Polka pyta się Marokańczyka po
obejrzeniu kilku programów informacyjnych w telewizji 2M: “Czy gdybyś miał szczęście spotkać się osobiście z królem Maroka to też ucałowałbyś
mu dłoń?” Odpowiedź: „A czy ty zrobiłabyś
to samo gdybyś spotkała się z polskim papieżem?”
Applause, kurtyna!
Applause, kurtyna!
Pisząc o Maroku trudno nie wspomnieć o królu. Maroko to monarchia konstytucyjna a głową państwa jest Mohammed VI z dynastii Alawitów (ur.1963r. w Rabacie). Władzę objął w 1999r w wieku 36 lat po śmierci ojca Hassana II. Jest władcą wszechstronnie wykształconym. Przygotowując się do swojej roli towarzyszył ojcu podczas posiedzeń rządu i podróży zagranicznych. Odbył staż w armii oraz w Komisji Europejskiej. Ukończył studia z nauk politycznych na Uniwersytecie w Rabacie. Następnie zrobił dokrtorat z prawa na tej samej uczelni a później na Uniwersytecie w Nicei. Zna arabski, francuski, angielski i hiszpański. Tego ostatniego nauczył się jako dziecko od swoich hiszpańskich nauczycielek.
Jego funkcja jest znacząca i nie ogranicza się tylko do reprezentacji kraju. Ma on kontrolę nad parlamentem. Odpowiada przed nim minister spraw zagranicznych, spraw wewnętrznych, obrony narodowej, sprawiedliwości oraz do spraw wyznaniowych. Jest też pierwszym imamem Maroka – duchownym muzułmanskim. Uważany jest za 36 potomka proroka Mahometa.
Znajduje się na 8 pozycji na liście 15 najbogatszych głów państw sporządzonej
przez „Forbes”. Jego majątek szacuje się na 2,5 mld dolarów. Zawdzięcza to bogactwom naturalnym wydobywanym w Maroku, czyli złożom metali i fosforytom,
na które zapotrzebowanie wciąż rośnie. Posiada swoją rezydencję w każdym większym
mieście, a główna jego siedziba to pałac królewski w Rabacie.
Jak widać większość Marokańczyków ocenia go bardzo pozytywnie i ma do niego
duży szacunek. Jest on zwolennikiem przemian. Wspiera rozwój i modernizację
kraju. W marokańskich mediach wciąż możemy zobaczyć jak uczestniczy w otwarciu
jakiejś nowej inwestycji jak fabryka, szkoła, droga, most, obiekt nowej
instytucji pożytku publicznego. Dzięki niemu w Maroku rozwija się edukacja i
walka z analfabetyzmem. Dba się o branżę
turystyczną i zapewnienie bezpieczeństwa turystom. Powstała też fundacja Mohammeda
IV, która zjmuje się edukacją, ochroną środowiska i kultura oraz pomocą marokańskim emigrantom mieszkającym
w różnych krajach świata.
Król Maroka utrzymuje partnerskie stosunki z Unią Europejską szczególnie z
Franacją i Hiszpanią. Oraz ze Stanami Zjednoczonymi co jest nietypowe wśród
krajów arabskich. Wiąże się to z tym, że 200 lat temu Maroko jako pierwsze uznało
niepodległość USA. Potępia działania Al-Kaidy i walczy z zagrożeniem
terroryzmu.
Liberalizuje też prawa wynikające z islamu, co prowadzi do większej niezależności
kobiet. Wprowadził podwyższenie wieku zawierania małżeństw oraz to, że rozwód
nie jest już na słowo ale musi o nim zadecydować sąd a dzieci pozostają z matką. Kobiety są obecne w
marokańskim parlamencie.
Maroko jest krajem coraz większej tolerancji religijnej. Ludność innych
wyznań, najczęściej cudzoziemcy mogą praktykować swoją wiarę. Jednak islam wciąż
ma wpływ na wiele ważnych spraw. Bezwzględnie zabronione jest zachęcanie do konwersji
na inne religie. Zaobserwowałam, że większość konserwatywnych islamskich praw
jest narzucanych społeczenńtwu oddolnie a nie przez jakiś reżim, konstytucję
czy przez króla. To zwyczajni marokańczycy wplywają tym na pozostałych aby skrupulatnie
przestrzegali ortodoksyjnych zasad islamu.
Król stara się jednoczyć różne plemiona zamieszkujące Maroko. Odwiedza
tereny, na których za panowania jego ojca Hassana II wybuchały bunty. Pozwolił
wrócić wyganym opozycjonistom. Negocjuje z Polisario – partyzantami walczącymi
o odcięcie się Sahary Zachodniej od Maroka. Problem tego terytorium jest wciąż
nierostrzygnięty i obecnie trwa zawieszenie broni. Gdyż król w zamian za
autonomie i prawa obywatelskie wymaga uznania jego wladzy na co tak łatwo nie
przystaną.
Pokora wobec króla jest u większości Marokańczyków głęboko zakorzeniona i
tak samo jak z przestrzeganiem nakazów islamu, jeśli w jakiś sposób narzucana to
także oddolnie. Maroko znane jest z wiszących portretów Mohammada VI, począwszy
od miejskich billboardów, urzędów, domów a kończąc na... salonach fryzjerskich.
Ale szczególnie widać to na pokazywanych w telewizji spotkaniach króla z rządem
czy oficerami. Wprawdzie obowiązek całowania go w dłoń podczas witania się
z nim został zniesiony. Mimo to ludzie nadal to robią. Ustawiają się do króla w
kolejce. Ten kto do niego podejdzie przyklęka, bierze go za rękę i całuje.
Potem następny. W telewizji doskonale widać wielkie oddanie całujących
poddanych oraz... bezcenną minę króla znudzonego ciągłym nadstawianiem dłoni
pod ich usta. Chyba najchętniej już by ją zabrał. A nawet zabiera, kiedy jakiś
polityk obcałowuje go zbyt długo.
Budując swój pozytywny wizerunek udziela się charytatywnie. Wspiera budowę szpitali i poprawianie jakości życia na ubogich terenach wiejskich. Często odwiedza osoby żyjące z wytwarzania produktów kwalifikowanych do kategorii „skaby Maroka” a także chorych i potrzebujących pomocy. Jednak ta rola tradycyjnie przypada też pierwszej damie.
Lalla Salma Bennani (ur. 1978r. w Fezie) jest małżonką króla od 2002r. Z
wykształcenia jest inżynierem informatykiem. Zanim została księżną pracowała w ONA Group
– największym przedsiębiorstwie Maroka, wytwarzającym 6% PKB kraju, w którym rodzina
królewska ma swoje udziały. Ponoć poznali sie kiedy Mohammed odwiedzał tę firmę
jeszcze jako książe reprezentując swojego ojca.
Para królewska ma dwójkę dzieci. W 2003r przyszedł na świat syn Mulaj
Hassan, a w 2007r. córka Lalla Khadija. Syn w wieku 2 lat został ogłoszony następcą tronu. Mimo, że wciąż jest dzieckiem w
ramach przygotowań towarzyszy ojcu podczas
ważnych zebrań czy wygłaszania orędzia do narodu.
Lalla Sama uważana jest w Maroku i za postać wyjątkową. Otrzymała najwyższy
tytuł księżnej jako pierwsza żona władcy Maroka. Małżonki poprzednich monarchów
nie pokazywały się publicznie a nawet nie wiadomo było kim dokładnie jest i jak
wygląda żona króla. Albo kilka żon! Jak np. Hassan II miał dwie będące
kuzynkami, a z jedną z nich miał pięcioro dzieci. O tym, że wogóle taka kobieta
istnieje dowiadywano się wtedy kiedy urodziło się dziecko. Więc jedyny tytuł
jaki przyznawano żonie króla to byla „Matka Książąt”. Życie prywatne władców trzymano w tajemnicy. Dopiero rodzinę króla Mohammeda
VI w komplecie przedstawiono w mediach.
Księżna jest poza stereotypem kobiety z kraju arabskiego i dumnie
reprezentuje Maroko. Uczestniczy w spotkaniach dyplomatycznych i zagranicznych
podróżach, nie tylko u boku męża ale także samodzielnie. Założyła fundację do
walki z rakiem. Nie zasłania swoich naturalnych rudych włosów. Ubiera się u
Chanel, Dior, Dolce Gabbana, Gucci, Prada ale najczęściej pokazuje się w
tradycyjnych marokańskich kaftanach.
Mohammed VI ma też młodszego brata księcia Mulaja Raschida oraz trzy
siostry księżniczki Meryam, Asmę i Hasnę. Brat też jest doktorem prawa oraz
pracuje jako dyplomata. Był on następca aż do czasu kiedy królowi urodził się
syn. W listopadzie tego roku wziął ślub z mlodszą o 17 lat Lalla Oum Keltoum. Uroczystości
weselne trwały kilka dni. Pierwsza ich część odbyła się w pałacu w Rabacie a kolejna
w Marrakeszu.
Marokańczycy często wspominają poprzedniego króla Hassana II (ur. 1929r. rządącego
w latach 1961 - 1999r.). On również wspierał modernizację kraju. Ale jego
polityka wydawała się być bardziej konserwatywna. Miał swoich zagorzałych
zwolenników, którzy też całowali mu dłoń i przeciwników wyrażających swoje
opinie do dziś. Była to kontrowersyjna postać. Jednak wszyscy mieli wyrazy szacunku
do jego inteligencji, kompetencji oraz umiejętności wpływania na innych dzięki
którym potrafił zadbać o swój statut i nie dopuścić by ktokolwiek mu
przeszkodził.
Wiadomo, że Hassan II współpracowalł z gen. Franco z Hiszpanii, z którym
miał wiele wspólnego. Też tłumił ruchy republikańskie i lewicowe w Maroku.
Jeszcze zanim został królem jako dowódca armii pokonał powstanie separatystów
berberyjskich w górach Rif chcących się odłączyć i utworzyć niezależną republikę.
Wygnał z kraju wielu swoich przeciwników a następnie pojmał przebywającego w
Paryżu przywódcę opozycji i skazał na śmierć. Spowodowało to organizowanie
wielu zamachów na Hassana II. Nieudanych. Jednym z nich była próba zestrzelenia
przez wojskowe myśliwce samolotu, którym leciał. Pilot króla w porę zorientował
się, że są ścigani. Wylądował awaryjnie unikając katastrofy. Sprawcy zostali
aresztowani i skazani.
Dążył do przejęcia Sahary Zachodniej kiedyś koloni Hiszpańskiej. Jedną z
jego największych inicjatyw był „Zielony Marsz” (Marcha Verte) bardzo ważny w
historii Maroka. Kiedy w 1975 r. umierał Franco Hiszpanie chcieli przeprowadzić
referendum niepodległościowe a także nasiliły się działania Polisario i
konflikt z Algierią popierającą te organizacje. Wtedy to Hassan II zmobilizował
cywilów do pokojowej demonstracji. Ponad 300 tys. ludzi przeszło wzdłuż granicy
Maroka z Saharą Hiszpańską w ramach popacia roszczeń do tych ziem. Pod wpływem tego
Hiszpanie wycofali się z planów referendum i zrzekli się prawa do kolonii.
W 1985 r. Hassan II zaprosił do Maroka Jana Pawla II. Była to pierwsza w historii wizyta papieża w
kraju całkowicie niechrześcijańskim i do tego na zaproszenie muzułmańskiego władcy.
Na życzenie króla odbyło się na stadionie w Casablance spotkanie ze 100 tys.
rzeszą marokańskiej młodzieży. JP II realizował tym samym postanowienia
Drugiego Soboru Watykańskiego o szukania współpracy ze wszystkimi wierzącymi, także
tych z innych religii. Został bardzo pozytywnie przyjęty. Wygłosił przemówienie
na temat dialogu między wspólnotami, narodami i religiami a także moralności i
lepszej przyszłości świata jaką ma szansę kształtować młodzież. Wydarzenie to
było przełomowe. Po nim JP II odwiedzał inne kraje muzułmańskie. To samo podczas
swych pontyfikatów zrobili jego dwoje następcy udając się głównie do Turcji.
Hassan II zmarł w 1999r. i został pochowany w mauzoleum w Rabacie obok
swego ojca i brata. Po jego śmierci w Maroku wprowadzono żałobę narodową a
Mohammed VI został nowym królem prawie natychmiast.
Kiedy 6 lat później umarl JP II akurat przebywałam w Hiszpanii. Dużo
mówiono o papieżu, i ciepło wspominano. Trwała załoba. Większość muzułmanów było na to
obojętnych. Jednak spotkałam paru Marokańczyków którzy to dostrzegli, porównując
tą żałobę i reakcje chrześcijan do ich reakcji na śmierc Hassana II. Niektórzy
składali mi nawet kondolencje.
Wygląda na to, że marokańczycy są dumni z posiadania monarchii dziedzicznej.
Przynajmniej ci, z którymi się zetknęłam. Popierają go zazwyczaj francuskojęzyczni
mieszkańcy centrum Maroka, z wielkich miast. Przeciwników można znaleźć na północy
pośród hiszpańskojęzycznych plemion „Rifenios” i mieszkańców Sahary Zachodniej.
Oni są na razie w mniejszości. Trudno się im dziwić skoro zaznali prześladowań
oraz, że dla nich niesprawiedliwe jest bogactwo króla który też jest podejrzany
o korupcje. Tymczasem francuskojęzyczni z wielkich miast przekoują, że uznanie
króla doprowadzi do tego, że będzie chciał polepszyć warunki życia na ich nieco
„zacofanych” terenach. Gdyż oni są za tym aby te ziemie nie oddzieliły się od
Maroka, tak samo jak chciał król.
Uważają też, że to dzięki królowi jedynie w Maroku było spokojnie kiedy w
innych krajach Afryki Płn. wybuchła Arabska Wiosna. Po usunięciu dyktatorów sytuacja
obywateli nie poprawiła się. Nasiliły się wpływy islamistów, wybuchły wojny
domowe, doszło do tragedii. W Maroku były niewielkie protesty ale nic z nich do
tej pory nie wynikło. Zwolennicy króla twierdzą, że republika nie zapewnia takiej
stabilności co monarchia.Wśród państw Płn. Afryki będąca tylko w Maroku.
O stosunek Marokańczyków do króla często pytają się mnie znajomi. Są wsród
nich tacy, którzy podróżowali do krajów arabskich gdzie wybuchła rewolucja i
mogli się przyglądać zachowaniu ich obywateli przed i po. Oraz tacy, którzy
martwią się o mnie i z obawami patrzą na moje zainteresowanie Marokiem. Nawet
ostrzegają. Twierdzą, że cokolwiek stanie się w tym kraju to odbije się i na
mnie.
Ja opowiadam im tylko o wierze Marokańczyków w króla. Ich argumenty za to
np. to, że dba o potrzeby narodu i nie jest ortodoksyjnie islamski. Ze przeciwstawia
się ekstremizmowi, którego tak bardzo boi się zachód i stara się do niego nie
dopuścić. Są też pewni, że utrzyma swoją władzę. A oni na to: „Poczekamy,
zobaczymy”, bo historia pokazuje może być różnie i nie ma znaczenia czy to
monarchia czy republika, czy król czy prezydent.
Spotkałam się z następującymi komentarzami.
- „islamiści zawsze mogą
przejąć władzę i wtedy nie będzie tak swobodnie i liberalnie, zwłaszcza dla
kobiet”
- „w Egipcie, Tunezji, Syrii
też na krótko przed protestami ludzie zachwalali dyktatorów, wieszali ichportrety,
też uważali że rozwija ich kraj i walczy z bieda. „
Czy przyznać im rację? Historia osądzi. Jak na razie to ważne, żeby Marokańczykom
dobrze sie żyło pod jego rządami. I oby mieli powody do tego aby ich wyrazy
oddania były szczere a nie tylko narzucone przez władzę. Co i tak często bywa i napewno jest jakimś
elementem propagandy wpajanej społeczeństwie już od lat szkolnych.
Wracając do dialogu ze wstępu. Polskiego papieża już nie spotkam. Choć nie sądzę, że od razu całowałabym go w dłoń. Raczej nie przepadam za takimi gestami bo kojarzą mi się z traktowaniem kogoś jak nadczłowieka. Biologicznie jesteśmy sobie równi. Nie istnieje coś takiego jak "płynąca w żyłach książęca krew".
A wspomniany Marokańczyk ma jeszcze szansę stanąć twarzą w twarz z królem by uścisnąć i ucałować mu dłoń ;) Choć dla zwykłego obywatela nie jest to łatwe gdy nic nie jest z góry umówione. Za to ja chętnie osobiście wolałabym poznać Lallę Salmę ;)
A wspomniany Marokańczyk ma jeszcze szansę stanąć twarzą w twarz z królem by uścisnąć i ucałować mu dłoń ;) Choć dla zwykłego obywatela nie jest to łatwe gdy nic nie jest z góry umówione. Za to ja chętnie osobiście wolałabym poznać Lallę Salmę ;)
Król Maroka czy to porzedni, czy to obecny ponoć wychodził z pałacu między
ludzi niczym zwykła osoba. Kamuflował się np zakładając ciemne okulary aby nikt
go nie zidentyfikował. Ale napewno nie chodzi tak sam. Musi mieć wtapiającą się
w tłum ochronę będącą w ciągłej gotowości. A wielu policjantów w Maroku celowo
nie nosi mundurów. Wyglądają niczym tajniacy mogący pojawić się z zaskoczenia.
Kiedyś inny znajomy Marokańczyk rozpoznał króla paradującego w swoim samochodzie
wzdłuż nadmorskiej promenady w Casablance. Więc przez pewien odcinek jechał za
nim. Był ciekawy, chciał tylko popatrzeć. Jednak obserwująca to z oddali
ochrona podejrzewająca nie wiadomo co od razu zareagowała. Całe szczęście, że
skończyło się tylko na kontroli zawartości jego aparatu fotograficznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Disqus - Kuskus, czyli Zapraszam na Feedback ;)