Czytasz, patrzysz a czy
gotujesz? Bardzo lubię wykonywać potrawy z innych blogów kulinarnych, niekiedy dodając coś od siebie. Przepis na naleśnik Scalion Pancake pochodzi z bloga
Natalii mieszkającej na Tajwanie. Zrobiłam, spróbowałam i dałam spróbować innym. Wnioski: taki pyszny i sycący, że aż łzy lecą. Mimo, że pochodzi z innego kraju, z innej kultury i ma
inny smak to mój mąż stwierdził, że ma on coś wspólnego z... marokańskim naleśnikiem Msemenem. Zapraszam Cię do obu przepisów, do ich fuzji oraz do blogowej zabawy #CzytaszPatrzyszGotujesz .
Zgodnie z jej celem postanowiłam zrobić coś specjalnego. Wykonać Scalion Pankake ale z modyfikacjami i
podzielić się wrażeniami. Tak jak Natalia do wyrobu ciasta użyłam mąki i wody ale dodałam też semolinę, będącą składnikiem msemenu. Natalia jako nadzienie wybrała szczypiorek. Ja dorzuciłam świeży szpinak i serek feta. Wyszło mi sześć naleśników.
Składniki
- 400g mąki
- 250g semoliny
- Miseczka zimnej wody
- Miseczka zagotowanej wody
- Oliwa
- Sczypiorek
- Świeże liście szpinaku
- Serek feta
- Sól
- 3 jajka
W misce wymieszałam ze sobą mąkę i semolinę dodając na przemian wodę zimną i wodę ciepłą mniej więcej tak jak to zrobiła Natalia. Ugniotłam ciasto do jednolitej masy, ulepiłam z niego kulę. Miskę z ciastem przykryłam wilgotnym ręczniczkiem i odstawiłam na 20 minut.
W międzyczasie przygotowałam nadzienie. Musiałam posiekać drobno szczypiorek, liście szpinaku i fetę.
Zazwyczaj nie lubię siekania tego typu składników. Przez to, że po umyciu są wilgotne oraz muszą być bardzo drobne strasznie kleją się do noża, a potem do rąk kiedy chcesz je strzepnąć. Do czasu aż przywieźliśmy z Maroka specjalny i nietypowy nóż - bujawkę.
Wygięty jest w łuk, na którego końcach są drewniane dwa uchwyty. Łapiesz go dwoma rękami i kroisz nim warzywa bujając na wszystkie strony. Krojenie jest szybsze, bardziej precyzyjne. Klejenie do metalu mniejsze niż przy klasycznym nożu. Klejenie do rąk podczas krojenia zero. Okazał się niezwykle praktyczny i można nim siekać prawie wszystko.
Pokrojone składniki odłożyłam na jeden talerz.
Dalej z ciastem postępowałam tak jak Natalia. Gniotłam je rękoma w wałek, składałam na pół, potem znowy ugniatałam na stolnicy posypanej mąką. Zauważyłam, że dzięki semolinie w składzie mniej kleiło się do podłoża.
Ulepiam z ciasta rulonik i podzieliłam na sześć części. Z każdej z nich miał powstać jeden naleśnik.
Wzięłam każdą z części osobno i rozwałkowałam na krążek. Można użyć wałka. Ja rozgniotłam ją rękoma tak jak ciasto na msemen.
Nalałam trochę oliwy do miseczki. Nabrałam ją na łyżeczkę, nakropiłam na środek okręgu i rozprowadziłam po nim równomiernie.
Wzięłam trochę nadzienia i nałożyłam na „naoliwiony” okrąg z ciasta. Posypałam solą.
Zwinęłam ciasto w rulon, a rulon w ślimaka. Rozpłaszczyłam rękoma na grubość ok 5mm.
Powtórzyłam ten proces z każdym z sześciu kawałków ciasta.
Rozgrzałam oliwę na patelni i wbiłam w nią jajko, gdyż tak jedzą na Tajwanie, tak polecała Natalia. Naleśnik wraz z nim rzeczywiście jest pyszny. Kiedy było ono jeszcze płynne szybko wrzuciłam w nie pierwszy naleśnik.
Według moich doświadczeń do naleśnika zrobionego z samej mąki jajko pięknie się przykleja. Natomiast z naleśnikiem, w którego skład wchodzi mąka i semolina już się tak nie zlepią.
Dlatego w tym przypadku zrezygnowałam z jajek. Można go przecież jeść zarówno z jajkiem jak i bez.
Podczas smażenia
naleśnik przekładałam raz na jedną raz
na drugą stronę aby lekko zbrązowiał. Wyszedł bardzo pyszny i polecam jeść go na ciepło.
Smacznego!!!
Dzięki Natalia za zgodę na interpretację Twojego wyśmienitego przepisu ;)
#CzytaszPatrzyszGotujesz
Zazwyczaj nie lubię siekania tego typu składników. Przez to, że po umyciu są wilgotne oraz muszą być bardzo drobne strasznie kleją się do noża, a potem do rąk kiedy chcesz je strzepnąć. Do czasu aż przywieźliśmy z Maroka specjalny i nietypowy nóż - bujawkę.
Pokrojone składniki odłożyłam na jeden talerz.
Dalej z ciastem postępowałam tak jak Natalia. Gniotłam je rękoma w wałek, składałam na pół, potem znowy ugniatałam na stolnicy posypanej mąką. Zauważyłam, że dzięki semolinie w składzie mniej kleiło się do podłoża.
Nalałam trochę oliwy do miseczki. Nabrałam ją na łyżeczkę, nakropiłam na środek okręgu i rozprowadziłam po nim równomiernie.
Według moich doświadczeń do naleśnika zrobionego z samej mąki jajko pięknie się przykleja. Natomiast z naleśnikiem, w którego skład wchodzi mąka i semolina już się tak nie zlepią.
Smacznego!!!
Dzięki Natalia za zgodę na interpretację Twojego wyśmienitego przepisu ;)
#CzytaszPatrzyszGotujesz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Disqus - Kuskus, czyli Zapraszam na Feedback ;)