wtorek, 30 grudnia 2014

Kobieta w Maroku #2 - Zasłanianie się

Wciąż liczymy na to, że kobiety w Maroku się kiedyś wyzwolą. Obserwujemy wiele przykładów niosących na to nadzieje, więc na pewno niebawem tak będzie. Poznajemy Marokanki, które nie noszą na codzień hijabu, czyli chusty, bo wystarczy im on tylko do modlitwy. Przecież księżniczka Lalla Salma jest wzorem emancypacji. Choumicha z programów kulinarnych oraz inne prezenterki w marokańskiej telewizji też występują bez zasłony, modnie się ubierają i robią wrażenie kobiet niezależnych. Młode Marokanki na studiach szaleją z modą, czeszą się i malują by wyglądać praktycznie jak Europejki. Taką kobietę pokazują też reklamy.


Ale moment! Przecież to ani media, ani celebryci, ani mniejszość czy pewne krótkotrwałe okresy życia nie decydują o całokształcie. Więc jeśli wierzysz, że Marokanki zrzucają hijaby by ubierać sie po europejsku to... zapomnij o tym. 

Pisanie tego bloga planowałam od dawna i wiedziałam, że będę mieć w nim cykl pt. „Kobieta w Maroku”. Początkowo zakładałam, że będę przedstawiać w nim tylko te Marokanki, które swych ozdób nie zasłaniają by odejść od stereotypu Arabki. Ale co to da?

Przecież najbliższe prawdy jest to co reprezentuje sobą więszość i tzw. zwykli ludzie. Jeśli będziesz w jakimkolwiek marokańskim mieście i rozejrzysz się po ulicach, to zobaczysz, że 80-90% kobiet ubiera się właśnie tak:


Więc na pytanie czy Marokanki się zasłaniają odpowiem: zdecydowanie tak! A dlaczego? To, że Koran tak nakazuje to raczej przykrywka. Prawdziwą przyczyną jest kompletny brak opanowania się u facetów i myślenie społeczeństwa, że jakikolwiek kontakt damsko-męski prowadzi tylko do jednego. Temat ten rozwinę innym razem.

Muzułmanki tłumaczą, że zasłaniają się dlatego bo chcą skupienia uwagi na ich wnętrzu, na osobowości a nie na wyglądzie. Nazywają to... ochronąUkrywają to co w nich najbardziej kobiece przed spojrzeniami facetów, którzy nie są z nimi genetycznie spokrewnieni. 

Chronić włosy i... pośladki

Marokanki najczęściej noszą hijaby by zakryć włosy i piersi. Na szczęście nie wyglądają jak monotonne „stada zakonnic”, które widzimy w niektórych krajach bliskiego wschodu, choć na co niektóre też można spotkać w Maroku. Ich stroje są bardzo kolorowe. Istnieje nawet coś takigo jak hijabowa moda do której często sięgają.

Ale oprócz chusty noszą też coś co słowotwórczo nazwałam po hiszpańsku „tapaculo”. Po polsku oznacza „pupozasłaniacz”. Czym on jest? Może to być długa jilaba, tunika, płaszcz czy sukienka zakładana na spodnie. Coś luźnego, o kilka rozmiarów za dużego mające jeden cel – zasłonić pupę, bo to ona najbardziej przyciąga męskie spojrzenia. Nie ważne jakich rozmiarów dana kobieta ma posladki i czy są zgrabne czy nie. Zawsze musi je ukryć. Mam wrażenie, że pupozasłaniacz wydaje się ważniejszy od chustki. Bardzo religijne muzułmanki krytykuja kobiety które noszą chustkę i obcisłe dzinsy. Uważają je za... zbyt wyzywające. 

Jeśli dla kogoś pokazanie trochę ciała lub ubieranie po europejsku oznacza postęp i wyzwolenie kobiet to w Maroku (i ponoć w sąsiednich krajach arabskich) raczej ma miejsce regres. Coraz więcej pań decyduje się na hijab. Nosi go więcej muzułmanek niż 30 lat temu. 

Ale spójrzmy na to z innej strony. Kiedy jeszcze bliżej przyjrzymy się Marokankom to okazuje się, że zasłanianie wcale nie musi iść w parze z uległością, bezosobowością, brakiem praw i siedzeniem w domu. To tylko styl życia na jaki same się decydują. Choć trzeba przyznać, że w znacznym stopniu wpoiło im to społeczeństwo.

Bizneswoman w burkini 

Poznałam Marokanki, które mimo, że nosiły hijab były kobietami silnymi i niezależnymi. Miały bardzo dobrą pracę i robiły kariery o których sprekaryzowana młodzież europejska może tylko pomarzyć.

Jedna z nich to wykształcona kobieta po 40-stce. Oprócz swoich trzech rodzimych języków (derija, francuski i arabski) zna biegle angielski i hiszpański. Do tej pory prowadzi wraz z mężem firmę rodzinna, która dobrze prosperuje i w której zatrudniają dużo osób. Sama zajmuje w niej wysokie stanowisko. 

Miałam okazję widzieć zdjęcia z jej młodości. Jako 20-30-latka nie nosiła hijabu a teraz go nosi. Wygląda na to, że przyzwyczają swoje dorosłe córki do skromności. Kiedyś w akwaparku paradowała w... burkini. Czyli stroju kąpielowym dla muzułmanek. Wygląda on  podobnie jak kombinezon nurka przynajmniej jego pierwsza część. Ta druga to zakładana na część pierwszą sukienka i jest to „pupozasłaniacz” oczywiście. Całość odsłania tylko twarz dłonie i stopy. Mimo wysokiej ceny burkini jest ponoć najlepiej sprzedającym się strojem w krajach arabskich. Dodam, że efekt był odwrotny – zamiast odciągać uwagę to skupiała na sobie spojrzenia, bo to był basen gdzie cała reszta paradowała w bikini. 

Swoje córki poubierała bardzo dziwnie. Z pozoru to nie zwracało uwagi ale ja od razu wypatrzyłam o co chodzi i do czego to zmierza. Czy ktoś wogóle nosi na plaży jednoczęściowy kostium razem z męskimi bermudami? 

Ubiór jest tylko ubiorem

Wiejskie kobiety produkujące olej arganowy czy inne tradycyjne wyroby praktycznie zawsze noszą chusty. Wcale nie muszą być piękne i młode by mieć coś do ukrycia. Mimo to wychodzą z domów, podróżują, pracują, handlują, negocjują i zarabiają pieniądze. Nie siedzą zamknięte w czterech ścianach. Wychodzą między ludzi, chodzą po ulicach same i normalnie rozmawiają z mężczyznami na targach. 

Są takie Marokanki które obecnie nie noszą hijabu. Ale ponad 50% z nich wcześniej czy później go założy. 
I nie ważne czy będzie to chodząca po europejskich dyskotekach studenkta, czy bizneswoman, czy staruszka. Choć najczęściej decydują się na to te panie które zostały mamami. Powodem decyzji o zasłanianiu włosów i pośladków może być wyjście za mąż, dziecko, chęć powrotu do praktykowania islamu i jakieś wewnętrzne pobudki.

Już nie chcę być gwiazdą

Kolejne przykłady. Pewnie będąc na jakiejkolwiek imprezie wypatrzycie w tłumie kogoś co ma w sobie coś czym się wyróżnia. Byliśmy kiedyś na marokańskim weselu, na którym też pojawiła się taka „gwiazda wieczoru”. Młoda dziewczyna w najmodniejszym kaftanie o wyrazistym kolorze i z odlotową fryzurą. Zawsze pierwsza na parkiecie, kocimi ruchami pełnymi gracji podrygująca w rytm ichniej muzyki. Pewna siebie ekscentryczna babka. Pewnie ma masę znajomych, dobrze zarabia i jest taką „wyzwoloną Arabką”. Panie tańczące obok niej wogóle nie miały szans utkwić w pamięci. Nawet przyćmila samą pannę młodą. Na zdjęciach z tego wesela w pierwszej kolejności poznawało się ją gdyż wychodziła na nich bardzo często.

Trzy lata później też widziałam te fotografie. Tamta dziewczyna to był ktoś rodziny, połowa gości ją znała. Komentujący zdjęcia powiedzieli, że ona wkrótce wychodzi za mąż a w planach ma... założenie hijabu. Aż mi szczęka opadła, bo nie mogłam w to uwierzyć.

Kariera w stronę do hijabu

Inna znajoma Marokanka, obecnie matka trójki dzieci, po studiach dostała dobrą pracę w banku i wysoką pensję. Jednak bank to prestiżowe miejsce z klasą a nie centrum ludowo – religijnych zwyczajów. Dlatego pracownice nie mogły nosić hijabów. Reprezentując bank musiały mieć wizerunek korporacyjnych kobiet biznesu. 

Marokanka ta przez kilka lat budowała swoją karierę aż awansowała na... dyrektorkę całego oddziału. Teraz to miała dużo więcej do powiedzenia. Jej status społeczny wzrósł. Kupiła sobie super samochód, zatrudniła nianię do dzieci, finansowo pomogła rodzicom, męża nie musiała prosić o kasę. Ale co w pierwszej kolejności zrobiła to... założyła hijab.

Być może dlatego, że jej matka go nosiła. A ona chciała ją naśladować, dopiero awans na wysokie stanowisko jej na to pozwolił. I to jest właśnie to. Jaka matka takie dzieci. To ona daje przykład.


Jabłko od jabłoni = hijab od hijabu

Więc jeśli matka nosi hijab i pupozasłaniacz to bardzo duże prawdopodobieństwo, że jej córka będzie nosić to samo. A jeśli nie nosi teraz to w przyszłosci i tak to założy.

Syn, którego matka nosi hijab i pupozasłaniacz podświadomie będzie szukał sobie żony, która nosi to samo. A jeśli nie nosi teraz to w przyszłości i tak to założy. Nawet jak wcześniej miał związki z kobietami, które nie nosiły i deklarował, że woli panie bez hijabu.

Wnioski. Być może Marokanki zasłaniając się nieświadomie poddają się pewnym normom społecznym myśląc, że to ich wybór. Ale we wszystkim chodzi o to aby kobieta nieważne co na sobie nosi mogła w wielu innych kwestiach realizować się, decydować o sobie i nie być od nikogo zależna. W tym to Maroko ma zdecydowany postęp. A jeśli Marokanki muszą już nosić ten hijab to bardziej pasuje im styl modny, kolorowy i eksperymentalny, niż skromny szarobury. 


Zdjęcia z ulic Casablanki: Dorkita

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Disqus - Kuskus, czyli Zapraszam na Feedback ;)