bo maluchy muszą mieć słodkie dzieciństwo. Na profilach fejsbukowych Marokańczyków częściej będą pojawiać się fotki roześmianych brzdąców niż właścicieli profilów.

Miłość do dziecka jest czysta i niewinna jak same dziecko. Okazywana jest ze wszystkimi oznakami okazywania miłości. Płynie ona jak rzeka przez całe Maroko i rozlewa się po nim niczym ocean. Jeśli dorośli zaufają komuś innemu to pozwolą na to, aby też ich dzieci obdarzył taką miłością.

Kiedy jest się w Maroku na jakimś przyjęciu bliższej i dalszej rodziny to tak się tą zbiorową miłość do dzieci czuje, że aż rozsadza. W takich okolicznościach jakaś kobieta, która wogóle mnie nie znała dała mi do potrzymania i karmienia swoje kilkutygodniowe maleństwo. Mogłam je swobodnie przytulać, całować, zachwycać się tym jak słodko ssie z butelki. Co tylko chciałam. Byłam do tego zachęcana przez siedzące dookoła osoby, którym na ten widok z sentymentu, aż iskry w oczach buchały.

Ta dumnie okazywana miłość nie kończy się na latach dzieciństwa. Kiedy dzieci są dorosłe z taką samą czułością tulą się do swoich rodziców, dziadków, wujków, cioć, nawet teściowych. By okazać im szacunek, za trud wychowania. To wszystko jest cudowne i tak rzeczywiście powinno być w zdrowych relacjach rodzinnych.

Jednak w Maroku jest jedna grupa relacji dwojga ludzi, których społeczeństwo tego pozbawia. Zwłaszcza gdy chodzi o publiczną deklarację miłości. Nie daje im się ją delektować tak jak w relacjach dziecko - rodzic, wnuk - dziadek, siostra - brat, siostrzeniec - ciocia, przyjaciel - przyjaciel.

To... zakochane pary.

Nie chodzi mi jednak o zauroczonych nastolatków, którzy dopiero co się poznają, co wcale nie musi się skończyć poważnym związkiem. Do nich to Maroko ma tolerancji zero, więc pary te ze swymi „deklaracjami miłosnymi” muszą się ukrywać.

Mam na myśli pary, u których miłość jest w miarę dojrzała. Które są sobie bliskie, są pewne, że chcą z sobą spędzić resztę życia lub już są małżeństwami. Wprawdzie jest odczuwalne, że pary małżeńskie mają trochę więcej swobody w okazywaniu sobie uczuć niż narzeczeni. Ale kiedy inni na nich patrzą to nadal nie mogą się przytulać i całować na takim poziomie bliskości jak się to robi z dziećmi.

To dlatego, że według społeczeństwa arabskiego wszystkie niewinne „gierki” damsko - męskie, nieważne czy wynikają z zauroczenia, popędu czy ze szczerej miłości prędzej czy pózniej doprowadzą do zblizenia. Pocałunek w usta równa się prawie to samo co seks na oczach innych.

Marokańczyków stosunek do seksu 

Jest taki, że kochają go i nienawidzą. Jednocześnie ich pociąga i tak samo obrzydza gdy wyobrażają go sobie u innych. Jest tematem tabu. Oczywiście w domach nie rozmawia się o nim z dziećmi. Dowiedzą się one od kolegów oglądających po kryjomu zachodnią telewizję i porno w sieci.

Widząc całującą i obejmującą się parę Marokańczycy wyobrażają sobie, że ona współżyje. Ci konserwatywni czują do tego wstręt. Wyobrażając sobie seks to tak jakby para uprawiala go publicznie. Kochające i szanujące się pary, które z racji zaręczyn czy bycia małżeństwem, też są dla siebie RODZINĄ próbuje się skojarzyć z prostytucją i wyuzdaniem. Za to, że chcą się przytulić tak jak się przytula dzieci. I wcale nie zamierzają uprawiać publicznie seksu.

Wiele Marokańczyków i Marokanek właśnie z powodu tak surowych ocen społeczeństwa unika bliskich kontaktów ze swoją partnerką / partnerem na oczach innych. Małżeństwa są w okazywaniu sobie miłości bardzo ostrożne. Ważniejsza jest reputacja i dotyczy ona TYLKO par. Inne rodzinne relacje to hulaj dusza i free hugs!

Całus z wigorem dla każdego. Nie dla par!

Jednym z przykładów jest witanie się. Przyjęło się, że mąż i żona lub chłopak i dziewczyna dają sobie buziaka w usta. W Maroku być może robią tak tylko gdy są sam na sam. Kiedy inni patrzą to poprzestają na cmoknięciach w policzek. I jest to cmoknięcie ledwo, ledwo. Jakoś mało w tym wigoru. Całując na powitanie dzieci, rodziców, dziadki, ciotki, kolegów to jest megacmok. Marokańczycy dosłownie wsysają się ustami w ich policzek, śliniąc się i wydając przy tym głośne dźwięki. A cmoknięcie to zazwyczaj kończy się czymś więcej - kolejnymi cmokami i rzuceniem się sobie w ramiona. A ci co patrzą są tym zachwyceni. A zakochane pary nawet namiastki tego zrobić tak nie mogą. Kiedy rodzina jest konserwatywna, to nawet skromnego cmokniecia w policzek nie ma. Jest tylko: salam aleikum, çava, bien...

W Maroku w konserwatywnych i mocno praktykujących islam rodzinach na oczach innych ogromnie czule tuli i całuje się dzieci, rodziców, dziadków, rodzeństwo. Przepraszam, a męża i żonę też?

Na spotkaniach w większych grupach pełnych okazywania słodkiej i radosnej miłości do dzieci, ich rodzice, będący małżeństwem trzymają do siebie dystans. Owszem, rozmawiają ze sobą ale się nie obejmują tak jak oni sami czy ktos inny obejmie ich dziecko. Na weselach para młoda przynajmniej siedzi obok siebie i trzyma się za ręce. Pozycje siedzenia ma nawet ustaloną w protokole wesela. Ale o nawet skromnym buziaku w ustach nie ma mowy. Jest jedynie pocałunek w czoło. Fakt, jest on symbolem szacunku, bardzo bajkowo i romantycznie wygląda. Ale po ślubie i tak PUBLICZNIE więcej tych pocałunków dostanie dziecko, matka, ojciec, babcia, dziadek, siostra, brat, teściowa niż żona czy mąż.

Za to konserwatywne rodziny organizują spotkania i wesela oddzielnie dla kobiet i mężczyzn, żeby żadna gierka miłosna nie mogła się pojawiać wśród gości, gorszyć innych i psuć jednopłciowej zabawy.

Trzymanie się za ręce na ulicach jeszcze jako tako przejdzie. Choć częściej robią to ze sobą siostry, bracia, dwie koleżanki, dwóch kolegów niż zakochane pary i małżeństwa. Ale całowanie się? Najgorsze co może być, najgorsze co wkurza innych a zwłaszcza... policję.

Za pocałunek – mandat lub za kratki!

Za całowanie się na ulicy można zostać zatrzymanym i ukaranym. Jak? Może tylko upomnieniem, może mandatem a w najgorszym wypadku - aresztem. Jaka jest kara to zależy głównie od tego kim są dla siebie całujący.

Zawsze pierwsze podejrzenie to takie, czy kobieta nie jest prostytutką. Bo „porządni” ludzie zazwyczaj całowania unikają. Tak, w Maroku istnieje prostyucja "w podziemiach", głównie w Casablance.

Jeśli całujący są nieletni, a nawet dorośli, narzeczeni bez ślubu to jakaś kara też może spotkać. Zawiadomieni mogą zostać ich rodzice a wtedy hańba! To absurdalne jak rodzice mają pretensje do córki, która jeszcze niedawno była małą uroczą, słodką dziewczynką tuloną i całowaną przez wszystkich. A teraz zgroza, co sobie inni o niej pomyślą.

Jeśli całująca się para to małżeństwo, to też im się dostanie. Mogą zostać oskarżeni o... zakłócanie spokoju. Ale trudno przewidzieć co może ich spotkać. Mało które marokańskie małżeństwo ma odwagę ryzykować, pocałować się publicznie i sprawdzić co się stanie.



Nie możemy dawać sobie buzi i to jest nasza duma

Marokańscy małżonkowie, mimo restrykcji na nich nałożonych, akceptują te zakazy. Albo im się wydaje że są ok, bo ich tego nauczono. Są przeciwni publicznym pocałunkom i uściskom damsko-męskim i też interweniowaliby gdyby coś takiego miało miejsce na ich oczach.

Kiedyś takie jedno małżeństwo pokazało mi wideo ze swojego wesela. Marokanka co była panną młodą nagle ni z gruchy ni z puetruchy mówi do mnie z wielką dumą, podniesioną głową i uśmiechem: "Tam nie ma buzi, buzi" - tak jakby to było najważniejsze oraz uważaj Europejko, jesteś u nas i się nie wychylaj. Pewnie sama by chciała, tak jak ja u siebie, ale nie może bo boi się reakcji innych.

Spytałam się innej Marokanki, którą uważałam, za otwartą i tolerancyjną, która często podróżowała po Europie. Jest wdową i ma dzieci. Co myśli o pocałunku w usta? Liczyłam na nią, że będzie wyjątkiem, bardziej otwarta, bo dobrze znam ją i w wielu sprawach taka jest.

Ona odpowiada, że... jest na NIE dla pocałunków i publiczne całowanie się kobiet i mężczyzn jest wg niej bardzo złe. Myślałam, że się przesłyszałam, lecz ona to potwierdziła. Nie wiem, kto był bardziej zniesmaczony, ona czy ja. Wyjątku od reguły jednak nie było.

Podobnie jest w telewizji marokańskiej, która ostrożnie dobiera swój program. Puszczają w niej parę zagranicznych seriali i filmów, które leciały też w Polsce, w których widziałam sceny całuśno-łóżkowe. Domyślam się, że marokańska TV musiała je powycinać zamiast np. oznaczać, że filmy są tylko dla dorosłych. Z relacji społecznych w Maroku wynika, że puki maja te sceny to nie są dla nikogo.

Tak więc Marokańczykom przeszkadzają pocałunki par bo błędnie kojarzą im się z publicznym seksem i prostytucją. My im to zarzucamy.

Polska odwrotność 

Z kolei oni twierdzą, że w Polsce zakochanym parom pozwalamy na wszytko (zgadza się!) ale za mało czułości dajemy dzieciom i jesteśmy do nich zbyt zapobiegliwi. Że u nas obca osoba boi się przytulić nie swoje dziecko bo błędnie uznają to za... pedofilię.

Marokańczycy są wprawdzie wielkimi wrogami pedofilii, walczą z nią, pedofile są bardzo surowo karani, ale twierdzą że my Polacy z tym przesadzamy (akurat, tak jak oni z zakochanymi parami!).

Przyznam, że trochę w tym prawdy jest. Przykład z mojego życia. Kiedyś działałam w fundacji, w ramach której wspomagaliśmy świetlice środowiskowe, gdzie pomagaliśmy dzieciom w lekcjach i organizowaliśmy zabawy edukacyjne. Pewnego dnia gdy po skończonych zajęciach opuszczaliśmy budynek świetlicy, grupa kilkuletnich dziewczynek pobiegła za moim kolegą. Zatrzymały go i rzuciły się mu na szyję. Zaczęły go przytulać, dziękować mu i wołać: "My pana kochamy!". Wszystko działo się na oczach rodziców, co akurat przyjechali odebrać swoje pociechy. Dlatego właśnie kolega został wezwany na dywanik do dyrektorki świetlicy. Wytłumaczyła mu, by następnym razem uważał z tymi gestami, nie ulegał dzieciakom. Bo rodzice mogą stracić zaufanie do świetlicy.

Myślę, że w Maroku gdyby to facet miałby przytulać małe dziewczynki to byłoby to kontrolowane. Choć nie tak jak w Polsce.

Każdy kontakt kobiety i mężczyzny nie spokrewnionych ze (biologicznie mogących odbyć stosunek), budzi podejrzenie a zbyt bliski bywa wręcz zakazany.

Za to Marokanki mogą do woli przytulać i całować małych chłopców. Robią to chętnie, bo mają przyzwolenie. Co ciekawe słyszałam historię, że właśnie w tym układzie doszło do aktu pedofilii – chłopczyk wykorzystany przez swoją nianię. Tyle, że się wtedy nikomu nie przyznał, nie powiedział rodzicom. Bo konserwatywnym społeczeństwie o tych sprawach mówić nie wypada nawet jak się jest ofiarą.

Szukając przyczyn niechęci do czułości damsko-męskich to jestem w stanie choć trochę zrozumieć gdy idzie ona w stronę tych bez ślubu. Wiadomo, zawsze chodzi o... dzieci i ich dobro. Para taka ma większe ryzyko rozstania niż małżeństwo. A jeśli pocałunki doprowadzą do seksu to z tego może wyjść nieślubne dziecko. A takie i ono niestety będzie miało mniejszy szacunek niż te ślubne. Oni chcą po prostu zapewnić aby wszystkie dzieci rodziły się w małżeństwach, miały mamę i tatę.

Patologie, bo o tym się w domu nie mówi

Jednak brak umiaru w skrajnym popuszczaniu i skrajnej kontroli w Maroku jest masą patologii, które ci rozsądniejsi zaczynają dostrzegać.

Brak przyzwolenia nie tylko na nieślubny seks a nawet na niewinne pocałunki prowadzi do tego, że te tematy są wstydliwe. Nie rozmawia się o nich w domach. Rodzice - dzieciom ani słowa, dzieci - rodzicom tak samo nic nie powiedzą. Znam przypadek gdy dorosły syn ogląda wraz z mamą TV i nagle jest jakaś scena miłosna, to on od razu zmienia kanał. On jako dziecko był aseksualny (nie powiązany z tematem seksu bo był niewinnym dzieckiem), tak samo aseksualna jest jego matka (a on wyrósł z kapusty!).

Ale to co niedostępne bardziej pociąga i to bardzo niezdrowo. Zwłaszcza młodych chłopców, co jako dorośli mężczyźni będą... tacy sami.

Pozbawieni edukacji seksualnej w domach, zaczną oglądać zachodnie porno, które nie ma nic wspólnego z miłością. Dopiero po ślubie mogą poznać prawdziwy, zdrowy seks i całowanie przyzwolone przez społeczeństwo (tylko za drzwiami sypialni). Przed ślubem będą chodzić do prostytutek. Jak będa mieli stosunek to raczej nie z „porządna Marokanką”, przeważnie uwodzą w tym celu UWAGA!... Europejki.

Jaki będzie ich obraz seksu i pocałunków?

Właśnie, będzie czymś grzesznym, obrzydliwym, nieromantycznym, ryzykownym, czego nie życzyliby żadnej innej marokańskiej kobiecie. Tu jest hipokryzja, bo sami to robią i tak chronią przed tym inne kobiety, że je ograniczają.

Będą jednocześnie gwizdać na babki na ulicach, które oczywiście będą musiały założyć hijab. Mając zaburzony obraz seksu w każdej całującej się i przytulającej parze faceci będą mieli obraz siebie śliniącego się na zachodnie porno i bzykającego z prostytutką. Będą chcieć chronić innych przed tym czego sami doświadczyli. Kto wie? Marokański policjant zatrzymujący całującą się parę może mieć dokładnie taką przeszłość.

A co z dziewczynami. Jakie ponoszą konsekwencje jak coś się wymknie spod kontroli. Szkoda gadać. Choćby to co ma miejsce wielu krajach arabskich o bardziej surowych zasadach (na szczęście nie w Maroku). Któż z nas nie składał podpisu pod petycją Amnesty International w słusznej sprawie by z ofiary nie robić winnej?

Tacy rodzice, którzy sami przeciw swoim córkom występują powinni przypomnieć sobie jak ich ukochana córeczka była małą dziewczynką, którą oni i cała ulica nosili na rękach tulili i całowali dlatego, że jest dzieckiem.

A może po prostu nie chcą zapomnieć o słodkim dzieciństwie, o tym że dziecko już jest dorosłe, czyli nie jest niewinne. Ma niezależnie od swojej płci prawo do szukania sobie drugiej połówki, ma prawo do błędów i decydowania o sobie. W społeczeństwach, w których to jednak rodzice decydują, młoda para złapana na całowaniu, obejmowaniu, seksie czasami jest zmuszana do zawarcia małżeństwa. Dla dobra dziecka co się może urodzić. Ale w pierwszej kolejności – dla uniknięcia wstydu.

Może też tak być ze osoba z którą się całuje jest nieodpowiednia, nie warta związku, oszukuje. W takiej sytuacji wystarczy jedynie zwrócenie uwagi i szczera rozmowa. Ale robienie z tego zgrozy i skandalu to już przesada. 

Pozwólcie się nam przytulać tak jak przytula się dzieci

A największy, według mojej opinii absurd to kiedy para jest małżeństwem. Dobra, pocałuje się, obejmie ale publicznyego seksu na pewno nie będzie uprawiać. Więc skąd te obawy? Po co wogóle sobie wyobrażać ich prawdopodobny seks i jaki jest by poczuć zgorszenie i napompować swoje ego dumą „przyzwoitości” co wypada a co nie? To ich sprawa, a czyjaś wyobraźnia to zazwyczaj krzywe zwierciadło.

Jakiś czas temu w Maroku miały miejsce drobne protesty po kilku przypadkach zatrzymania przez policję całującej się pary

Innym razem jakiś Marokańczyk wrzucił na swój profil FB zdjęcie na którym całuje się ze swoją dziewczyną. Ktoś się zgorszył i doniósł... popełnienie przestępstwa. Policja zlokalizowała tożsamość i ich aresztowała. W odpowiedzi na to kilka par w ramach protestu wyszła na plac miejski i wszyscy zaczęli się całować.

Źródło: http://www.france24.com/en/20131013-morocco-protest-stage-kiss-in-support-arrested-teens-picture-facebook-kissing-islam



Więc jednak coś się dzieje. Marokańczycy przerywają milczenie. W społeczeństwie opartym na wstydzie i opinii innych, gdzie na przeszkodzie stoi nawet rodzina będzie bardzo trudno. W protescie z całowaniem 2.000 osób zadeklarowało, że weźmie udział. Przyszło niewiele. Aczkolwiek trzymam kciuki. Oswajać trzeba stopniowo po mału, by ludzie się przekonali, że pocalunki to nic złego oraz to jakie osoby są podstawą rodziny.

Rozumiem że, Marokańczycy mają takie zwyczaje. Wynikają one z religii. Dobrze o tym wiedzieć, przygotować się zanim się pojedzie do Maroka i ich pozna. Ale dlaczego uznaję to za absurd?

Dzieci biorą się z zakochanych par. Tutaj nie ma pytania typu jajko czy kura? Zakochana para jest pierwsza, dopiero potem małżeństwo i bobas. To zawsze będzie się zaczynać od zwyklego pocałunku w usta, zarówno w małżeństwie gdzie młodzi się sami dobiorą jak i wybranym przez rodzinę.

Tak bardzo szanowani w Maroku matka i ojciec też się całowali, całować będą się ich dzieci i wnuki. Wiem, dla konserwatywnych, religijnych Marokańczyków to brzmi obleśnie i nie do przyjęcia, ale jest to prawdą.

Doceń więc to z czego sam się wziąłeś, nie uciekaj przed tym i nie myśl o tym źle. Pokaż dzieciom jaka jest miłość, zanim same ją odkryją. Zanim jej zniekształcony obraz przekażą mu media i przede wszystkim społeczeństwo, które nastepnie narzuci wstydliwe, bzdurne nakazy i zakazy. 

Tym samym dajmy prawo do okazywania sobie miłości każdemu członkowi rodziny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Disqus - Kuskus, czyli Zapraszam na Feedback ;)