wtorek, 25 listopada 2014

Al Malik - król Maroka z rodziną

Polka pyta się Marokańczyka po obejrzeniu kilku programów informacyjnych w telewizji 2M: “Czy gdybyś miał szczęście spotkać się osobiście z królem Maroka to też ucałowałbyś mu dłoń?” Odpowiedź: „A czy ty zrobiłabyś to samo gdybyś spotkała się z polskim papieżem?”

Applause, kurtyna!


Pisząc o Maroku trudno nie wspomnieć o królu. Maroko to monarchia konstytucyjna a głową państwa jest Mohammed VI z dynastii Alawitów (ur.1963r. w Rabacie). Władzę objął w 1999r w wieku 36 lat po śmierci ojca Hassana II. Jest władcą wszechstronnie wykształconym. Przygotowując się do swojej roli towarzyszył ojcu podczas posiedzeń rządu i podróży zagranicznych. Odbył staż w armii oraz w Komisji Europejskiej. Ukończył studia z nauk politycznych na Uniwersytecie w Rabacie. Następnie zrobił dokrtorat z prawa na tej samej uczelni a później na Uniwersytecie w Nicei. Zna arabski, francuski, angielski i hiszpański. Tego ostatniego nauczył się jako dziecko od swoich hiszpańskich nauczycielek.



Jego funkcja jest znacząca i nie ogranicza się tylko do reprezentacji kraju. Ma on kontrolę nad parlamentem. Odpowiada przed nim minister spraw zagranicznych, spraw wewnętrznych, obrony narodowej, sprawiedliwości oraz do spraw wyznaniowych. Jest też pierwszym imamem Maroka – duchownym muzułmanskim. Uważany jest za 36 potomka proroka Mahometa.




Znajduje się na 8 pozycji na liście 15 najbogatszych głów państw sporządzonej przez „Forbes”. Jego majątek szacuje się na 2,5 mld dolarów. Zawdzięcza to bogactwom naturalnym wydobywanym w Maroku, czyli złożom metali i fosforytom, na które zapotrzebowanie wciąż rośnie. Posiada swoją rezydencję w każdym większym mieście, a główna jego siedziba to pałac królewski w Rabacie.



Jak widać większość Marokańczyków ocenia go bardzo pozytywnie i ma do niego duży szacunek. Jest on zwolennikiem przemian. Wspiera rozwój i modernizację kraju. W marokańskich mediach wciąż możemy zobaczyć jak uczestniczy w otwarciu jakiejś nowej inwestycji jak fabryka, szkoła, droga, most, obiekt nowej instytucji pożytku publicznego. Dzięki niemu w Maroku rozwija się edukacja i walka z analfabetyzmem.  Dba się o branżę turystyczną i zapewnienie bezpieczeństwa turystom. Powstała też fundacja Mohammeda IV, która zjmuje się edukacją, ochroną środowiska i  kultura oraz pomocą marokańskim emigrantom mieszkającym w różnych krajach świata.

Król Maroka utrzymuje partnerskie stosunki z Unią Europejską szczególnie z Franacją i Hiszpanią. Oraz ze Stanami Zjednoczonymi co jest nietypowe wśród krajów arabskich. Wiąże się to z tym, że 200 lat temu Maroko jako pierwsze uznało niepodległość USA. Potępia działania Al-Kaidy i walczy z zagrożeniem terroryzmu.



Liberalizuje też prawa wynikające z islamu, co prowadzi do większej niezależności kobiet. Wprowadził podwyższenie wieku zawierania małżeństw oraz to, że rozwód nie jest już na słowo ale musi o nim zadecydować sąd a dzieci pozostają z matką. Kobiety są obecne w marokańskim parlamencie.

Maroko jest krajem coraz większej tolerancji religijnej. Ludność innych wyznań, najczęściej cudzoziemcy mogą praktykować swoją wiarę. Jednak islam wciąż ma wpływ na wiele ważnych spraw. Bezwzględnie zabronione jest zachęcanie do konwersji na inne religie. Zaobserwowałam, że większość konserwatywnych islamskich praw jest narzucanych społeczenńtwu oddolnie a nie przez jakiś reżim, konstytucję czy przez króla.  To zwyczajni marokańczycy wplywają tym na pozostałych aby skrupulatnie przestrzegali ortodoksyjnych zasad islamu.

Król stara się jednoczyć różne plemiona zamieszkujące Maroko. Odwiedza tereny, na których za panowania jego ojca Hassana II wybuchały bunty. Pozwolił wrócić wyganym opozycjonistom. Negocjuje z Polisario – partyzantami walczącymi o odcięcie się Sahary Zachodniej od Maroka. Problem tego terytorium jest wciąż nierostrzygnięty i obecnie trwa zawieszenie broni. Gdyż król w zamian za autonomie i prawa obywatelskie wymaga uznania jego wladzy na co tak łatwo nie przystaną. 

Pokora wobec króla jest u większości Marokańczyków głęboko zakorzeniona i tak samo jak z przestrzeganiem nakazów islamu, jeśli w jakiś sposób narzucana to także oddolnie. Maroko znane jest z wiszących portretów Mohammada VI, począwszy od miejskich billboardów, urzędów, domów a kończąc na... salonach fryzjerskich.



Ale szczególnie widać to na pokazywanych w telewizji spotkaniach króla z rządem czy oficerami. Wprawdzie obowiązek całowania go w dłoń podczas witania się z nim został zniesiony. Mimo to ludzie nadal to robią. Ustawiają się do króla w kolejce. Ten kto do niego podejdzie przyklęka, bierze go za rękę i całuje. Potem następny. W telewizji doskonale widać wielkie oddanie całujących poddanych oraz... bezcenną minę króla znudzonego ciągłym nadstawianiem dłoni pod ich usta. Chyba najchętniej już by ją zabrał. A nawet zabiera, kiedy jakiś polityk obcałowuje go zbyt długo.

Budując swój pozytywny wizerunek udziela się charytatywnie. Wspiera budowę szpitali i poprawianie jakości życia na ubogich terenach wiejskich. Często odwiedza osoby żyjące z wytwarzania produktów kwalifikowanych do kategorii „skaby Maroka” a także chorych i potrzebujących pomocy. Jednak ta rola tradycyjnie przypada też pierwszej damie.




Lalla Salma Bennani (ur. 1978r. w Fezie) jest małżonką króla od 2002r. Z wykształcenia jest inżynierem informatykiem. Zanim została księżną pracowała w ONA Group – największym przedsiębiorstwie Maroka, wytwarzającym 6% PKB kraju, w którym rodzina królewska ma swoje udziały. Ponoć poznali sie kiedy Mohammed odwiedzał tę firmę jeszcze jako książe reprezentując swojego ojca. 


Para królewska ma dwójkę dzieci. W 2003r przyszedł na świat syn Mulaj Hassan, a w 2007r. córka Lalla Khadija. Syn w wieku 2 lat został ogłoszony  następcą tronu. Mimo, że wciąż jest dzieckiem w ramach przygotowań  towarzyszy ojcu podczas ważnych zebrań czy wygłaszania orędzia do narodu. 

Lalla Sama uważana jest w Maroku i za postać wyjątkową. Otrzymała najwyższy tytuł księżnej jako pierwsza żona władcy Maroka. Małżonki poprzednich monarchów nie pokazywały się publicznie a nawet nie wiadomo było kim dokładnie jest i jak wygląda żona króla. Albo kilka żon! Jak np. Hassan II miał dwie będące kuzynkami, a z jedną z nich miał pięcioro dzieci. O tym, że wogóle taka kobieta istnieje dowiadywano się wtedy kiedy urodziło się dziecko. Więc jedyny tytuł jaki przyznawano żonie króla to byla „Matka Książąt”. Życie prywatne władców trzymano w tajemnicy. Dopiero rodzinę króla Mohammeda VI w komplecie przedstawiono w mediach. 


Księżna jest poza stereotypem kobiety z kraju arabskiego i dumnie reprezentuje Maroko. Uczestniczy w spotkaniach dyplomatycznych i zagranicznych podróżach, nie tylko u boku męża ale także samodzielnie. Założyła fundację do walki z rakiem. Nie zasłania swoich naturalnych rudych włosów. Ubiera się u Chanel, Dior, Dolce Gabbana, Gucci, Prada ale najczęściej pokazuje się w tradycyjnych marokańskich kaftanach.


Mohammed VI ma też młodszego brata księcia Mulaja Raschida oraz trzy siostry księżniczki Meryam, Asmę i Hasnę. Brat też jest doktorem prawa oraz pracuje jako dyplomata. Był on następca aż do czasu kiedy królowi urodził się syn. W listopadzie tego roku wziął ślub z mlodszą o 17 lat Lalla Oum Keltoum. Uroczystości weselne trwały kilka dni. Pierwsza ich część odbyła się w pałacu w Rabacie a kolejna w Marrakeszu.


Marokańczycy często wspominają poprzedniego króla Hassana II (ur. 1929r. rządącego w latach 1961 - 1999r.). On również wspierał modernizację kraju. Ale jego polityka wydawała się być bardziej konserwatywna. Miał swoich zagorzałych zwolenników, którzy też całowali mu dłoń i przeciwników wyrażających swoje opinie do dziś. Była to kontrowersyjna postać. Jednak wszyscy mieli wyrazy szacunku do jego inteligencji, kompetencji oraz umiejętności wpływania na innych dzięki którym potrafił zadbać o swój statut i nie dopuścić by ktokolwiek mu przeszkodził.


Wiadomo, że Hassan II współpracowalł z gen. Franco z Hiszpanii, z którym miał wiele wspólnego. Też tłumił ruchy republikańskie i lewicowe w Maroku. Jeszcze zanim został królem jako dowódca armii pokonał powstanie separatystów berberyjskich w górach Rif chcących się odłączyć i utworzyć niezależną republikę. Wygnał z kraju wielu swoich przeciwników a następnie pojmał przebywającego w Paryżu przywódcę opozycji i skazał na śmierć. Spowodowało to organizowanie wielu zamachów na Hassana II. Nieudanych. Jednym z nich była próba zestrzelenia przez wojskowe myśliwce samolotu, którym leciał. Pilot króla w porę zorientował się, że są ścigani. Wylądował awaryjnie unikając katastrofy. Sprawcy zostali aresztowani i skazani.

Dążył do przejęcia Sahary Zachodniej kiedyś koloni Hiszpańskiej. Jedną z jego największych inicjatyw był „Zielony Marsz” (Marcha Verte) bardzo ważny w historii Maroka. Kiedy w 1975 r. umierał Franco Hiszpanie chcieli przeprowadzić referendum niepodległościowe a także nasiliły się działania Polisario i konflikt z Algierią popierającą te organizacje. Wtedy to Hassan II zmobilizował cywilów do pokojowej demonstracji. Ponad 300 tys. ludzi przeszło wzdłuż granicy Maroka z Saharą Hiszpańską w ramach popacia roszczeń do tych ziem. Pod wpływem tego Hiszpanie wycofali się z planów referendum i zrzekli się prawa do kolonii.


W 1985 r. Hassan II zaprosił do Maroka Jana Pawla II.  Była to pierwsza w historii wizyta papieża w kraju całkowicie niechrześcijańskim i do tego na zaproszenie muzułmańskiego władcy. Na życzenie króla odbyło się na stadionie w Casablance spotkanie ze 100 tys. rzeszą marokańskiej młodzieży. JP II realizował tym samym postanowienia Drugiego Soboru Watykańskiego o szukania współpracy ze wszystkimi wierzącymi, także tych z innych religii. Został bardzo pozytywnie przyjęty. Wygłosił przemówienie na temat dialogu między wspólnotami, narodami i religiami a także moralności i lepszej przyszłości świata jaką ma szansę kształtować młodzież. Wydarzenie to było przełomowe. Po nim JP II odwiedzał inne kraje muzułmańskie. To samo podczas swych pontyfikatów zrobili jego dwoje następcy udając się głównie do Turcji.


Hassan II zmarł w 1999r. i został pochowany w mauzoleum w Rabacie obok swego ojca i brata. Po jego śmierci w Maroku wprowadzono żałobę narodową a Mohammed VI został nowym królem prawie natychmiast.

Kiedy 6 lat później umarl JP II akurat przebywałam w Hiszpanii. Dużo mówiono o papieżu, i ciepło wspominano.  Trwała załoba. Większość muzułmanów było na to obojętnych. Jednak spotkałam paru Marokańczyków którzy to dostrzegli, porównując tą żałobę i reakcje chrześcijan do ich reakcji na śmierc Hassana II. Niektórzy składali mi nawet kondolencje.

Wygląda na to, że marokańczycy są dumni z posiadania monarchii dziedzicznej. Przynajmniej ci, z którymi się zetknęłam. Popierają go zazwyczaj francuskojęzyczni mieszkańcy centrum Maroka, z wielkich miast. Przeciwników można znaleźć na północy pośród hiszpańskojęzycznych plemion „Rifenios” i mieszkańców Sahary Zachodniej. Oni są na razie w mniejszości. Trudno się im dziwić skoro zaznali prześladowań oraz, że dla nich niesprawiedliwe jest bogactwo króla który też jest podejrzany o korupcje. Tymczasem francuskojęzyczni z wielkich miast przekoują, że uznanie króla doprowadzi do tego, że będzie chciał polepszyć warunki życia na ich nieco „zacofanych” terenach. Gdyż oni są za tym aby te ziemie nie oddzieliły się od Maroka, tak samo jak chciał król.

Uważają też, że to dzięki królowi jedynie w Maroku było spokojnie kiedy w innych krajach Afryki Płn. wybuchła Arabska Wiosna. Po usunięciu dyktatorów sytuacja obywateli nie poprawiła się. Nasiliły się wpływy islamistów, wybuchły wojny domowe, doszło do tragedii. W Maroku były niewielkie protesty ale nic z nich do tej pory nie wynikło. Zwolennicy króla twierdzą, że republika nie zapewnia takiej stabilności co monarchia.Wśród państw Płn. Afryki będąca tylko w Maroku.

O stosunek Marokańczyków do króla często pytają się mnie znajomi. Są wsród nich tacy, którzy podróżowali do krajów arabskich gdzie wybuchła rewolucja i mogli się przyglądać zachowaniu ich obywateli przed i po. Oraz tacy, którzy martwią się o mnie i z obawami patrzą na moje zainteresowanie Marokiem. Nawet ostrzegają. Twierdzą, że cokolwiek stanie się w tym kraju to odbije się i na mnie. 

Ja opowiadam im tylko o wierze Marokańczyków w króla. Ich argumenty za to np. to, że dba o potrzeby narodu i nie jest ortodoksyjnie islamski. Ze przeciwstawia się ekstremizmowi, którego tak bardzo boi się zachód i stara się do niego nie dopuścić. Są też pewni, że utrzyma swoją władzę. A oni na to: „Poczekamy, zobaczymy”, bo historia pokazuje może być różnie i nie ma znaczenia czy to monarchia czy republika, czy król czy prezydent. 

Spotkałam się z następującymi komentarzami.
- „islamiści zawsze mogą przejąć władzę i wtedy nie będzie tak swobodnie i liberalnie, zwłaszcza dla kobiet”
- „w Egipcie, Tunezji, Syrii też na krótko przed protestami ludzie zachwalali dyktatorów, wieszali ichportrety, też uważali że rozwija ich kraj i walczy z bieda. „

Czy przyznać im rację? Historia osądzi. Jak na razie to ważne, żeby Marokańczykom dobrze sie żyło pod jego rządami. I oby mieli powody do tego aby ich wyrazy oddania były szczere a nie tylko narzucone przez władzę.  Co i tak często bywa i napewno jest jakimś elementem propagandy wpajanej społeczeństwie już od lat szkolnych.

Wracając do dialogu ze wstępu. Polskiego papieża już nie spotkam. Choć nie sądzęże od razu całowałabym go w dłoń. Raczej nie przepadam za takimi gestami bo kojarzą mi się z traktowaniem kogoś jak nadczłowieka. Biologicznie jesteśmy sobie równi. Nie istnieje coś takiego jak "płynąca w żyłach książęca krew".

A wspomniany Marokańczyk ma jeszcze szansę stanąć twarzą w twarz z królem by uścisnąć i ucałować mu dłoń ;) Choć dla zwykłego obywatela nie jest to łatwe gdy nic nie jest z góry umówione. Za to ja chętnie osobiście wolałabym poznać Lallę Salmę ;)


Król Maroka czy to porzedni, czy to obecny ponoć wychodził z pałacu między ludzi niczym zwykła osoba. Kamuflował się np zakładając ciemne okulary aby nikt go nie zidentyfikował. Ale napewno nie chodzi tak sam. Musi mieć wtapiającą się w tłum ochronę będącą w ciągłej gotowości. A wielu policjantów w Maroku celowo nie nosi mundurów. Wyglądają niczym tajniacy mogący pojawić się z zaskoczenia.

Kiedyś inny znajomy Marokańczyk rozpoznał króla paradującego w swoim samochodzie wzdłuż nadmorskiej promenady w Casablance. Więc przez pewien odcinek jechał za nim. Był ciekawy, chciał tylko popatrzeć. Jednak obserwująca to z oddali ochrona podejrzewająca nie wiadomo co od razu zareagowała. Całe szczęście, że skończyło się tylko na kontroli zawartości jego aparatu fotograficznego.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Disqus - Kuskus, czyli Zapraszam na Feedback ;)